... po raz TYSIĘCZNY...
Tak, tak. Dobrze myślicie. Ten wpis, jest tysięcznym postem
na blogu Słowa duże i Małe. Gdy zakładałam go niemal cztery lata temu... chyba
nie zastanawiałam się, jak długo będzie trwać moja przygoda z blogowaniem.
Szłam na żywioł. Czytałam całkiem sporo. Potem zamęczałam mężczyznę mojego
życia opowieściami o tym, co przeżyli główni bohaterowie. Nie krępowałam się,
bo wiedziałam, że On na pewno nie sięgnie po tę książkę. Spokojnie więc mogłam
mu zdradzać największe smaczki. W końcu pomyślałam, że mogłabym przelać moje
odczucia na papier. Albo przynajmniej na elektroniczną kartkę papieru. I tak to
się zaczęło. Nie powiem, nie zawsze było lekko. Nawet teraz bywa, że sobie nie
radzę. Nie wyrabiam się z recenzjami. Podpadam tym, czy tamtym. Piszę o jedno
słowo za dużo. Komentuję nie to, co według niektórych powinnam. Nie czytam
książek pisanych maczkiem. Nie sięgam po książki ze wstrętnymi i przesłodzonymi
okładkami. Staram się być sobą w tym całym grajdołku, choć nie zawsze mi się to
udaje. Wchodzę na blogi innych maniaków książkowych, ale bardzo rzadko
zostawiam po sobie ślad. Chciałabym być solidnym komentatorem, nie pisać
"miodzio recka", dlatego z powodu mojej wewnętrznej buty wolę nie
napisać nic, niż być potem o coś posądzaną. Niby bez ryzyka nie ma życia, a
jednak mnie się tak żyje całkiem przyjemnie. Niby statystycznie rzecz biorąc
wstawiam dużo mniej postów, niż to miało miejsce kilka lat temu, ale za to
zdecydowanie podskoczyły mi statystyki odwiedzin. Niby komentarzy nie ma wiele,
ale jak już są, to zwykle merytoryczne i ciekawe. Niby więc nikt nikogo nie
powala na łopatki, a jednak jest się z czego cieszyć. I ja się cieszę. Cieszę
się, że udało mi się być na tyle wytrwałą, by spokojnie dojść do momentu, gdy
na blogu pojawiła się tysięczna notka. Cieszę się, że lada dzień SdiM będą
mogły poszczycić się ćwierć milionem odsłon. Cieszę się, że za trzy miesiące
blog będzie obchodził 4 urodziny. Może mogłoby być lepiej. Może nie jestem mega
znaną bloggerką. Ale czeka mnie jeszcze wiele wspaniałych chwil na tym blogu.
Liczę, że będziecie wraz ze mną w nich uczestniczyć. Miło mi będzie, jeśli
czasem się odezwiecie, dacie znać, że żyjecie. Ja sobie i Wam obiecuję, że
postaram się dać z siebie więcej, niż dawałam ostatnio. Może w ciągu
najbliższych tygodni uda mi się zorganizować jakiś mega wypasiony konkurs? Będę
się starała :)
To chyba na tyle,
Wasza Sil
ps. Od jakiegoś czasu ostro się zastanawiam, nad jakimś
stałym cyklem na blogu. Macie jakieś pomysły? Może się podzielicie?
Gratulacje! I żeby zapał się utrzymał na stałe :)
OdpowiedzUsuńPiękny wynik. Gratuluję i życzę kolejnego 1000 postów.
OdpowiedzUsuńMilion lat, milion lat, niech żyyyyje Sil nam ;)
OdpowiedzUsuńPiękne – serdecznie gratuluję :)
OdpowiedzUsuńMoje najszczersze i ogromne gratulacje! :)
OdpowiedzUsuń