"Na przekór nocy" Estelle Laure
wyd. Jaguar
rok: 2016
str. 248
Ocena: 5,5/6
Czasem książki zupełnie niespodziewanie nas zaskakują. Mile. Albo
mniej miło. Czasami sięgamy po powieść i jesteśmy niemal pewni, że czeka nas
lekka lektura, która nie pozostawi po sobie żadnego śladu. I mylimy się. Czasem
bierzemy do ręki książkę i otwieramy ją z przekonaniem, że to będzie najlepsza
powieść tego roku. I zawodzimy się sromotnie. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo,
co nas czeka w trakcie czytania.
Do Na przekór nocy przekonywałam się przez kilka miesięcy. Książka
leżała na półce w biblioteczce i grzecznie czekała. Co kilka dni, gdy
podchodziłam by wybrać nową pozycję do przeczytania zerkałam na nią i kręciłam
nosem. To nie był czas na nią. Nie miałam ochoty. Nie byłam przekonana… Aż do tego
wieczoru, kiedy zaczęłam ją czytać. Nie minęła doba a książka się skończyła.
Nawet nie wiem kiedy. Wciąż się zastanawiam, czemu tak długo zwlekałam z
rozpoczęciem lektury Na przekór nocy.
Lucille Bennet ma siedemnaście lat i od dwóch tygodni zajmuje się
młodszą siostrą - Wren. Jej matka któregoś
dnia po prostu spakowała się i zniknęła. Powiedziała, że to tylko na chwilę, że
musi dojść do siebie, poukładać w głowie to, co stało się ostatnio. Poszła i
już nie wróciła. Lucille do wczoraj łudziła się, że mama zaraz wróci. Znalazła
jednak w poczcie kopertę ze studolarowym banknotem. Bez kartki, bez adresu
zwrotnego, bez wyjaśnienia. Jakby ona i Wren nic nie znaczyły. Do domu
przychodzi coraz więcej rachunków, lodówka robi się pusta, w spiżarni już dawno
nie ma żadnych zapasów. Jeśli matka zaraz nie wróci, będzie źle – naprawdę źle.
Już teraz sąsiadka dopytuje się, gdzie jest ich mama. Matka Eden, najlepszej
przyjaciółki Lucille również dopytuje. Jeszcze chwila i wszyscy się dowiedzą.
Na pewno wówczas zabiorą je z domu i rozdzielą. Nie będą już rodziną, bo matka
je porzuciła. Dziewczyna czuje, że nikomu nie może zaufać. Musi zachować w
tajemnicy to, co dzieje się w domu. I musi zacząć płacić rachunki. Pojedyncze
studolarowe banknoty nie uratują sytuacji, jedyną opcją jest znalezienie pracy
i pogodzenie jej z nauką. Na szczęście Lucille jest dość obrotna, a dzięki
poznanej na placu zabaw dziewczynie, dowiaduje się, gdzie poszukują
pracowników. Jedną rozmowę później ma już zajęcie na kilka popołudni i wieczorów
w tygodniu. Gorzej, że musi na ten czas zorganizować opiekę nad młodszą
siostrą. Na szczęście przyjaciółka obiecuje, że będzie jej pomagać jak tylko
może. Niestety ta pomoc nie starcza na długo, bo Eden nie może dłużej okłamywać
rodziców i nauczycieli. W obliczu kolejnych tarapatów brat bliźniak Eden
wyciąga do Lucille pomocną rękę. Tylko… czy dziewczyna na pewno powinna
korzystać z tej pomocy? Czy przez przypadek nie doprowadzi do kolejnej
tragedii? Czy z biegiem czasu będzie jej łatwiej, czy trudniej utrzymać nieobecność
matki w tajemnicy? By dowiedzieć się tego, a także poznać wiele innych
tajemnicy nastolatki, koniecznie należy zapoznać się z powieścią Estelle Laure.
Nie spodziewałam się, że historia dwóch dziewczynek porzuconych przez
matkę (a wcześniej przez ojca), tak bardzo mną wstrząśnie. Nie spodziewałam się
również, że będzie mi się ją tak dobrze i szubko czytało. Nawet nie zauważyłam
a już kończyłam lekturę. Ostatnie rozdziały były najbardziej interesujące, ale
równocześnie najtrudniejsze. Z jednej strony chciałam jak najszybciej
dowiedzieć się, jak to wszystko się skończy. Z drugiej piekielnie bałam się
tego zakończenia. Bo mogło być ono naprawdę różne. Teraz już wiem, jaki był
finał tej opowieści, ale równocześnie czuję się, jakbym niewiele wiedziała. Bo
niestety nie wszystkie karty zostały odkryte. Ale może to i lepiej? Dzięki temu
każdy może dopowiedzieć sobie co zechce. Napisać sobie w głowie własną
interpretację zakończenia. I z nią żyć. Ja sobie "dopisałam" co
chciałam. I dobrze mi z tym. Liczę, że i was to zadowoli. Zdecydowanie zachęcam
was do lektury. Według mnie naprawdę warto.
Sil
Widziałam ją ostatnio w bibliotece, ale jednak nie zadecydowałam się jej wypożyczyć. I chyba nawet dobrze, bo niezbyt lubię takie niejasne zakończenia, gdzie trzeba sobie dużo dopowiadać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zagubiona w słowach