13 lipca 2016

Przyszłość w przeszłości ("Tu i teraz" Ann Brashers)

"Tu i teraz" Ann Brashers
wyd. YA!/GW Foksal
rok: 2016
str. 240
Ocena: 5/6




Wielu, a myślę nawet, że większość, z nas nie zdaje sobie sprawy, w jaki komfortowych warunkach żyje. Gro populacji nie musi martwić się o to, co następnego dnia włoży do garnka. Nie mówię, że na świecie nie ma głodu, bo wiem, że jest. Jest prawdziwy głód. Nie objął on jednak całego świata, wciąż większość z nas bardziej marnotrawi pożywienie niż zastanawia się, jak nim racjonalnie gospodarować. Chcemy więcej i więcej. Sklepy zawsze mają być pełne, pułki mają uginać się od towaru. Gdy w piekarni widzimy ostatni bochenek chleba zastanawiamy się, czy nadchodzi koniec świata – wszystko wykupiono, więc dla nas jest za mało. Bo dziś jest ten dzień, w którym na pewno zjedlibyśmy dwa bochenki, ale dla nas brakło. Na świecie jest wiele chorób, jednak nie dochodzi do masowych śmierci z tytułu pandemii, których w żaden sposób nie da się opanować. Żyjemy, może nie do końca szczęśliwi, może odrobinę zatroskani – ale jednak żyjemy i pławimy się w naszych prywatnych luksusach. To się może jednak kiedyś skończyć. Kiedyś może nie nadejdzie jutro ani za tydzień. Może to kiedyś nie pojawi się za rok. Ale za jakiś czas wszystko się zmieni. Wtedy będzie jednak już za późno na dokonywanie zmian. Degradacja posunie się za daleko, nie będzie możliwości cofnięcia się o kilka kroków i wybrania innej ścieżki dla naszego życia. Nie ukrywajmy, nasz świat z każdym dniem jest bliżej niż dalej sromotnego końca. Czy zechcemy coś z tym zrobić?

23 kwietnia 2010 roku młody Ethan Jarves udał się sam na ryby. Chciał pokazać ojcu, że potrafi. Wydawało mu się, że skoro tak często wybierali się nad rzekę razem, bez problemu trafi w to miejsce, które zawsze odwiedzali z tatą. Niestety, las spłatał mu figla i Ethan co prawda odnalazł ścieżkę nad rzekę, ale zdecydowanie znalazł się w innym jej punkcie niż zwykle. To nic, pomyślał dzieciak i zarzucił wędkę. Łowić w końcu można wszędzie. Tym jednak razem chłopak nie wyłowił żadnej ryby, zamiast tego zauważył coś dziwnego. Jakieś nagłe falowanie powietrza, jakieś niesamowite zakrzywienie i połączenie wody i lądu. A pod koniec tego zjawiska pojawiła się ona. Naga, niczym nieskrępowana dziewczyna. Nie było mu jednak dane dowiedzieć się, kim ona jest, bo już po kilku chwilach uciekła. Zdążył jej tylko wskazać, gdzie znajdzie most i obdarować ją swoją bluzą. I już jej nie było. Ethan długo po tym zdarzeniu nie mógł dość do siebie. Wciąż i wciąż je rozpamiętywał, wspomnienia rozkładał na czynniki pierwsze, aż w końcu zaczęły się one zlewać w całość i zaczęły być zupełnie nierealne. Coś mu się musiało wydawać, niemożliwe, by ta dziewczyna pojawiła się zupełnie znikąd. Kiedy jednak dwa lata później weszła do jego klasy i usiadła na krześle obok niego, już wiedział, że nic mu się nie uroiło. Wydarzenia sprzed dwóch lat naprawdę miały miejsce. A teraz rozgrywają się nadal. Kto wie, jak się zakończą?

Jedno jest pewne – Tu i teraz niczym nie przypomina książek, z którymi do tej pory się zetknęłam. Nie jest to powieść idealna, ale i tak jest całkiem wspaniała, a może wręcz nieziemska… Bohaterowie niby żyją tuż obok, a jednak bardzo daleko. Niby są tacy jak my, a jednak zupełnie inni. Niby mają takie same doświadczenia, a jednak zgoła bardziej tragiczne. Niby mają wszystko zmienić, a jednak nie ruszają nawet końcówką małego palca, by odmienić przyszłość. Tu i teraz według mnie zawiera wiele błędów rzeczowych, przez które niektóre osoby zupełnie tę książkę mogą zdyskwalifikować. Może gdyby autorka bardziej przyłożyła się do tych kontrowersyjnych elementów, to powieść nie tylko byłaby bardziej rzeczywista, ale i zyskałaby więcej stron? Bo dla mnie zdecydowanie za wcześnie się skończyła. Może autorka napisze kolejną część przygód Prenny i Ethana? Może uda znaleźć się sposób na to, by wszystko skończyło się inaczej, niż się skończyło? Może niewyjaśnione w Tu i teraz wątki, które powodują tak wiele kontrowersji (przynajmniej w moim umyśle) da się jakoś rozsądnie wytłumaczyć? Chciałabym, by tak właśnie było. Was zachęcam do lektury i do dzielenia się po niej swoimi wrażeniami. Ja powieść połknęłam w zasadzie w jeden dzień. Czyta się ją świetnie, jest naprawdę porywająca i warta poświęconego jej czasu.

Sil


1 komentarz: