23 października 2014

O moim blogowaniu słów kilka...

Jak tam z Waszym blogowaniem? Z moim... różnie to bywa. Chyba jak w życiu, bywa lepiej i gorzej. Jak sobie popatrzę na liczbę postów umieszczanych przeze mnie w całej historii SdiM, to nie pozostaje mi nic innego do powiedzenia jak - kicha. Z roku na rok - ba, z miesiąca na miesiąc jest gorzej. Staram sie utrzymywać częstotliwość trzech notek tygodniowo, niestety, nie zawsze mi się to udaje. Wstyd się przyznać, że czasem ukazuje się jeden post tygodniowo... albo jeden na dwa tygodnie. Na pewno nie jestem jedyna, nie tylko ja mam jakiś zastój twórczy. Nie tylko ja czasem sięgam po książkę i kończę lekturę przeczytawszy tylko jeden rozdział. A książka może być naprawdę znakomita. Mogło mi na niej nieziemsko zależeć. Mogłam ją mieć w planach od tygodni. Ale nie czytam. Leżę w łóżku z książka i myślę o tych pozycjach, które stoją dumnie w mojej biblioteczce. Po niejedną z nich sięgnęłabym natychmiast, ale... nie robię tego. Bo efekt byłby taki sam, jak z czytana właśnie pozycją. Męczenie rozdziału po rozdziale. Oczywiście z czasem rozkręcam się, czytam po dwa rozdziały. Po trzy. Tak udaje mi się skończyć książkę. Niejednokrotnie jednak trwa to i dwa tygodnie. Mogę tłumaczyć się milionem powodów. Jestem zmęczona. Jestem zniechęcona. Jestem jak flaki z olejem. Jestem w głębokiej depresji, z której nawet znakomita lektura nie jest mnie w stanie wyciągnąć. A może jest? Może, gdzieś tam jest książka, która odmieni mnie? Która sprawi, że zacznę znów podchodzić do czytania tak jak kiedyś. Nie, nie myślcie sobie, że mam zamiar się poddać. Nie robię też nic z przymusu. Męczą mnie jednak pewne sprawy. Denerwują wydawcy, którzy zapominają odpowiedzieć na e-maile. Zniechęcają znajdowane w Internecie informacje. Rozczarowują wpisy niektórych bloggerów. Zawodzą braki wpisów innych. Ogólnie szlag mnie trafia niemal z każdego powodu. A do tego mamy jesień. Pada. Idealny klimat na depresję, która niewątpliwie próbuje mnie pochwycić swoimi mackami. I chyba się jej udaje. Niby ta pora roku sprzyja czytaniu - zdecydowanie się nie zgadzam. Mi najlepiej czyta się latem. Lato jest śliczne, szczęśliwe i beztroskie. W lecie mogę się oddać lekturze i nie mieć wyrzutów sumienia. Mogę przeczytać zaległości, zastanowić się, jak widzę mój blogging dalej. Zwykle z tych przemyśleń niewiele wychodzi, ale... przynajmniej są. A jak tam z Waszym blogowaniem? Borykacie się z jakimiś problemami? Nie możecie sobie z czymś poradzić? A może jest wspaniale, najlepszy czas w Waszym życiu? Dajcie znać co u Was. Może macie jakieś sposoby na poradzenie sobie z notorycznymnieczytaniem?


ps. Ten wpis powstał w ramach "1000 post na SdiM", nie mogłam go jednak wstawić, bo notka miała być fajna, lekka i przyjemna. A wyszło ciężko i przygnębiająco. Jak widać, nawet z notatkami mam malusieńki problem :) 

18 komentarzy:

