Na koniec lipca tak jakoś wyszło, że mino faktu posiadania nowych nabytków, nie było mi dane się nimi pochwalić. Tak to jest, jak człowiek wyjeżdża i zamiast blogować to smaży się na plaży. Coś za coś, prawda? Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Sierpień powoli się kończy, więc Słowa duże i MAŁE prezentują nabytki wakacyjne :)
Stosik numer jeden przedstawia powyższa fotografia.
Klub Karmy - Jessiki Brody wygrałam w konkursie Fabryki Słów. Książka ląduje u Wiki, jako część urodzinowego prezentu. Może akurat się jej spodoba i napisze recenzje? Zobaczymy.
Busem przez Świat. Wyprawa pierwsza autorstwa Karola Lewandowskiego to efekt nowo nawiązanej współpracy z wydawnictwem SQN. Oczywiście recenzją zajmie się Artur, jak tylko dojrzeje do lektury :)
Lawendowy pokój - Niny George otrzymałam od wydawnictwa Otwarte. Książka mnie nie powaliła, ale zdecydowanie zaciekawiła. Razem z powieścią przywędrowały do mnie lawendowe kadzidełka :) Recenzja: KLIK
Władcy czasu - Alexandry Monir to ciąg dalszy powieści Poza czasem. Do recenzji dla Wiki od Jaguara. Pewnie wkrótce przeczytamy recenzję :)
Nigdy nie gasną - Alexandry Bracken to kontynuacja Mrocznych umysłów. Poprzednia część strasznie przypadła mi do gustu, więc nie mogę się już doczekać lektury :) Do recenzji, oczywiście od Otwartego. Pochwalę się dodatkowo, że moje słowa znalazły się na okładce tej powieści :)
Kolejny stosik to pozycje, o których zapomniałam ustawiając stosik pierwszy:
Coś do stracenia - Cory Carmack bardzo przypadło mi do gustu. Już nie mogę doczekać się kolejnej powieści tej autorki. Pozycja otrzymana od Jaguara. Recenzja: KLIK
Wielki Błękit - Veroniki Rossi to zakończenie wspaniałej trylogii wydanej przez Otwarte. Książka zdecydowanie warta polecenia. Recenzja: KLIK
Na końcu, choć wcale nie ostatnia, znajduje się powieść otrzymana od wydawnictwa Filia, czyli Dziesięć płytkich oddechów autorstwa K.A. Tucker. Właśnie czytam i zapowiada się wspaniale.
To by było na tyle. Coś się Wam spodobało? O czymś chcielibyście podyskutować? Coś odradzacie? Czekam na wasze komentarze :)
Nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku... Nawet najdłuższa książka zaczyna się od pierwszego słowa...
30 sierpnia 2014
29 sierpnia 2014
W poszukiwaniu prawdy („Lawendowy pokój” Nina George)
„Lawendowy pokój” Nina George
wyd. Otwarte
rok: 2014
str. 344
Ocena: 4/6
Przejmująca
i wszechstronna?
Nieprzeciętna
i wciągająca?
Piękna i kojąca?
A może
dziwna?
Od początku
nie byłam pewna, czy fenomen Lawendowego pokoju mnie porwie. Wahałam się, czy
chcę poznawać tę powieść. Porównywanie jej do innych, uznawanych za wybitne,
dzieł, niezupełnie mnie przekonywało. Może nawet odstręczało mnie od lektury
najnowszej powieści Niny George. Jednak w jej opisie było coś, jakiś
niewidzialny pierwiastek, który mnie do siebie przyciągnął i sprawił, że
zdecydowałam się na przeczytanie Lawendowego pokoju. Czy owa magiczna nuta,
która przyciągnęła mnie do tej pozycji, przerodziła się w prawdziwy gejzer
wrażeń? Odpowiedzi, a przynajmniej część z nich, znajdziecie w poniższym
tekście.
Jean Perdu
od bardzo, baaardzo dawna, prowadzi w Paryżu Aptekę Literacką. Zamiast aspiryny
i bandaży, serwuje zgłaszającym się do niego pacjentom - czytelnikom książki,
które idealnie do nich pasują. Nie sprzedaje tego, co jest w danej chwili przez
wszystkich wychwalane. Nie rzuca się na listy bestsellerów, nie skupia się na
znanych nazwiskach. W głowie ma około trzydzieści tysięcy tytułów, na tak zwaną
czarną godzinę, gdy wśród nich nie jest w stanie znaleźć odpowiedniego tytułu,
zawsze może połączyć ze sobą kilka pozycji, tak jak lekarz łączy leki, by jak
najszybciej wyleczyć pacjenta. Jest jednak jedna zasadnicza różnica między Perdu,
a lekarzem. Do księgarza ludzie naprawdę wybierają się po lekturę. Nie
spodziewają się otrzymać kuracji, mającej na celu uleczyć ich dotychczasowe
życie. Niejednokrotnie, gdy Perdu zaczyna odradzać daną powieść i sugeruje, co
gość Apteki Literackiej powinien przeczytać - klient czym prędzej opuszcza tę nietypową
księgarnię. Zwykle jednak taki delikwent dość szybko wraca i korzysta z kuracji
- lektury, zasugerowanej przez Jean'a. Przez dziesiątki lat, w trakcie których
leczył Paryżan, nigdy nie zawiódł się na swoim instynkcie. Nigdy jednak nie
spróbował zastosować się do własnych rad, a zdecydowanie miał pewien, szczelnie
zamknięty, zastawiony regałami problem. Jaki? Czy przyjdzie czas, gdy Perdu
zacznie myśleć o sobie? Co skrywa w tajemniczym, ukrytym pokoju? By się tego
dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po Lawendowy pokój, autorstwa Niny
George.
Czy było
przejmująco i wszechstronnie? Nieprzeciętnie i wciągająco? Pięknie i kojąco?
Może i po trochu zaznałam każdego z tych odczuć, jednak najbardziej dominujące
było wrażenie, że Lawendowy pokój jest... dziwny. Książka jest zakręcona,
miejscami tajemnicza, a także zdecydowanie przejmująca. Równocześnie Lawendowy
pokój jest trudny i skomplikowany. Nie zawsze wiadomo, co dokładnie się dzieje
i dlaczego. Akcja rozkręca się powoli, żeby nie powiedzieć, że się wlecze.
Dziesięć, pięćdziesiąt, sto stron... a czytelnik wie niewiele więcej, niż
wiedział podczas lektury pierwszej strony. Potem jednak coś zaczyna się dziać.
Autorka puszcza do czytelnika oczko i zaczyna ujawniać kolejne karty z życia
Perdu, ostatecznie dając nam odpowiedzi na wiele z początkowych pytań.
Lawendowy
pokój, choć nie wstrząsnął mną, choć nie rozłożył mnie na łopatki i nie wywołał
lawiny łez, jest wart lektury, do której zachęcam.
27 sierpnia 2014
Znaleźć winnego („Ucieczka” Elizabeth Chandler)
„Ucieczka”
Elizabeth Chandler
wyd.
