„Głowa Niobe” Marta Guzowska
wyd. W.A.B.
cykl: Mario Ybl
rok: 2013
str. 352
Ocena: 4,5/6
Gdy na
początku 2012 roku kończyłam czytać Ofiarę Polikseny wiedziałam, że jeśli Marta
Guzowska napiszę kolejną część przygód głównego bohatera (a takie były
zapowiedzi), na pewno po nią sięgnę. Przyszło mi trochę czekać na kontynuację
serii o Mario Yblu, ale w końcu się doczekałam. Gdy kilka miesięcy temu trafiła
ona w moje ręce, nie posiadałam się wręcz z radości. Dziś już wiem, że jakiś
czas temu coś mnie ominęło. Do momentu zakończenia lektury byłam przekonana, że
Głowa Niobe pochodzi z tego roku. Gdy zaczęłam pisać recenzję i przyszło do
uzupełniania metryczki książki, okazało się, że pomyliłam się o cały rok. Więc
zdecydowanie coś musiało mnie ominąć. W sieci znalazłam nawet wypowiedzi, że
powieść była bardzo mocno reklamowana, wręcz z tym przesadzano. Czemu więc nic
o tym nie wiedziałam? Jak to w ogóle możliwe? Może będzie lepiej dla mnie,
jeśli nie będę się nad tym zbyt mocno zastanawiać. Ot, tych kilka minut
poświęconych na napisanie powyższych zdań w zupełności wystarczy, bo oto
przyszedł czas, na podzielenie się z wami wspomnieniami z właśnie zakończonej
lektury.
Jest zima.
Styczeń. Bardzo mroźny i przeraźliwie wręcz obfitujący w śnieg okres. Światowej
sławy antropolog, profesor Mario Ybl został zaproszony na konferencję do
zabytkowego pałacu w Nieborowie, gdzie ma zaznajomić prelegentów ze swoimi
zainteresowaniami. Od początku jednak coś jest wyraźnie nie tak, jak być
powinno. Kilka godzin po zakwaterowaniu w drzwiach jego pokoju staje kobieta.
Nie jakaś obca i odstraszająca, wręcz przeciwnie. To znana mu z dawnych czasów
Juliana, pracująca dla policji jako spec od fałszowania fotografii. Tylko, co
ona tu robi? Ta myśl nie zajmuje Maria zbyt długo, bo Juliana zaczyna okazywać
oburzenie jego obecnością w pokoju, który został jej przydzielony. Nieważne, że
coś w przeszłości ich łączyło. Teraz ona ma męża i dziecko i nie ma zamiaru
spać z nim w jednym pokoju! Niestety, w recepcji potwierdzają najczarniejszy scenariusz,
który zarysował się w głowie kobiety. Nie ma w pałacu wolnych pokoi, a nawet
wolnych łóżek. Para nie ma więc wyjścia i musi pozostać w jednym pokoju, na
szczęście, znajdują się w nim dwa posłania. Niestety to nie koniec problemów
Juliany, ponieważ głównym organizatorem spotkania jest jej kolejny były
chłopak, a jego współpracownik, przez Maria zwany Studentem, ma ewidentną
ochotę by ją bliżej poznać. Czy ta konferencja mogłaby się okazać jeszcze
większą klapą? Chyba tylko, gdyby Pałac został zasypany podczas śnieżycy, cała
obsługa nie dałaby rady do niego dojechać, linie telefoniczne zostałyby
zerwane, zapasy pożywienia okazałyby się znikome, i co noc ginęłaby jedna
osoba, bo wśród uczestników tego dość specyficznego zjazdu znajdowałby się
seryjny morderca. Ale taki zbieg okoliczności byłby zdecydowanie zbyt
absurdalny. Prawda? A jednak, czasem w życiu nawet mało prawdopodobne
scenariusze okazują się rzeczywiste. Jak będzie tym razem? Czy znanemu
antropologowi uda się rozwiązać zagadkę dotyczącą tworzonej przez mordercę
kolekcji? Jak wiele osób będzie musiało wcześniej zginąć? Czy policja zdąży do
Nieborowa na czas? By się tego wszystkiego dowiedzieć, koniecznie należy
sięgnąć po najnowszą powieść Marty Guzowskiej.
Mało
prawdopodobne... a jednak. Jakie to dziwne. Gdy czytamy coś, co zdecydowanie
odbiega od codziennej rutyny, zwykle trudno nam w to uwierzyć. A przecież w
życiu nieraz przytrafiają nam się sytuacje, o których nawet w snach nie było
mowy. Opada nam szczęka, myśli zaczynają się kotłować, uparcie szczypiemy się
po dłoniach, by sprawdzić, czy w końcu będzie nam dane wybudzić się z tego snu.
Nic z tego. Dopadła nas w zmora nieprawdopodobności i musimy się z nią
zmierzyć. Tylko jak to zrobić?
Głowa Niobe,
tak jak i Ofiara Polikseny intryguje niemal od samego początku. Z powieścią
jest jednak jeden mały problem. Jakoś nie wciąga za bardzo. Nie nudzi
czytelnika, o nie, co to, to nie. Ale nie zmusza go do wciskania nosa w książkę
i czytania do upadłego. W zasadzie kilka rozdziałów przed snem i człowiek musi
sobie zrobić przerwę. Te stosowane przeze mnie zwykle trwały aż do kolejnego
wieczoru, gdy to na dobranoc sięgałam po tę powieść. Jakoś wcześniej niż w
okolicach północy nie mogłam się do lektury zmobilizować. Może to nawet lepiej?
Dzięki temu niemal delektowałam się każdym kolejnym przeczytanym zdaniem, a nim
kolejnego dnia sięgałam po powieść, wielokrotnie analizowałam to, czego
dowiedziałam się poprzedniego wieczoru. Ogólnie jednak czytanie najnowszej powieści
Marty Guzowskiej zajęło mi całkiem sporo czasu, za czym nie przepadam. Chyba
zbyt mocno chciałam poznać zakończenie historii, przez co podświadomie
oddalałam je od siebie? Sama nie wiem. W ostatecznym rozrachunku wygrała jednak
autorka. Przekonała mnie do swojego pomysłu, a nawet zaskoczyła kilkoma
rozwiązaniami. W zasadzie niemal do końca nie byłam pewna, kto i dlaczego
morduje, a o to przecież chodziło.
Powieść
polecam przede wszystkim wielbicielom rozwiązywania skomplikowanych zagadek,
ale myślę, że każdy fan ciekawego, a miejscami nawet bardzo zabawnego
kryminału, znajdzie w Głowie Niobe coś dla siebie. Zachęcam więc do lektury i
do dzielenia się z otoczeniem opinią na jej temat.
Sil
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Nie czytałam żadnej książki tej autorki.Widać nie tylko Ciebie coś ominęło, bo ja w ogóle nie słyszałam o jej książkach:)
OdpowiedzUsuń