  1. Nie! Nie oddam cię depresji!
    A jeśli chodzi o moje blogowanie, to sama dobrze wiesz jak jest....

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Sylwia. :)
    Na wstępie powiem: świetny wpis. :) Ostatnio stwierdziłam, że prawdziwe blogowanie to nie moja broszka. Nie jestem w stanie być systematyczna, bo po prostu muszę mieć na to ochotę i czas, usiąść, pomyśleć. Nie jestem z tych, co tworzą wpis w dwie minuty. Moje wizje przerastają realia i ostatecznie piszę posty, jak Ty ostatnio czytasz książki. Zamiast jednego rozdziału jedno zdanie, po tygodniu mam niedokończony akapit, temat w głowie przewiał wiatr, uczucia do kwestii, którą chciałam poruszyć, nie są nawet letnie. Dupa. I postanowiłam. Postanowiłam, że nic na siłę, traktuję swoje blogasy jak pamiętniki: szydełko, czytanie, bieganie.. I napiszę coś dla siebie, kiedy będę miała wenę. Kit z prawdziwą reaktywacją, która po miesiącu się wygasi. Napiszę to napiszę, a jak nie to świat się nie zawali. :) U Ciebie kwestia jest trochę inna, bo Słowa duże i małe to jednak Twoja wyrobiona marka, o którą warto dbać (tyle w nie włożyłaś pracy).
    Przeczytałaś taki ogrom książek i napisałaś tonę recenzji, nawiązałaś współpracę z wydawnictwami i pamiętam chwilę, gdy na Twoim blogu aż wrzało. To jest fajne, ale i pewnie w jakiś sposób wypalające. Dlatego dobrze jest wrzucić na luz i po prostu odnaleźć znów radość z czytania i poczuć magię pisania o przeczytanych książkach, tak zupełnie bez ciśnienia. Sięgnąć po coś przypadkiem, nie czytając o tym opinii u innych. Wiesz co ja ostatnio zrobiłam. Poszłam do empiku i skorzystałam z promocji 3za2. Kupiłam trzy książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, bo chciałam. Jakoś jest to jedyna polska autorka, po którą sięgam odruchowo już... :) A druga porcja 3za2 (okazji nie mogłam przepuścić, bo rzadko jestem w kraju) to wynik mojej zabawy. Jedną książkę wybrałam, bo tytuł rzucił mi się w oko w blogosferze, chociaż recenzji nie czytałam, ale i tematyka mnie pociąga, więc czemu nie (chciałam polskiego autora, którego nie znam; chodzi o Mandragorę), druga to kontynuacja czegoś, co już czytałam - wybór dość oczywisty, a trzecia szaleństwo: przerzucałam wzrokiem każdą książkę na półce Literatura polska i wybrałam tę, której tytuł mnie zaintrygował: Nie lubię kotów Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak i to był strzał w dziesiątkę! Super lektura. Czasem nie mogę zmęczyć niektórych książek, które mi się podobają, ale można je ustawić na półce ambitniejsze, wtedy sięgam po coś lekkiego. I czytam z chęcią właśnie na wiosnę, a latem różnie mi idzie. Na typowych wakacjach nieźle, ale w domu to już różnie.
    Tobie życzę w takim razie radości z czytania i czegoś, co nie pozwoli Ci oderwać oczu, dopóki nie przeczytasz ostatniego zdania. :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * na jesień, nie na wiosnę. ;)
      Btw, przeczytaj swoją pierwszą recenzję na blogu, przypomnij sobie, co czułaś, jak ją pisałaś, co chciałaś osiągnąć, wypuszczając ją w świat i przede wszystkim przeczytaj coś dla siebie, nie dla recenzji. Takie tam przemyślenia moje, jak przepędzić niemoc twórczą. :)

      Usuń
    2. Julia - dzięki za naprawdę wspaniałe słowa :) Będę z nich czerpać :)

      Usuń
  3. Sylwio, jak ja dobrze Cię rozumiem. Mam prawie tak samo. Ostatnio jest mi coraz bardziej łyso, że po prostu zaniedbałam bloga. Był nawet taki dzień, że siadłam i niektóre posty o prostu usunęłam, bo coś mi w nich nie pasowało. Nie wiem, to to jest. Jakaś bezmoc mnie ogarnęła. Brak weny na pisanie, bo nadal czytam dużo, ale jakoś nie mam weny by to co przeczytałam ubrać w słowa i napisać o tym chociaż dwa zdania. Mam nadzieję, że pewnego dnia wrócisz do częstych wpisów, bo ja nadal będę tu zaglądać. Jadę jutro na Targi Książki w Krakowie, mam nadzieję że to da mi kopa i znów wrócę do blogsfery :) A Ty Kochana szukaj książki, która sprawi Ci ogromną radość i spowoduje że z wypiekami na twarzy naskrobiesz mega świetną nową recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że każdy w pewnym momencie przechodzi kryzys... czasem jest on dłuższy, czasem króciutki... Ja będę szukać tego, czego mi zabrakło, mam nadzieję, że i ty odnajdziesz swoją drogę :)

      Usuń
  4. Twój post świadczy tylko o tym, że ... jesteś zupełnie normalna. Nie jesteś cyborgiem, który jest w stanie przeczytać każdego dnia przynajmniej jedną książkę, napisać recenzję i ją opublikować. A w międzyczasie prowadzić normalne życie. Mnie też wiele rzeczy w blogosferze wkurza. Dlatego postanowiłam, że swojego bloga będę prowadzić tylko i wyłącznie dla siebie. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać:):):) Pozdrawiam serdecznie. Nie daj się jesieni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu zamknij bloga na jakiś czas. Jak chęć wróci to wróci, a jak nie to nie :-) Ja też sobie robię czasowe przerwy i wpływają na mnie tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sylwio, w wielu kwestiach zgadzam się z Natalią. Jeśli będziesz publikować notki codziennie a nawet więcej niż 1 dziennie to znaczy, że w życiu liczy się dla Ciebie tylko wirtualny świat. Że nie masz co robić, że chcesz na siłę wejść w życie innych i zainteresować ich sobą. Ja dawniej starałam się publikować co drugi dzień, miałam czas, materiały, mniej problemów. Więce bywałam na blogach innych, teraz nie mam aż tyle czasu. Nawet jak poczytam to nie zawsze jestem w stanie skomentować konstruktywnie. Przez to i u mnie jest sporo mniej komentarzy. Smutno mi z tego powodu, ale trudno. Nie mogę poświęcać temu całych nocy.
    Ale moja prawie 4-letnia córa ma cukrzycę co znacznie zmniejszyło moją ilość czasu i spotęgowało zmęczenie wieczorne kiedy to mogę pisać i publikować. Niedawno rozcięła sobie czoło, teraz wirus i szpital. Do tego często choruje, ja sama mam RZS i czasem ból tak wielki że nie jestem w stanie zrobić nic! A blog? Kocham to miejsce ale nie jestem w stanie żyć tylko nim. Nie lubię nie dotrzymywać obietnic i terminów (współprace), ale to życie! Nie jestem cyborgiem! Ty też nie!
    Pisz kiedy chcesz, możesz, masz ochotę. A wcześniej może po prostu odpocznij! Nie czytaj, zrób coś innego. Aż poczujesz, że brak Ci literek, weźmiesz książkę i "pyk" przeczytasz całą!
    Kryzysy są i nic tego nie zmieni. Czasem ma się wenę do pisania czasem do czytania... życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Ci polecę do czytania? Zależy z jakiej branży - babskie czy z dreszczykiem... Wpadnij na mój blog i przejrzyj ostatni czas, zobaczysz czy coś Cię zainteresuje :) Może akurat...

      Usuń
  7. Nic na siłę, w końcu czytanie ma być przyjemnością. Może po prostu powinnaś zrobić sobie przerwę, poświęcić czas innym sprawom, a chęć czytania wróci po jakimś czasie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba każdy tak miał, zastój czytelniczy, stagnacja, jak zwał, tak zwał. Ja przeczekuję.

    Polecam czekoladę w niewielkich ilościach ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Wstyd się przyznać, że czasem ukazuje się jeden post tygodniowo..." - Czemu wstyd? ;) Pisze się wtedy, kiedy ma się coś do przekazania/powiedzenia. Sama tak robię. Jeśli wyjdą mi 3-4 wpisy na miesiąc, jestem zadowolona; czasem zebranie materiałów zajmuje tydzień, wczoraj przepisywałam cytaty z Prusa przez dwie godziny, żeby porządnie odpowiedzieć. :) Super, jeśli ktoś pisze częściej - ludzie są różni i każdy prowadzi bloga najlepiej, jak potrafi.

    OdpowiedzUsuń
  10. A może po prostu powinnaś zmienić gatunek książek. Może już masz dość kryminałów. I chęć do czytania powróci a z blogowaniem nie ma co przesadzać.
    Ja lubię blogować i nawet wchodzę w związku z tym z mężem w konflikty, ale moje posty są bardziej o niczym niż o czymś. Ot tak sobie coś tam skrobię. Ale im więcej wędruje po blogach tym bardziej popadam w kompleksy, gdyż nie jestem w stanie dorównać ani w treści, a ni w stylu większości blogów. I tak sobie myślę; co ja tutaj robię.? Ale przecież nie wszyscy muszą pisać super mądrze - czyż nie? I piszę sobie dalej. Przecież robię to dla własnej przyjemności.
    Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja czytam. I to bez problemu. Ostatnio mi się to rozwija, choć jakiś czas temu miałam zastój. Niestety mam ochotę czytać dla samego czytania. Denerwuje mnie, że recenzje się same nie piszą. Że są gorsze, niż jakiś czas temu. Choć powoli ilość postów wzrasta. Już nie ma dwóch miesięcznie. To jest ta dobra strona. Ale mi się nie chce... Z drugiej strony nie potrafię opuścić bloga, by w spokoju czytać, bo go kocham i wiem, że za miesiąc-dwa będę znowu miała fazę na recenzowanie wszystkiego, co mi w ręce wpadnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby recenzje pisały się same to ja też chętnie bym weszła w taki program :D O ile książek więcej by się wtedy czytało... :)

      Usuń