Dolnośląskie
rok: 2013
str. 289
Ocena: 5/6
Uciekać można przed wieloma rzeczami. Przed problemami,
przed nielubianymi osobami, przed… demonem? Tak, przed nim też można uciekać.
Jednak… co jeśli tym demonem okazuje się być nasza najlepsza przyjaciółka?
Osobą, którą znamy praktycznie od zawsze? A może to nie ona? Tylko zły duch,
który opętał jej umysł? Nie wiem, w każdym razie, to musi być straszne uczucie.
Ivy tak właśnie się czuje, kiedy odkrywa, że Beth opętał
Gregory, jej koszmar, którego myślała, że się pozbyła. Jednak on powrócił, w
ciele jej najlepszej przyjaciółki. A co więcej, za pomocą nastolatki, nastawił
Willa – byłego chłopaka, a teraz przyjaciela Ivy – przeciwko niej samej. Will
myśli, że to Ivy wrzuciła Beth kawałki szkła do buta, a nie na odwrót, a
dziewczyna nie może mu tego wyjaśnić, ponieważ on nie chce z nią rozmawiać. A
ponadto sądzi, że Luke, który w rzeczywistości jest Tristanem, to morderca. W
końcu z zimną krwią zabił swoją byłą, prawda? Jednak to nie był on, i Ivy
doskonale o tym wie. Dlatego też postanawia sama, z niewielką pomocą Tristana,
poszukać dowodów na jego niewinność, jednocześnie ukrywając chłopaka w starym,
opuszczonym kościele.
Co wyjdzie z jej poszukiwań? Czy uda jej się udowodnić
niewinność Luke’a? Czy Gregory wyniesie się z ciała Beth, czy też postanowi
zostać na dłużej? Kto rzeczywiście kryje się za morderstwem niejakiej Corinne?
Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji… Poprzednia
część wydawała mi się… mdła i wkurzająca, jednak w Ucieczce znów coś się
dzieje, Ivy jest zdecydowana i wie co chce robić. I to, to ja rozumiem! Kończy
się w dość… zaskakujący sposób, i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało
się, że jest jeszcze jedna część. Na początku (mam zły nawyk czytania ostatnich
zdań w książkach) myślałam sobie „eee, nie chce mi się już dalej tego czytać”,
jednak potem sobie pomyślałam „eee, chyba jednak poproszę Sis, żeby załatwiła
mi tę ostatnią (mam nadzieję) część".
Jednym słowem, piąta część znów przyciągnęła moją uwagę i
jestem skłonna polecić ją Wam, drodzy czytelnicy ;). A teraz uciekam zrobić się
na bóstwo, bo normalnie nie wyrobie się przed osiemnastą…
Autor:
Słowa duże i MAŁE
o
10:00
2 komentarze:


Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2013,
Dolnośląskie,
Elizabeth Chandler,
Grupa Publicat,
książka,
ocena 5/6,
otrzymana,
recenzja,
sierpień 2014,
Ucieczka,
Vic,
Wiktoria Szymkiewicz
25 sierpnia 2014
Ciszej, proszę! („Chór Sierot” Sophie Hannah)
„Chór Sierot” Sophie Hannah
wyd. Burda Książki
rok: 2014
str. 274
Ocena: 5/6
Hałas może doprowadzić do utraty zmysłów. Oczywiście chodzi o hałas
niekontrolowany, taki, którego w żaden sposób nie można przewidzieć, ani
powstrzymać. Głośne, różnego rodzaju dźwięki często wykorzystywane są do
tortur. Hałas nie pozwala zasnąć, męczy i doprowadza na skraj. Przepaść, która
może wybawić człowieka od nieprzyjemnych dla jego ucha tonów, może okazać się
nie tylko głęboka, ale i przerażająca, a nawet śmiertelna. Czy próba jej
przekroczenia ma w ogóle sens? Może lepiej poddać się na samym początku, nie
iść, podporządkować się i dać się ponieść dźwiękom?
Louise CarolineBeeston prowadzi bardzo spokojnie i uporządkowane życie.
Ma dobrą pracę, kochającego i lojalnego męża, oraz cudownego i utalentowanego
syna - Josepha. Od kilku miesięcy mieszkają we wspaniałym, zabytkowym "bliźniaku"
w Oksfordzie. Ich siedmioletnie dziecko od września, ze względu na wyjątkową
muzykalność, rozpoczęło naukę w Saviour College, gdzie otrzymało prestiżowe
stypendium. Niestety, ta jego wyjątkowość ma i swoje wady - chłopiec musi
korzystać z internatu. Taki jest wymóg wobec najbardziej uzdolnionych uczniów,
którzy trzy razy w tygodniu występują, a także uczestniczą w codziennych
próbach, odbywających się tuż przed lekcjami. Dziecko nie może również wracać
do domu w weekendy, czy też być odwiedzane przez rodziców w innym czasie, niż
bezpośrednio po występie. Taka polityka szkoły ma na celu lepiej ukształtować
młodego człowieka i ułatwić mu dalszą karierę. Lou się temu jednak stanowczo
sprzeciwia. Odnosi wrażenie, że została okradziona, ktoś bezwzględny i podły,
dokładnie doktor Ivan Freeman, zabrał jej ukochane dziecko, a ona nie miała na
to zupełnie wpływu. Jak bardzo by nie walczyła, decyzja została podjęta wiele
miesięcy temu i ona aktywnie w niej uczestniczyła. Nie spodziewała się jednak,
jakie spustoszenie wywoła ona w jej życiu. Do tego wszystkiego dochodzi
uciążliwy sąsiad, który upodobał sobie weekendowe imprezy. Lou oczywiście nie
ma nic przeciw nim, byle odbywały w godzinach i głośności odpowiadających zdrowemu
rozsądkowi. Niestety, puszczana muzyka nie tylko nie jest taką, za jaką
przepada bohaterka, ale dodatkowo pory jej emisji zbiegają się z czasem, gdy większość
ludzi chce spokojnie spać. Każda taka impreza u Justin'a Clay'a kończy się
wizytą Lou u niego. Początkowo te nocne pogadanki przynoszą jakiś, choć
niewielki skutek. Jednak pewnej nocy sąsiad nie ma zamiaru ani wypraszać gości,
ani ściszać muzyki, ani zmienić jej na jakieś spokojniejsze rytmy. Wręcz
przeciwnie, staje się napastliwy i odrażający. Kobieta nie ma więc za dużego
pola do manewru, wraca do domu i po krótkiej naradzie z mężem wzywa odpowiednie
służby. Czy to wystarczy, by rozwiązać problem? Czy muzyka w końcu ucichnie i
Lou będzie mogła się wyspać? Czy jej życie już zawsze będzie pasmem
niepokojących wydarzeń, których świadoma jest tylko ona? By się tego dowiedzieć,
koniecznie trzeba sięgnąć po jedną z najnowszych powieści autorstwa Sophie
Hannah.
Książka, zresztą jak wszystko co wyszło spod pióra tej pisarki, jest
świetna. Chór Sierot czyta się znakomicie, po prostu trudno się od niego
oderwać. Z każdą przeczytaną stroną coraz mniej się wie - wątpliwości
narastają. Czytelnik niemal do samego końca nie ma pojęcia, co go czeka i jak
ta szalona jazda, niczym na rollercoasterze, się skończy. Czy to możliwe, by to,
co przeżywa bohaterka, było jedynie urojeniem? Czy uda jej się znaleźć swoje
miejsce na ziemi, w którym wszystkie troski zostaną odstawione na drugi tor? A
może to właśnie w tym raju na ziemi rozegra się największa tragedia w jej
życiu? Na te, i na wiele innych pytań, odpowiedzi znajdziecie w Chórze Sierot.
Przy poprzednich powieściach tej autorki niezupełnie wiedziałam, czego
mogę się spodziewać. Za każdym więc razem byłam zaskakiwana faktem, że czytam
kolejną powieść z serii o grupie pewnych przedstawicieli prawa. Tym razem
zawczasu odpowiednio się na taką okoliczność przygotowałam. Tymczasem Chór
Sierot, choć zdecydowanie należał do powieści szokujących, nie tylko opowiadał
o kimś zgoła innym, niż grupa śledcza, to jeszcze prezentował zupełnie inne
problemy i sposób patrzenia na nie. Nie miało to jednak wpływu ani na poziom
powieści, ani też na moją opinię dotyczącą autorki. Dlatego nie zawaham się
szczerze polecić lektury Chóru Sierot.
Sil
Baza Syndykatu ZwB
22 sierpnia 2014
Bezpieczne schronienie („Wielki Błękit” Veronica Rossi)
„Wielki Błękit” Veronica Rossi
tom: III
wyd. Otwarte
rok: 2014
str. 368
Ocena: 4,5/6
Minął niemal rok od chwili, gdy po raz ostatni miałam przyjemność
zetknąć się z twórczością Veroniki Rossi. Przez burze ognia mnie zafascynowało.
Przez bezmiar nocy - zastanowiło. Jak to zwykle bywa, zaraz po zakończeniu
lektury drugiego tomu serii - nie mogłam doczekać się kontynuacji. Wielki
Błękit równocześnie fascynował mnie i przerażał. Na ostatnią część trylogii
przyszło mi czekać dość długo. Od lektury Bezmiaru minęło już kilka ładnych
miesięcy. Moja fascynacja tą serią zdążyła więc już odrobinę okrzepnąć,
ugruntować się i może nawet odrobinę zelżeć. Nie zmieniło to jednak faktu, że
bardzo chciałam zapoznać się z dalszymi losami Arii i Perry'ego. Chciałam tak
bardzo, że zaczęłam książki wyczekiwać, a gdy w końcu trafiła w moje dłonie -
już jej nie wypuściłam. A, jeśli mam być szczera, czytałam wówczas coś innego.
Czy było warto? Tego można dowiedzieć się, czytając poniższą notkę.
Aria, po trudnych decyzjach, które musiała podejmować w Bezmiarze, jest
dość poważnie poturbowana - i to nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Do
tego niektóre fakty z dość niedalekiej przeszłości, są nie do cofnięcia. Aria
nie może wymazać ich ani ze swojej, ani Perry'ego pamięci. Chłopak, choć cieszy
się, że jego ukochana jest przy nim, wciąż ma w głowie wydarzenia ostatnich
dni. Jedyna różnica tkwi w tym, że Perry nie chce rozmawiać o problemach, o
przeszłości, o wspomnieniach... Obecnie
liczy się dla niego to co ma i to, co może utracić w każdej chwili. I mowa tu
nie tylko Arii, ale o całym jego
plemieniu. Falom grozi niebezpieczeństwo. Burze już w zasadzie nie ustają. Całe
plemię przeniosło się do jaskini, ale ile czasu mogą w niej wytrzymać? Do tego
kończą się zapasy, i to nie tylko pokarmu, ale nawet drewna na opał. Strach
dotyka każdego. Trapi młodych i starszych, kobiety i mężczyzn. Jedyną nadzieję
na poprawę losu wszyscy widzą w Cinderze, niestety, chłopiec znajduje się poza
ich zasięgiem. A może... może jednak mogą go odzyskać? Może uda im się
przetrwać? Może... Tylko, ile będą musieli poświęcić, by tego dokonać? Czy dadzą
radę podjąć najważniejsze i najtrudniejsze decyzje w ich życiu? Czy dane im
będzie dotrzeć do upragnionego Wielkiego Błękitu, bez ponoszenia zbędnych
ofiar? By się tego dowiedzieć, koniecznie musicie sięgnąć po najnowszą powieść
Veroniki Rossi.
Książka... Nie, nie zachwyciła mnie. Nie położyła na łopatki. Nie
sprawiła, że świat się zatrząsł. Nie przysłoniła mi otoczenia i nie odebrała mi
tchu. Nie było jednak tak, że nie wpłynęła na mnie w ogóle. Bo wpłynęła. W
zasadzie podczas całej lektury zastanawiałam się, jak dużo człowiek jest w
stanie znieść i kiedy budzi się w nim wewnętrzny bunt. Zastanawiałam się, czy
silniejsze jest przywiązanie, czy miłość. Lojalność czy uczucia? Dobro ogółu,
czy szczęście jednostki? Życie setek, czy wolność konkretnego istnienia? W
Wielkim Błękicie odnajdziemy oczywiście walkę, bunt i miłość. Przede wszystkim
jednak znajdziemy analizę problemu, liczne przemyślenia i wewnętrzne monologi.
Z jednej strony ostatnią część serii można więc uznać za najgorszą, z drugiej -
za najlepszą. Całość czyta się dobrze. Autorka nie straciła rozmachu i napisała
bardzo dobrą powieść. Zakończenie tej historii ma jednak to do siebie, że nie
jest najłatwiejsze. Wymaga zaangażowania, uwagi, znajomości poprzednich części
opowieści oraz ogromnych pokładów wiary, że... będzie dobrze. Bo musi być.
Prawda?
Najtrudniejszy w recenzowaniu ostatniego tomu serii jest fakt, że nie
powinno się zdradzić, co było wcześniej, bo ktoś kto czyta opinię, mógł ich nie
czytać, a recenzja ma go do tego nakłonić. W zasadzie nie pozostaje więc nic
poza serwowaniem ogólników lub wywnętrzaniem się nad tematami poruszanymi w
pierwszej części powieści. Czy to jednak ma sens? Czy to może nie przesada? Czy w takim wypadku
powinniśmy się skupiać na czytanej książce, czy na całości? Na to pytanie chyba
odpowiedzieć powinna już sobie osoba recenzująca. Osobiście staram się wyważyć
oba podejścia. Powiedzieć coś, ale nie do końca zdradzić o co chodzi. Wspomnieć
o czymś, ale niezupełnie sprecyzować co się ma na myśli. Mam nadzieję, że mi to
wychodzi i, że nikt nie zniechęca się po moich recenzjach do czytania
wcześniejszych tomów, ze względu na fakt, że wie za dużo. Liczę, że tym razem
udało mi się zachować tę równowagę, pozwalając wam po części zajrzeć w świat
Wielkiego Błękitu, jednocześnie nie zdradzając, co przyniesie cała seria. Tak
czy inaczej - zachęcam do zapoznania się z nią. Warto.
19 sierpnia 2014
Pan Przypadek i Korpoludki - głosowanie
Informuję, że biorę udział w głosowaniu na okładkę najnowszej powieści Jacka Getnera, czyli okładkę Pana Przypadka i Korpoludków :)
Oto moje typy:
Punktów 3 dla projektu 4
I... to w zasadzie tyle. Pozostałe okładki są fajne, ale ta jest najlepsza. Tyle :)
Oto moje typy:
Punktów 3 dla projektu 4
I... to w zasadzie tyle. Pozostałe okładki są fajne, ale ta jest najlepsza. Tyle :)
18 sierpnia 2014
Kłopotliwe posiadanie („Coś do stracenia” Cora Carmack)
„Coś do stracenia” Cora Carmack
wyd. Jaguar
rok: 2014
str. 304
ocena: 5/6
Młodość ma to do siebie, że wybaczane są jej liczne błędy. W
końcu na czymś powinien się człowiek uczyć, prawda? No więc przymyka się oko na
pierwsze późne powroty, przesadzanie z drinkami i pocałunki z nieznajomymi. W
końcu kiedy ma się robić takie rzeczy, jak nie w okresie młodzieńczego buntu?
Co jednak, gdy głos nawołujących do podejmowania szalonych decyzji tłumiony
jest przez wrzaski zdrowego rozsądku? Niektóre takie pokrzykiwania można
zignorować. Idziesz potańczyć, napić się... Ale gdy tylko ktoś próbuje cię
poderwać zaczynasz dogłębną analizę. Kim jest ten człowiek? Czy mnie naprawdę
interesuje? Czy warto? Czy stracę dla niego głowę? Czy to ten jedyny? Po
odpowiedzeniu sobie na ostatnie pytanie, między tobą a nim wyrasta gigantyczny
mur i nie ma mowy nawet o niewinnych pocałunkach. Tak mija czas. Miesiąc, dwa,
pół roku, x lat, a ty wciąż nie masz za sobą największego błędu młodości –
seksu w jakiejkolwiek postaci. Twój pierwszy raz istnieje tylko w twojej
wyobraźni. I nawet nie ma w tych majakach już księcia z bajki. Jest po prostu
pierwszy lepszy chłopak, który w wzbudza w tobie choć odrobinę ciepłych uczyć i
jest miły dla twojego oka. Tylko... jak takiego poinformować, że się tego nigdy
nie robiło? Jak zakomunikować, że jest tym pierwszym, równocześnie nie wzbudzając
w nim strachu, że ma być również tym ostatnim? Na szczęście to tylko
wyimaginowany problem, bo która współczesna dziewczyna, w wieku dwudziestu paru
lat jest jeszcze dziewicą? Chyba tylko jakaś zagorzała, oddana Chrystusowi
katoliczka? Bo na pewno nie zdrowa na umyśle i ciele, całkiem ładna, miła i do
tego inteligentna studentka! A jednak.
Bliss Edwards studiuje aktorstwo na ostatnim roku w college'u
w Teksasie. Ma 22 lata, super przyjaciół: Kelsey Summers oraz Cade'a Winstona,
którzy towarzyszą jej w zlotach i upadkach, oraz grono dobrych znajomych, z
którymi ochoczo spędza czas na pogaduszkach i imprezowaniu. Właśnie skończyła
się zimowa przerwa i rozpoczął ostatni
semestr nauki. Szkoła zaraz się skończy i Bliss uświadamia sobie, że lada
chwila będzie pierwszą w historii absolwentką uczelni, wciąż będącą dziewicą.
Tak dokładnie - DZIEWICĄ. Dziewczynie bardzo ten stan ciąży i już od dłuższego
czasu stara się go zmienić, jednak bez większych sukcesów. W końcu postanawia
się komuś ze swojego problemu zawierzyć i pada na Kelsey, która po początkowym
szoku postanawia wziąć sprawę w swoje ręce. Tak obie, ubrane dość wyzywająco,
trafiają do pobliskiego baru Stumble Inn, gdzie zwyczajowo faceci chadzają na
łowy. Niestety poza barmanem Brandonem, nikt nie wpada w oko Bliss. A sam
barman, cóż, nawet niezłe ciacho, tylko, że na pewno późno skończy pracę, a
dziewczyna chce stracić cnotę już teraz, najlepiej natychmiast. Po kilku
godzinach bezowocnych poszukiwań idzie do toalety i natrafia na niego.
Mężczyznę idealnego i już wie, że to z nim chce pójść na całość. Kim jest
tajemniczy facet czytający Szekspira? Czy zainteresuje się Bliss? Czy będzie im
dane bliżej się poznać? Jeśli tak, to co z tego wyjdzie? Czy tego wieczoru dziewczynie
uda się stracić coś innego, niż tylko godność? By się tego dowiedzieć, koniecznie
należy przeczytać najnowszą powieść Cory Carmack.
To miała być lekka powieść, idealna na wakacje i tak jak
większość tego typu lektur nie miała wnieść nic zasadniczo ważnego w moje
czytelnicze życie. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy jednak coś wniosła. I
to nie tylko radość z czytanej powieści, ale i kilka głębszych przemyśleń,
takich jak: czy warto się spieszyć i czy nasze otoczenie powinno wiedzieć
cokolwiek o naszym życiu intymnym? Na oba pytania, przynajmniej według mnie,
odpowiedź brzmi nie. Nasze życie i nasze ciało, to nasza i ewentualnie naszej
drugiej połowy sprawa. Reszcie wara od tego. Nie ma się co szczypać, trzeba
pokazać co się myśli i czuje, a nie udawać, że wszystko jest ok, gdy jest
zupełnie inaczej.
Powieść czyta się znakomicie, w zasadzie można ją pochłonąć
w jedną noc. Autorka nie nudzi i nie rozpisuje się, gdy nie jest to potrzebne.
Całość została napisana lekkim i przystępnym dla czytelnika językiem.
Bohaterowie są bardzo realni i wiarygodni. Zdecydowanie polecam wszystkim lekturę
Coś do stracenia. Warto!
