18 lipca 2016

Coś prawdziwego ("Wyśnione miejsca" Brenna Yovanoff)

PREMIERA 17.08.2016


"Wyśnione miejsca" Brenna Yovanoff
wyd. Moondrive
rok: 2016
str. 360
Ocena: 5,5/6

"Ty nic nie tracisz. Wracasz do swojej rzeczywistości i mnie tam nie ma"1)

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra. Szczególnie, że przez pierwszych kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt stron wcale się taka nie wydawała. Ciągnęła mi się niemiłosiernie i poważnie zastanawiałam się nad odłożeniem jej na półkę. Zaczynałam żałować, że ta bardzo mi na niej zależało. Na szczęście ten dziwny, metaliczny wręcz posmak niechęci do powieści dość szybko i niezauważalnie przeminął, a pozostało tylko wszechogarniające pragnienie dowiedzenia się czegoś więcej. W ten sposób w niecałą dobę połknęłam Wyśnione miejsca.

Waverly Camdenmar jest wybitnie inteligentną, wręcz genialną siedemnastoletnią uczennicą liceum Morgana. W zasadzie przeszła już niemal cały program nauczania, zrobiła wszystkie kursy podstawowe i niemal wszystkie rozszerzone. Brakuje dla niej zajęć pozalekcyjnych. Obsesyjnie biega, a w trakcie tak zwanych okienek dyżuruje w recepcji szkolnych pedagogów. Jest wolontariuszką, członkiem samorządu i współtwórcą wszystkich szkolnych imprez. Z nauką jest do przodu, zadania domowe robi z miesięcznym wyprzedzeniem. Czasem otwiera zeszyty i zastanawia się, czy to naprawdę ona zrobiła te zadania. A może zrobił je za nie ktoś inny? Waverly nie może spać. Przytłacza ją ogrom jej własnych myśli, których nie potrafi w nocy wyłączyć. Przeciąża się więc jak może, dzięki czemu czasem zyskuje dwie, może trzy godziny lekkiego snu, nigdy takiego, który pomógłby jej poważnie wypocząć. A naprawdę tego potrzebuje. Zaczyna więc szukać rozwiązań nietypowych. Przeszukuje Internet i… postanawia wprowadzić swoje ciało w stan podobny do hipnozy. Potrzebuje tylko świeczki i metodycznego odliczana wstecz. Czy ten zabieg się powiedzie? Czy dzięki niemu Waverly w końcu zaśnie? Czy dane jej będzie wypocząć? A może wciąż będzie tym idealnym cyborgiem, za którego wszyscy w szkole ją uważają? Może w trakcie próby ratowania samej siebie zniszczy to, co budowała przez tak wiele lat? A może uda się jej odnaleźć prawdziwą Waverly, która od lat uwieziona była w jej głowie? Czy w trakcie tej szalonej i specyficznej wędrówki coś się w niej zmieni? By się tego dowiedzieć koniecznie należy sięgnąć po powieść Brenny Yovanoff zatytułowaną Wyśnione miejsca. Ta książka nie tylko otworzy przed wami drzwi do zupełnie nowego, zdawałoby się niemożliwego do zaistnienia, świata, ale i rozwali was na kawałeczki. Tylko, czy potem uda wam się potem poskładać te części w całość?

Niby powinnam wiedzieć, czego się spodziewać po książce z Moondrive'a, a jednak takiego obrotu spraw zupełnie nie przewidziałam. Gdy świeczka Waverly powoli się wypalała cierpiałam wraz z dziewczyną. I modliłam się, by to, co czekało na nią na progu jawy i snu miało szansę powodzenia w szarej rzeczywistości. Czasem dużo łatwiej otworzyć nam się przed kimś, gdy wydaje nam się, że to, co właśnie się dzieje nie jest rzeczywiste. Sama przeprowadzam w głowie miliony rozmów z dziesiątkami osób. Czasem jestem świadoma, że to tych dyskusji nigdy nie doszło. Czasem jednak te rojenia mieszają mi się z rzeczywistością i już nie wiem, czy to "wygadanie" było prawdziwe czy nie. Czy ta druga osoba wie co czuję? A może tylko mi się wydawało, że to właśnie przed nią otworzyłam moje serce? Waverly dość szybko wpada w pułapkę własnych uczuć i nie wie, czy może ufać samej sobie. Choć nocami jej lepiej, w ciągu dnia wciąż udaje, wciąż i wciąż popełnia te same błędy. Nakręca samą siebie i stara się przekonać, że tak jest lepiej. Że to, co przynosi noc nigdy nie powinno mieć miejsca. Z czasem jednak coraz częściej odlicza czas do wieczornego rytuału. Tylko, czy dane jej będzie cieszyć się nim do końca życia? A jeśli nie, to czy uda się jej przenieść to, co dobre we śnie, do tego, co nie zawsze dobre w ciągu dnia?

Wyśnione miejsca są nierealne, trudne do ogarnięcia, ale równocześnie piękne, delikatne i tak strasznie kruche. Na początku trudno się w nich odnaleźć, jednak gdy już się w nich człowiek zagłębi, nie chce ich opuszczać. Wrastają w nas, stają się częścią naszej duszy. Zostają z nami na zawsze. Ze mną zostaną na pewno. Z całego serca polecam wam lekturę tej powieści. Warto poświęcić jej każdą sekundę i delektować się czasem z nią spędzonym.

Sil


1) str. 320

1 komentarz: