8 października 2014

W proch... („Głowa Niobe” Marta Guzowska)

„Głowa Niobe” Marta Guzowska
wyd. W.A.B.
cykl: Mario Ybl
rok: 2013
str. 352
Ocena: 4,5/6


Gdy na początku 2012 roku kończyłam czytać Ofiarę Polikseny wiedziałam, że jeśli Marta Guzowska napiszę kolejną część przygód głównego bohatera (a takie były zapowiedzi), na pewno po nią sięgnę. Przyszło mi trochę czekać na kontynuację serii o Mario Yblu, ale w końcu się doczekałam. Gdy kilka miesięcy temu trafiła ona w moje ręce, nie posiadałam się wręcz z radości. Dziś już wiem, że jakiś czas temu coś mnie ominęło. Do momentu zakończenia lektury byłam przekonana, że Głowa Niobe pochodzi z tego roku. Gdy zaczęłam pisać recenzję i przyszło do uzupełniania metryczki książki, okazało się, że pomyliłam się o cały rok. Więc zdecydowanie coś musiało mnie ominąć. W sieci znalazłam nawet wypowiedzi, że powieść była bardzo mocno reklamowana, wręcz z tym przesadzano. Czemu więc nic o tym nie wiedziałam? Jak to w ogóle możliwe? Może będzie lepiej dla mnie, jeśli nie będę się nad tym zbyt mocno zastanawiać. Ot, tych kilka minut poświęconych na napisanie powyższych zdań w zupełności wystarczy, bo oto przyszedł czas, na podzielenie się z wami wspomnieniami z właśnie zakończonej lektury.

Jest zima. Styczeń. Bardzo mroźny i przeraźliwie wręcz obfitujący w śnieg okres. Światowej sławy antropolog, profesor Mario Ybl został zaproszony na konferencję do zabytkowego pałacu w Nieborowie, gdzie ma zaznajomić prelegentów ze swoimi zainteresowaniami. Od początku jednak coś jest wyraźnie nie tak, jak być powinno. Kilka godzin po zakwaterowaniu w drzwiach jego pokoju staje kobieta. Nie jakaś obca i odstraszająca, wręcz przeciwnie. To znana mu z dawnych czasów Juliana, pracująca dla policji jako spec od fałszowania fotografii. Tylko, co ona tu robi? Ta myśl nie zajmuje Maria zbyt długo, bo Juliana zaczyna okazywać oburzenie jego obecnością w pokoju, który został jej przydzielony. Nieważne, że coś w przeszłości ich łączyło. Teraz ona ma męża i dziecko i nie ma zamiaru spać z nim w jednym pokoju! Niestety, w recepcji potwierdzają najczarniejszy scenariusz, który zarysował się w głowie kobiety. Nie ma w pałacu wolnych pokoi, a nawet wolnych łóżek. Para nie ma więc wyjścia i musi pozostać w jednym pokoju, na szczęście, znajdują się w nim dwa posłania. Niestety to nie koniec problemów Juliany, ponieważ głównym organizatorem spotkania jest jej kolejny były chłopak, a jego współpracownik, przez Maria zwany Studentem, ma ewidentną ochotę by ją bliżej poznać. Czy ta konferencja mogłaby się okazać jeszcze większą klapą? Chyba tylko, gdyby Pałac został zasypany podczas śnieżycy, cała obsługa nie dałaby rady do niego dojechać, linie telefoniczne zostałyby zerwane, zapasy pożywienia okazałyby się znikome, i co noc ginęłaby jedna osoba, bo wśród uczestników tego dość specyficznego zjazdu znajdowałby się seryjny morderca. Ale taki zbieg okoliczności byłby zdecydowanie zbyt absurdalny. Prawda? A jednak, czasem w życiu nawet mało prawdopodobne scenariusze okazują się rzeczywiste. Jak będzie tym razem? Czy znanemu antropologowi uda się rozwiązać zagadkę dotyczącą tworzonej przez mordercę kolekcji? Jak wiele osób będzie musiało wcześniej zginąć? Czy policja zdąży do Nieborowa na czas? By się tego wszystkiego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po najnowszą powieść Marty Guzowskiej.

Mało prawdopodobne... a jednak. Jakie to dziwne. Gdy czytamy coś, co zdecydowanie odbiega od codziennej rutyny, zwykle trudno nam w to uwierzyć. A przecież w życiu nieraz przytrafiają nam się sytuacje, o których nawet w snach nie było mowy. Opada nam szczęka, myśli zaczynają się kotłować, uparcie szczypiemy się po dłoniach, by sprawdzić, czy w końcu będzie nam dane wybudzić się z tego snu. Nic z tego. Dopadła nas w zmora nieprawdopodobności i musimy się z nią zmierzyć. Tylko jak to zrobić?

Głowa Niobe, tak jak i Ofiara Polikseny intryguje niemal od samego początku. Z powieścią jest jednak jeden mały problem. Jakoś nie wciąga za bardzo. Nie nudzi czytelnika, o nie, co to, to nie. Ale nie zmusza go do wciskania nosa w książkę i czytania do upadłego. W zasadzie kilka rozdziałów przed snem i człowiek musi sobie zrobić przerwę. Te stosowane przeze mnie zwykle trwały aż do kolejnego wieczoru, gdy to na dobranoc sięgałam po tę powieść. Jakoś wcześniej niż w okolicach północy nie mogłam się do lektury zmobilizować. Może to nawet lepiej? Dzięki temu niemal delektowałam się każdym kolejnym przeczytanym zdaniem, a nim kolejnego dnia sięgałam po powieść, wielokrotnie analizowałam to, czego dowiedziałam się poprzedniego wieczoru. Ogólnie jednak czytanie najnowszej powieści Marty Guzowskiej zajęło mi całkiem sporo czasu, za czym nie przepadam. Chyba zbyt mocno chciałam poznać zakończenie historii, przez co podświadomie oddalałam je od siebie? Sama nie wiem. W ostatecznym rozrachunku wygrała jednak autorka. Przekonała mnie do swojego pomysłu, a nawet zaskoczyła kilkoma rozwiązaniami. W zasadzie niemal do końca nie byłam pewna, kto i dlaczego morduje, a o to przecież chodziło.

Powieść polecam przede wszystkim wielbicielom rozwiązywania skomplikowanych zagadek, ale myślę, że każdy fan ciekawego, a miejscami nawet bardzo zabawnego kryminału, znajdzie w Głowie Niobe coś dla siebie. Zachęcam więc do lektury i do dzielenia się z otoczeniem opinią na jej temat.

Sil

Baza recenzji Syndykatu ZwB

1 komentarz:

  1. Nie czytałam żadnej książki tej autorki.Widać nie tylko Ciebie coś ominęło, bo ja w ogóle nie słyszałam o jej książkach:)

    OdpowiedzUsuń