Sil
15 sierpnia 2014
Antybohater ("Dziedzictwo" - Kirsten Tranter)
"Dziedzictwo" - Kirsten Tranter
wyd. Albatros
rok: 2014
str. 448
ocena: 4/6
Myślisz sobie czasem - na
przekór wszystkim będę szczęśliwy, znajdę ścieżkę, którą powinienem kroczyć i
nie dam się z niej nikomu zepchnąć. Później wytrwale dążysz do celu. Może nie
po trupach i nie za wszelką cenę, ale ile sił w nogach i rękach. Gdy myślisz,
że już nic nie jest w stanie, że zaraz będzie tak, jak planowałeś, nagle
wszystko przestaje mieć znaczenie. Dzieje się coś tak niezrozumiałego, że nie
pozostaje ci nic innego, jak tylko zacząć wszystko od nowa. Tylko czy to jest
realne? Czy da się budować na podłożu, które już raz nie spełniało swojego
zadania? Czy, gdy los niespodziewanie przetasuje karty naszego życia, nie
powinniśmy skorzystać z okazji i poprosić o rozłożenie ich w innym miejscu? Jeśli,
oczywiście, ponowne rozdanie jest w ogóle brane pod uwagę.
Julia dorastała w dość
dziwnej i nie zżytej że sobą rodzinie. Jedyny jasny punkt stanowiła w niej
siostra matki, malarka Jenny, która za wszelką cenę próbowała wszystkich
zjednoczyć. Niestety, z marnym skutkiem. Po latach, gdy jej siostrzenica i
siostrzeniec dorośli, wciąż chciało się jej co jakiś czas urządzać obiady,
podczas których wszyscy próbowali tworzyć zgraną rodzinę. Wzrastająca w takich
warunkach Julia nie miała za dużych szans na normalną dorosłość. Dziewczyna
miała nie tylko problem ze znalezieniem sobie miejsca na ziemi, ale i ze
znalezieniem ludzi, z którymi byłoby jej po drodze. Gdy któregoś dnia, do Videomanii
w której pracuje, zagląda chłopak mniej więcej w jej wieku, nie od razu pała do
niego sympatią. Pilna konieczność zobaczenia przez niego filmu na zajęcia sprawiła,
że ten wieczór spędzają wspólnie. Tak właśnie rozpoczęła się przyjaźń Julii i
Ralpha, która w niedługim czasie miała przerodzić się w coś więcej, niestety
tylko jednostronnie. Gdy wydawało się, że to jednak mogłoby się odmienić, i że
być może z tej dwójki będzie jednak para, w życiu Ralpha pojawiła się
dziewczyna, która zupełnie nieświadomie zgarnęła dla siebie tę część jego serca,
o której marzy jego przyjaciółka. Julia nieszczęśliwie kocha Ralpha. Ralph bez
wzajemności darzy uczuciem Ingrid. I może każdy z nich byłoby w stanie
wytrzymać w takim stanie, gdyby Ingrid nie wyjechała w podróż, która zmieniła
wszystko. Jak potoczyły się losy trójki przyjaciół? Czy ostatecznie komukolwiek
z nich uda się stworzyć udany związek? Czy odnajdą szczęście i swoje miejsce na
ziemi? A może los tak pokieruje ich życiem, że ostatecznie każde z nich nie
tylko będzie musiało radzić sobie samodzielnie, ale i osobno? Czy wybudowane
przez nich zamki przetrwają, a może niespodziewanie runą? By się tego
dowiedzieć, koniecznie trzeba sięgnąć po Dziedzictwo autorstwa Kirsten Tranter.
Spodziewałam się petard,
wstrząsów, wrzasków, wielkiej tajemnicy i morza niespełnionej miłości.
Dostałam... w zasadzie to, czego oczekiwałam, tylko w odrobinę nietypowym,
lekko przybrudzonym opakowaniu. Cała historia opowiadana jest z punktu widzenia
Julii i to z jej uczuciami i przemyśleniami jesteśmy najlepiej zaznajomieni.
Choć i w tym przypadku wiele zostaje przed czytelnikiem zatajone. Julia nie
wszystko ujawnia, nie o wszystkim mówi wprost. Wielu rzeczy trzeba się
domyślać, co nie zawsze daje takie rezultaty, jak powinno. Gdy już wydaje się
nam, że coś wiemy, okazuje się, że jesteśmy w wielkim błędzie. Czytając powieść
ciągle poszukujemy odpowiedzi na kilka dość istotnych pytań i kwestii, a
niektóre z nich ostatecznie i tak pozostają nierozstrzygnięte.
Dziedzictwo, choć jest dość
specyficzną, a nawet dziwną książką, czyta się dobrze, miejscami nawet
świetnie. Wymyślona przez autorkę historia wciąga, a wykreowani bohaterowie
intrygują. W pewnym momencie dramat przyjaciół przeobraża się w horror
jednostki, wywołując u czytelnika dreszcze i jeszcze większą chęć odkrycia prawdy.
Czy komukolwiek uda się ją poznać w całości?
Polecam.
Sil
Baza recenzji Syndykatu ZwB
13 sierpnia 2014
Po prostu… Wyparowała („Gorączka 2” DeeShulman)
„Gorączka 2”
Dee Shulman
wyd. Egmont
rok: 2013
str. 472
ocena: 5/6
Czy można tak po prostu wyparować? Rozpłynąć się w
powietrzu? Nie wydaje się to prawdopodobne, prawda? A może jednak? Może
istnieje coś, co powoduje, że człowiek najzwyczajniej w świecie znika. Rozpływa
się, a jedyne co po nim pozostaje to ubrania, ułożone dokładnie tak, jakby miał
je na sobie oraz wiele, wiele pytań. Jak to się stało? A może ktoś go/ją
porwał? Przecież to niemożliwe, żeby ta osoba zniknęła. A jednak, wszystko jest
możliwe.
Ona i on. Pochodzą z dwóch różnych światów, a łączą ich w
sumie dwie rzeczy. Pierwsza to wirus, którego atak oboje przetrwali, a druga to
miłość. Najprawdziwsza jaka tylko może być. Jednak wszystko zaczyna się
komplikować. Sielanka Ewy i Setha w szkole dla szczególnie uzdolnionych St.
Mag’s, kończy się wraz z rozpoczęciem fali tajemniczych zniknięć w Londynie,
których nijak nie da się wytłumaczyć. W końcu nikt ot tak nie wyparowuje,
prawda?
Z Ewą także nie jest najlepiej. Jej stan pogarsza się z
dnia na dzień, a lekarze nie potrafią powiedzieć dlaczego tak się dzieje. W
końcu w krwi dziewczyny nie wykryto żadnych niebezpiecznym bakterii, ani czegoś
innego, co mogłoby zagrażać jej życiu. Więc co się dzieje? Dlaczego dziewczyna
cały czas omdlewa? Czemu dostaje zapaści? Tego nie wie nikt…
Natomiast Seth… Musi ratować świat. Po tym jak okazało
się, iż tajemnicze zniknięcia ludzi to sprawka Matta, jego najlepszego
przyjaciela, chłopak dowiaduje się, że Parallon zamienia się w kolejne
Londinium, że powstają tam areny, że odbywają się walki gladiatorów, a za tym
wszystkim stoi Kasjusz Malchus. Ale żeby tego było mało, wir, dzięki któremu
można podróżować w czasie, uległ rozregulowaniu, co zagraża nie tylko istnieniu
Parallonowi, ale także całemu światu. Jakie będą skutki prób ratowania świata?
Czy Ewa przeżyje? A co z Sethem? Czy Kasjusz ich dopadnie?
Książka… No cóż, jest dobra. Ba! To za mało powiedziane. Cały
czas trzyma w niepewności, jest nieprzewidywalna. A to niedźwiadki kochają
najbardziej :D (nie, przesadziłam, jest jeszcze 1D, a tego nic nie przebije).
Z tego co zauważyłam, autorka upodobała sobie kończenie w
najmniej odpowiednim momencie. Jak można urywać w pół zdania? (Od razu
przypomina mi się Gwiazd Naszych Wina). Ja rozumiem utrzymanie napięcia,
wzniecenie ciekawości, ale żeby aż tak!? No bez jaj, to nie fair! Nie wiem czy
wytrzymam do wydania kolejnej części (chyba, że jestem źle poinformowana i ta
część już wyszła), a jak nie to sama napiszę zakończenie i tyle z tego będzie
(będzie ono jedno zdaniowe, no może dwu, nic trudnego).
Polecam z całego serca i zachęcam do przeczytania.
11 sierpnia 2014
Niebezpieczna gra ("Ostateczny cel” Alex Kava)
„Ostateczny cel” Alex Kava
wyd. Harlequin Mira
rok: 2014
str. 366
Ocena: 4,5/6
Nikt nie zna nas lepiej, niż my sami. Przynajmniej w teorii. Co jednak,
gdy okazuje się, że jesteśmy w błędzie, że są na świecie ludzie, wiedzący o nas
i o naszych upodobaniach więcej, niż nam się wydawało. Jakby to było, gdyby
ktoś któregoś dnia opowiedział o nas i okazałoby się, że wielu z faktów, na
które zwrócił uwagę, nie byliśmy świadomi? Czy bardziej bylibyśmy zdziwieni,
czy może jednak przerażeni? Czy taki dociekliwy obserwator to bardzo bliski
przyjaciel, czy może… największy wróg?
Od miesiąca agentka FBI Margaret O’Dell wraz ze swoim wiernym
towarzyszem, partnerem (oczywiście tylko służbowym) R.J. Tully’m przemierza
kraj w poszukiwaniu. No właśnie… chyba wiatru w polu. Kiedy kilka tygodni
wcześniej spłonął jej dom, nie spodziewała się, że na kuchennym blacie
zrujnowanej kuchni znajdzie tajemniczą mapę. A jednak. Autostradowy morderca postanowił,
że to właśnie ona jest godna poznać szczegółowo jego dzieło. Z każdym kolejnym
dniem poszukiwań miejsca przez niego wyrysowanego, Maggie coraz bardziej się
zniechęcała. Czy w ogóle jest w stanie odszukać postój dla ciężarówek, który
przedstawiała mapka? Mało prawdopodobne. Niespodziewanie, podczas podróży
agenci dostają wezwanie do Sioux City w stanie Iowa, gdzie pracownicy budowlani,
podczas rozbiórki starej farmy, natknęli się najprawdopodobniej na ludzkie
szczątki. Farma znajduje się nieopodal autostrady I-29, zachodzi więc
podejrzenie, że znalezisko może mieć ścisły związek z poszukiwanym przez nich
miejscem pochówku ofiar seryjnego mordercy. Czy tak faktycznie będzie? Czy
Maggie i Tully’emu uda się rozwikłać tę sprawę? Kto jest rzeczywistym celem
mordercy? Czemu za każdym razem zabija inaczej? I czemu na każdym kroku podsyła
Maggie kolejne wskazówki? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po
najnowszą powieść jednej z najlepszych autorek thrillerów, Alex Kavy.
W Kavie zaczytuję się i uwielbiam ją od… sama już nie pamiętam od
kiedy. Ale od bardzo, bardzo dawna. I choć ostatnie jej książki są zdecydowanie
krótsze, niż te z początku serii o Margaret O’Dell, to i tak jestem pod ich
wrażeniem (choć jednak nie narzekałabym, gdyby powieść była dłuższa). Kava
pisze w tak niesamowity sposób, że człowiek nawet nie wie, kiedy żywcem zostaje
przeniesiony w miejsce gdzie toczy się akcja, i do tego wcielony zostaje w
postać głównej bohaterki. Bycie Maggie nie jest proste – kobieta wlecze za sobą
bagaż przerażających doświadczeń. Mało sypia. Nie potrafi nawiązać stałego
związku. Praca zmusza ją do ciągłego przemieszczania się. Gdy jest w drodze –
tęskni za domem i najbliższymi jej istotami – dwoma psami. Gdy jest w domu, dręczą
ją demony przeszłości. Teraz do tego wszystkiego dochodzi zasadniczy brak posiadania
tego jednego, jedynego miejsca na świecie, bo ktoś spalił jej bezpieczną
przystań. Wydawałoby się więc, że próba utożsamienia się z nią, jako bohaterką,
będzie ponad siły czytelnika. A jednak, dzięki autorce, nie ma z tym większego
kłopotu. Na uwagę zasługuje również sama konstrukcja akcji – w zasadzie nie ma
się kiedy nudzić, ciągle się coś dzieje, bohaterowie odkrywają nowe fakty,
zyskują nowy punkt widzenia na sprawę.
W Ostatecznym celu odrobinę kulał wybór seryjnego mordercy. Zasadniczo
już w ciągu kilkunastu pierwszych stron powieści można zorientować się, kto nim
może być. Mój pierwszy i jedyny strzał, był strzałem w dziesiątkę. Z jednej
strony ucieszyłam się, że udało mi się tak szybko znaleźć najważniejszy czarny charakter
powieści, z drugiej zawiodłam, bo to raczej oznaczało, że autorka marnie go
ukryła, a nie, że ja tak wybitnie dedukuję. Szkoda. No ale, nie wszystko może
być wspaniałe i idealne. Łyżka dziegciu w miodzie nie zaszkodzi. Ostateczny cel
oceniam dobrze i mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać kolejne powieści
autorstwa Alex Kavy, w szczególności te z serii o Maggie O’Dell. Powieść
polecam, warto ją przeczytać, nawet jeśli wcześniej nie czytało się tej serii.
Sil
Baza recenzji Syndykaty ZwB
8 sierpnia 2014
Gonić czas (Poza czasem” Alexandra Monir)
„Poza czasem” Alexandra Monir
seria: Poza czasem
wyd. Jaguar
rok: 2014
str. 287
ocena 6/6
Diana, let me be the one to
Light a fire inside those eyes
You been lonely
You don’t even know me,
But I can feel you crying
Diana, let me be the one to
Lift your heart up and save your life
I don’t think you even realize
Baby you’d be saving mine.*
Light a fire inside those eyes
You been lonely
You don’t even know me,
But I can feel you crying
Diana, let me be the one to
Lift your heart up and save your life
I don’t think you even realize
Baby you’d be saving mine.*
Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two
…
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
…
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone**
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone**
Podróżowanie w czasie wydaje się być rzeczą niemożliwą do
zrealizowania. Czymś co może kiedyś, w bardzo, ale to bardzo dalekiej przyszłości,
MOŻE dojdzie do skutku. Ale istnieje też coś takiego, jak wyimaginowany świat,
w którym wszystko jest możliwe. Wystarczy tylko trochę wyobraźni, której
autorce tej książki na pewno nie zabrakło.
Szesnastoletnia Michele wcale nie ma życia z bajki. Żyje
sama z mamą w małym mieszkaniu w Los Angeles, i ledwo starcza im do pierwszego,
a mimo to dziewczyna nie narzeka. Jest jej dobrze tak, jak jest. Tak czy
inaczej ukrywa fakt, że pochodzi ze słynnej rodziny Windsorów, która, można by
rzec, rządzi Nowym Jorkiem od ponad stu lat. Nie chce, by jej znajomi uważali, że
jest nadętą snobką, która pragnie tylko i wyłącznie pieniędzy. W końcu jej
matka przed kilkunastoma laty nie po to uciekła ze swojego rodzinnego domu,
prawda? Uciekła z niego, ponieważ chciała żyć szczęśliwie u boku chłopaka,
którego jej rodzice nie zaakceptowali, i który zarazem był ojcem Michele. Niestety
odszedł od niej jeszcze przed tym, jak Marion dowiedziała się, iż nosi pod
sercem jego dziecko. Tak więc, dziewczyna wychowuje się bez ojca i żyje w
przekonaniu, że jej dziadkowie to największe zło świata.
Życie wali się jej na głowę, kiedy jej matka ginie w
wypadku samochodowym. Michele jest załamana nie tylko z powodu jej śmierci, ale
ze względu na wyprowadzkę do NY, ponieważ okazazuje się, że jej prawowitymi
opiekunami są dziadkowie. Nastolatka nie potrafi zrozumieć, czemu jej matka w
testamencie przekazała opiekę nad nią w ręce jej dziadków. W końcu ich
nienawidziła, prawda? Michele, nie ma
jednak innego wyjścia, jak opuścić swoje rodzinne miasto i ruszyć w świat.
Gdy jest już w domu rodziców swojej matki czuje się,
jakby była w muzeum. Na ścianach wiszą portrety jej przodków, a sam dom wygląda
jak zamek. Jest wielki i wręcz wieje z niego historią. Jeszcze większy szok
dziewczyna przeżywa, gdy wchodzi do swojej, a niegdyś jej matki, sypialni. Wiszą
tam portrety kobiet, które wcześniej zamieszkiwały to pomieszczenie. A może
powinnam powiedzieć pomieszczenia? W końcu są tam: łazienka, biblioteczka,
salon i część sypialniana. To bardziej małe mieszkanko urządzone w starym
stylu, aniżeli pokój nastolatki z XXI wieku. Kiedy po kilku godzinach Michele
rozpakowuje swoje rzeczy, a raczej rzeczy, które odziedziczyła po mamie, czyli
starą biżuterię - ze szkatułki wyciąga klucz. Ale to nie jest zwykły klucz, o
nie. Ten klucz otwiera szufladę, do której nie pasuje zwykły klucz, jaki kiedyś
był dołączany do szaf. Co Michele znajdzie w tajemniczej szufladzie? Jakie będą
tego skutki? Czy jej życie odmieni się na zawsze? Tego, Drogi Czytelniku,
dowiesz się tylko czytając Poza Czasem.
Ja chcę kolejną część! Dajcie mi ją! Tu, teraz, zaraz!!!!
No proszę, no.
A tak na serio. ZAKOCHAŁAM SIĘ, znowu… Ale to nie ważne.
Gdy czytałam, miałam wrażenie, że przenoszę się w czasie razem z główną bohaterką.
Może tylko trochę lżej niż ona przeżywałam wszystkie sceny, wszystkie jej
wzloty i upadki. Tak bardzo zżyłam się z bohaterami (ZNOWU!), że popłakałam
się, kiedy przeczytałam ostatnie zdanie. No naprawdę! Kończyć w takim
momencie?! Ludzie, chcecie mnie zabić, czy co?! Teraz nie będę mogła w nocy
spać, wymyślając różne scenariusze.
Alexandra Monir naprawdę się postarała i napisała świetną
powieść, która wciąga i nie można zaczerpnąć tchu od początku, aż do samego
końca. A potem, to już tylko kulka w łeb, bo zachciało jej się skończyć w
najmniej oczekiwanym przez czytelnika momencie. Czemu?! Tego nie potrafię
pojąć, no ale cóż poradzić, widocznie jestem jeszcze na to za młoda, ech….
Chętnie dałabym tej książce więcej jak 6, ale jak na
razie nawet ona nie przebiła „Gwiazd Naszych Wina”. Cóż, przykro mi.
Bardzo mocno zachęcam Was do przeczytania tej powieści,
jeżeli choć trochę lubicie magię i rzeczy nieprawdopodobne. To jest naprawdę
świetny sposób na oderwanie się od rzeczywistości.
That we won't be going home
For so long, for so long
But I know that I won't be on my own, yeah
I love this feeling and
Right now
I wish you were here with me
'Cause right now
Everything is new to me
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me***
For so long, for so long
But I know that I won't be on my own, yeah
I love this feeling and
Right now
I wish you were here with me
'Cause right now
Everything is new to me
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me***
*One
Direction – Diana
**Harry
Styles – Don’t Let Me Go
***One
Direction – Right Now
Vic :D
7 sierpnia 2014
W imię miłości „Miasto popiołów” Cassandra Clare
„Miasto popiołów” Cassandra Clare
wyd. MAG
seria: Dary Anioła
rok: 2013
str. 528
ocena 5/6
Po przeczytaniu i obejrzeniu ekranizacji Miasta kości byłam pewna
jednego - jak najszybciej muszę zapoznać się z kontynuacją serii Cassandry
Clare. Jak to jednak zwykle bywa, nie wszystko układa się po naszej myśli. Tak
też było z Miastem popiołów - książka stała na półce przez kilka miesięcy, a ja
jakoś nie mogłam się przemóc, by rozpocząć lekturę. To chyba przez zakończenie
pierwszej części. Bałam się tego, co może nastąpić dalej i jak rozwinie się
akcja. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy w ogóle jest sens kontynuowania tego
cyklu. Tak, wiem - stoi to w sprzeczności do tego, co napisałam wcześnie. Tak jednak
w przypadku tej książki zadziałał mój mózg. W końcu nadszedł okres urlopowy i
stwierdziłam, że dłużej nie będę tego odkładać. Teraz bardziej niż wcześniej
jestem przekonana, że wkrótce sięgnę po trzecią część tej zdumiewającej serii.
Gdybym przed wakacjami była odpowiednio zaopatrzona, pewnie już bym ją czytała.
Co mnie ostatecznie przekonało do tej pozycji? Jakie były moje z niej wrażenia?
O czym opowiadała i jak się zakończyła? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć,
zapraszam do zapoznania się z poniższym tekstem.
