22 lipca 2016

Buntuj się, buntuj… ("Na przekór nocy" Estelle Laure)

"Na przekór nocy" Estelle Laure
wyd. Jaguar
rok: 2016
str. 248
Ocena: 5,5/6


Czasem książki zupełnie niespodziewanie nas zaskakują. Mile. Albo mniej miło. Czasami sięgamy po powieść i jesteśmy niemal pewni, że czeka nas lekka lektura, która nie pozostawi po sobie żadnego śladu. I mylimy się. Czasem bierzemy do ręki książkę i otwieramy ją z przekonaniem, że to będzie najlepsza powieść tego roku. I zawodzimy się sromotnie. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co nas czeka w trakcie czytania.

Do Na przekór nocy przekonywałam się przez kilka miesięcy. Książka leżała na półce w biblioteczce i grzecznie czekała. Co kilka dni, gdy podchodziłam by wybrać nową pozycję do przeczytania zerkałam na nią i kręciłam nosem. To nie był czas na nią. Nie miałam ochoty. Nie byłam przekonana… Aż do tego wieczoru, kiedy zaczęłam ją czytać. Nie minęła doba a książka się skończyła. Nawet nie wiem kiedy. Wciąż się zastanawiam, czemu tak długo zwlekałam z rozpoczęciem lektury Na przekór nocy.

Lucille Bennet ma siedemnaście lat i od dwóch tygodni zajmuje się młodszą siostrą  - Wren. Jej matka któregoś dnia po prostu spakowała się i zniknęła. Powiedziała, że to tylko na chwilę, że musi dojść do siebie, poukładać w głowie to, co stało się ostatnio. Poszła i już nie wróciła. Lucille do wczoraj łudziła się, że mama zaraz wróci. Znalazła jednak w poczcie kopertę ze studolarowym banknotem. Bez kartki, bez adresu zwrotnego, bez wyjaśnienia. Jakby ona i Wren nic nie znaczyły. Do domu przychodzi coraz więcej rachunków, lodówka robi się pusta, w spiżarni już dawno nie ma żadnych zapasów. Jeśli matka zaraz nie wróci, będzie źle – naprawdę źle. Już teraz sąsiadka dopytuje się, gdzie jest ich mama. Matka Eden, najlepszej przyjaciółki Lucille również dopytuje. Jeszcze chwila i wszyscy się dowiedzą. Na pewno wówczas zabiorą je z domu i rozdzielą. Nie będą już rodziną, bo matka je porzuciła. Dziewczyna czuje, że nikomu nie może zaufać. Musi zachować w tajemnicy to, co dzieje się w domu. I musi zacząć płacić rachunki. Pojedyncze studolarowe banknoty nie uratują sytuacji, jedyną opcją jest znalezienie pracy i pogodzenie jej z nauką. Na szczęście Lucille jest dość obrotna, a dzięki poznanej na placu zabaw dziewczynie, dowiaduje się, gdzie poszukują pracowników. Jedną rozmowę później ma już zajęcie na kilka popołudni i wieczorów w tygodniu. Gorzej, że musi na ten czas zorganizować opiekę nad młodszą siostrą. Na szczęście przyjaciółka obiecuje, że będzie jej pomagać jak tylko może. Niestety ta pomoc nie starcza na długo, bo Eden nie może dłużej okłamywać rodziców i nauczycieli. W obliczu kolejnych tarapatów brat bliźniak Eden wyciąga do Lucille pomocną rękę. Tylko… czy dziewczyna na pewno powinna korzystać z tej pomocy? Czy przez przypadek nie doprowadzi do kolejnej tragedii? Czy z biegiem czasu będzie jej łatwiej, czy trudniej utrzymać nieobecność matki w tajemnicy? By dowiedzieć się tego, a także poznać wiele innych tajemnicy nastolatki, koniecznie należy zapoznać się z powieścią Estelle Laure.

Nie spodziewałam się, że historia dwóch dziewczynek porzuconych przez matkę (a wcześniej przez ojca), tak bardzo mną wstrząśnie. Nie spodziewałam się również, że będzie mi się ją tak dobrze i szubko czytało. Nawet nie zauważyłam a już kończyłam lekturę. Ostatnie rozdziały były najbardziej interesujące, ale równocześnie najtrudniejsze. Z jednej strony chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, jak to wszystko się skończy. Z drugiej piekielnie bałam się tego zakończenia. Bo mogło być ono naprawdę różne. Teraz już wiem, jaki był finał tej opowieści, ale równocześnie czuję się, jakbym niewiele wiedziała. Bo niestety nie wszystkie karty zostały odkryte. Ale może to i lepiej? Dzięki temu każdy może dopowiedzieć sobie co zechce. Napisać sobie w głowie własną interpretację zakończenia. I z nią żyć. Ja sobie "dopisałam" co chciałam. I dobrze mi z tym. Liczę, że i was to zadowoli. Zdecydowanie zachęcam was do lektury. Według mnie naprawdę warto.


Sil


1 komentarz:

  1. Widziałam ją ostatnio w bibliotece, ale jednak nie zadecydowałam się jej wypożyczyć. I chyba nawet dobrze, bo niezbyt lubię takie niejasne zakończenia, gdzie trzeba sobie dużo dopowiadać :)
    Pozdrawiam :)
    Zagubiona w słowach

    OdpowiedzUsuń