„Chichot losu” – Hanka Lemańska
wyd. Zysk i s-ka
rok: 2011
str. 269
Ocena: 4,5/6
21 marca 2011, wiosna przyszła i do mnie. Zawędrowała do Gliwic i rozpoczęła swój bieg. Przez wiosnę mam tu na myśli „Włóczykijkę” i dopiero co wprowadzoną przez nią do akcji książkę „Chichot losu”. Tak, tak. Zostałam pierwszą czytelniczką, miałam okazję zaznaczyć swoją bytność w niej, a już wkrótce wyślę ją w świat.
Wiele wcześniej słyszałam o otrzymanej właśnie książce. Ale jak mam być szczera, zero szczegółów. Wiedziałam, że w życiu głównej bohaterki będzie wiele zawirowań. Że nagle będzie się musiała zająć jakimiś tam dziećmi, że zrobiono na podstawie książki serial, który dopiero co wszedł na ekrany telewizorów. Taki mniej więcej zasób wiedzy posiadałam do momentu rozpoczęcia lektury. Ale coś więcej? Nie, nic więcej nie wiedziałam. I szczerze powiedziawszy, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Patrząc na różową otoczkę okładki, chmurki i błękitne tło pośrodku pomyślałam, że mam przed sobą kolejną komedię omyłek, zapewne z romansem w tle i wielkim happy Endem. Nic bardziej mylnego.
Pani Lemańska przedstawiła nam historię Joanny, karierowiczki mieszkającej w Warszawie i cieszącej się z tego, co daje jej życie codzienne. Uwielbiała swoją rutynę. Poniedziałkowe spotkania z przyjaciółkami, sobotnie tet a tet z Markiem, dyspozycyjność w pracy i totalną wolność psychiczną. Całe jej życie zmienia się w pewien poniedziałkowy wieczór, gdy zamiast wyjścia z koleżankami, decyduje się położyć wcześniej i pozbyć natrętnej migreny. Ta jedna decyzja powołuje do życia lawinę następstw, które w najbliższych miesiącach stawiają na głowie codzienność Joanny.
Nie będę się wgłębiała w zawartość merytoryczną książki, bo każdy (mam taką nadzieję), w końcu po nią sięgnie i dowie się w czym rzecz. A rzecz jest dość głęboka i przejmująca. Czasem przygnębiająca. Czasem rozweselająca. Czasem wiejąca codzienną nudą, a czasem wprost nieprawdopodobna.
Mnie osobiście książka bardzo się podobała. Czasami czytałam tekst przez palce. Nie mogłam uwierzyć, że komuś może spaść na głowę aż tak wiele rzeczy. A gdy już dochodziłam do siebie, na barki Joanny spadały kolejne problemy. A wiedzieć musicie, że ona nie znajdowała prostego rozwiązania. Zawsze pod górkę. Nic tak po prostu. Były też chwile, w których śmiałam się z tekstu bez opamiętania. Kilka stron nawet przeczytałam na głos małżonkowi. On również się uśmiał J. Tylko zakończenie, jakieś takie… banalne? Proste. Niezakańczające? Życiowe J. Bo w prawdziwym życiu nie ma fanfar, nie padają sakramentalne słowa, po których kurtyna opada. Co dzień wstaje słońce i zaczyna się kolejna historia. Niekończąca się historia. Taka jest właśnie ta książka. Zasadniczo mogłaby się nigdy nie skończyć.
Polecam ją Wam wszystkim z całego serca. Czyta się łatwo i przyjemnie, bo napisana jest nieskomplikowanym i trafiającym do czytelnika językiem. Postaci zbudowane są w bardzo przemyślany i przyjemny sposób. Nie czujemy jakiegoś wewnętrznego konfliktu, rozdarcia, wahania charakterów. Oczywiście są przemyślenia. Zastanawianie się nad tym, jaką decyzję podjąć, co zrobić. Ale zasadniczo każdy kolejny ruch Joanny ma swoje podwaliny w tym, jak została wychowana. Ja osobiście pokochałam całą ekipę. I dzieci. I Joannę. I super przyjaciółki, których nie można zaliczyć do najnormalniejszych na świecie. Wszyscy byli genialni. I książka była bardzo fajna. I dlatego powinna właśnie się dalej Włóczyć. Liczę, że i wam się spodoba J.
widzę że wprowadzone zostały + i - (nie wiem czy to dobry zabieg) Ciekawe kto ci to doradził :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się będzie zaopatrzyć w kolejną pozycje, a co tam :)
OdpowiedzUsuńaż sprawdzę, czy się dopisałam do listy :)
OdpowiedzUsuńhehe sprawdzaj sprawdzaj, a ja czekam na maila...
OdpowiedzUsuńPolecam "Aneczkę" Też autorstwa Hanki Lemańskiej :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiałam się nad tą książką,obejrzałam pierwszy odcinek serialu,teraz po Twojej recenzji zaczynam polowanie na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że udało mi się was zachęcić do lektury. Warto. Książka podbudowuje wiarę w ludzi, ale pokazuje również drugą stronę medalu, co może się stać, gdy nikogo obok nas nie ma...
OdpowiedzUsuńNa serial się nie nastawiam, ale książki wyczekuję bardzo. Cieszę się, że nie jest tak banalna, jak można by się tego spodziewać po okładce :)
OdpowiedzUsuńno właśnie... przeżyłam szok normalnie. A serialu nie oglądam... mam jakiś odchylenie i nie jestem w stanie oglądać...
OdpowiedzUsuńI teraz już wiem, że trzeba przeczytać. :) Recenzje bardzo mnie zachęciła. :) Poza tym muszę przyznać, że Twoje recenzje są genialne:) Miłego dnia.
OdpowiedzUsuń@ Agnieszko.. jak miło mi to słyszeć. Aż się zarumieniłam. Zawsze bardzo się denerwuje przed dodaniem recenzji bo staram się w niej pokazać odrobinę siebie... Cieszy mnie niezmiernie, że mój sposób pisania się podoba :)
OdpowiedzUsuń:) cieszę się, że Tobie też ta pozycja przypadła do gustu :) ja oglądam dodatkowo serial z Trzebiatowską, ale i tak nic książki nie pobije ;)
OdpowiedzUsuńAż chce się biec do księgarni i sięgnąc ręką....,wspaniale Sil..wspaniale :)))
OdpowiedzUsuńI jak tu nie przeczytać, skoro chwalisz? Z pewnością oddam się lekturze, jak tylko będę miałą okazję. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńSuper opinia naprawdę bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńZ tego co piszesz Joanna musi być ciekawą postacią, poza tym lubię takie huśtawki w książkach raz wesoła, raz smutna :)
Hmm,bardzo dobra recenzja więc może kiedyś sięgnę po nią,ale raczej mi się nie śpieszy aż tak :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
nie kuś, bo kiedy ja to wszystko przeczytam...
OdpowiedzUsuńno wiesz... a KIEDY JA? :P
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać aż ją będę mogła przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńSil, nie ma co się rumienić. Sama prawda:) Myślę, że to normalne, że przed każdą publikacją ma się jakieś obawy, w końcu krytycy nie śpią:) Życzę wielu owocnych chwil pisarskich:)
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie Agnieszka, dzięki takim wpisom chce mi się sięgać po pióro i pisać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Może kiedyś zobaczę w księgarni Twoją książkę. Dużo weny życzę.
OdpowiedzUsuńSil,dziś dostałam od ciebie "Chichot losu" - dzięki również za miły list i słodkości. Bardzo fajny pomysł z tymi karteczkami, ja używam podobnych znaczników tyle, że magnetycznych :) Twojej recenzji nie czytałam bo nie chcę się sugerować , ale przeczytam jak już będę "po książce" Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :)
OdpowiedzUsuńjak fajnie, że paczka już doszła :) Pani na poczcie powiedziała mi, że dostaniesz ją w poniedziałek lub wtorek, więc to cieszy mnie dodatkowo :)
OdpowiedzUsuńSerial jak zawsze trochę odbiega od tego, co przedstawiła autorka w książce. Ale miło się czytało, jak duży wpływ moga mieć dzieci na dorosłą, ustabilizowaną kobietę. Jak widać niespodziewane zmiany nie zawsze muszą być złe.
OdpowiedzUsuń