Clary nie wie, jak poradzić sobie z faktami, dotyczącymi jej życia,
przez lata przed nią zatajanymi. Nie dość, że w ogóle otaczający ją świat jest
jedną wielką iluzją, pełną wampirów, wilkołaków i innych stworzeń, to jeszcze
sama w pełni przynależy do tej nieprawdopodobnej rzeczywistości. Nie tylko jest
Nefilimem, to jeszcze pochodzi, zarówno ze strony matki jak i ojca, z rodu
Nocnych Łowców. Jedyne czego jej w tej chwili brak, by wstąpić w ich szeregi,
to odpowiednie przeszkolenie. W głowie dziewczyny kotłują się miliony pytań, na
które nikt nie może jej odpowiedzieć. Matka, niczym Śpiąca królewna, od wielu
dni nie odzyskała przytomności, ciąży na niej czar, którego nikt nie potrafi
zdjąć. Ojciec zaś, który podobno zmarł lata temu, jest zdrajcą, przestępcą,
oszustem i w ogóle najstraszniejszą kreaturą, o jakiej wśród Nifilim słyszano.
Clarissa nie ma więc komu zadać pytań, na które koniecznie musi poznać
odpowiedzi. Najgorsze jednak jest to, że Jace, który w ostatnim czasie stał się
jej tak bliski, powinien być dla niej kimś ważnym od lat. Szkoda tylko, że
dziewczyna dowiedziała się o tym tak późno, i że teraz z tego powodu nie
pozostaje jej nic, poza skutecznym unikaniem go, co wcale nie jest takie
proste. Zło nie odeszło, a jej ojciec planuje dalszy bunt i przejęcie władzy.
Clary nie pozostaje więc nic poza zjednoczeniem się z Nocnymi Łowcami i
rozpoczęciem wojny. Jakie będą losy Jace'a i Clary? Co łączy tych dwoje? Jakie
tajemnice skrywa matka dziewczyny i czy komuś uda się ją wybudzić z tej
przedziwnej śpiączki? Jakie zadanie ma tajemnicza Inkwizytorka? Czy Simonowi
uda się zdobyć serce przyjaciółki? By uzyskać odpowiedzi na te, i na wiele
innych pytań, koniecznie trzeba sięgnąć po drugą część serii Dary Anioła
zatytułowaną Miasto Popiołów.
Książkę czyta się fenomenalnie. Brak w niej przydługich, a przez to
nudnych i nieciekawych opisów, oraz nic nie wnoszących dialogów. Całość została
znakomicie skomponowana, dzięki czemu czytelnik nawet nie zauważa, kiedy kończy
lekturę. W jednej chwili wraz z Simonem i Clary ogląda się telewizję, by w
następnej zwiedzać świat Faerie, czy też walczyć z gromadą niebezpiecznych
Demonów. Kiedy żywi się nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, dużo łatwiej
czyta się o wydarzeniach, które niemal na pewno mogą doprowadzić do tragedii.
Ja dodatkowo od początku lektury modliłam się, by to, o czym młodzi dowiedzieli
się pod koniec pierwszego tomu okazało się nieprawdą. I pewne znalezione w powieści
zdania mogłyby o tym świadczyć. Z tym większą ochotą sięgnę po kolejną część
serii, żywiąc nadzieję na absolutny happy end. Jednym słowem seria Dary Anioła
to znakomita lektura nie tylko dla młodzieży, ale i dla dorosłych czytelników.
Choć ekranizacja podobno okazała się finansową klapą, to mam nadzieję, że dane
mi będzie zobaczyć pozostałe części cyklu na dużym ekranie. Zdecydowanie
zachęcam do zapoznania się z twórczością Cassandry Clare
Sil
6 sierpnia 2014
Kiedy kochamy, wszyscy jesteśmy aniołami ("Między teraz a wiecznością" Marie Lucas)
"Między teraz a wiecznością" Marie Lucas
wyd. Egmont
rok: 2014
str. 422
ocena: 6/6
„Kiedy kochamy, wszyscy jesteśmy aniołami.
Tylko zetknięcie z ziemią sprawia, że jesteśmy śmiertelni” (str. 337)
Kłamstwa tu, kłamstwa tam. Każdy z nas kłamie. Jedni
trochę mniej, inni trochę bardziej. Ale cóż zrobić jeśli okaże się, że osoba,
którą znamy, może nie od zawsze, ale od bardzo dawna, wciska nam kit na każdym
kroku? Wszystko, co o niej wiemy okazuje się nieprawdą. Jedną wielką bujdą.
Chcecie wiedzieć, co czuje osoba okłamująca wszystko i wszystkich, a nawet
siebie? W takim razie czytajcie dalej.
Julia, to szesnastoletnia dziewczyna, która ma pozornie
idealne życie. Wspaniałego chłopaka - Feliksa i równie „wspaniałych”
przyjaciół, którzy myślą, że nastolatka mieszka w wielkiej willi z basenem i
lokajem, jej tata jest inżynierem w Afryce, natomiast mama prawnikiem. A prawda
jest taka, że ojca nie ma w ogóle, ponieważ zginął w wypadku samochodowym, jej
mama jest sekretarką w kancelarii, pieniędzy ledwo wystarcza im do pierwszego,
a mieszkają w malej kawalerce, do której z trudem można wściubić nos. Kłamie
tylko dlatego, że chce zachować, choćby po części, swoje dawne życie, w którym
pławiła się w luksusie. Karmi kłamstwami każdego, ale… No właśnie, zawsze musi
być jakieś ale. Dziewczyna w zasadzie została wychowana na kłamstwach. Niedawno
Julia dowiedziała się, że chłopak, który wydawał się być jej przyjacielem, tak
naprawdę jest jej przyrodnim bratem, natomiast ojciec wcale nie wyjeżdżał do
Afryki, by tam ciężko pracować, lecz był razem ze swoją drugą żoną i synem. Jej
życie zawaliło się w jednej chwili. Kiedy tata zginął, wszystko się zmieniło. Julia
wraz z matką musiały się przeprowadzić do, nie oszukujmy się, klitki, natomiast
dom został im odebrany.
Od tego momentu nic nie było już takie samo, ale życie nastolatki
zmieni się jeszcze bardziej, kiedy pozna i zaprzyjaźni się z Nikim - outsiderem,
który odstrasza od siebie każdego. Kim jest Niki? Jaka jest jego tajemnica? Do
czego to wszystko doprowadzi?
Powiem tak… Nie spodziewałam się, że akcja rozwinie się w
taki sposób w jaki się rozwinęła. Na początku myślałam, że to będzie kolejne
romansidło, bez jakiejkolwiek puenty. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało
się, że jest zupełnie inaczej. Oczywiście, byłam zaskoczona pozytywnie.
Powieść przeznaczona raczej dla osób w moim wieku (16
lat), ale jeśli kogoś kręcą klimaty paranormalne, to też polecam. Fajnie się
czyta. I przede wszystkim szybko. Nie ma wątków, które trzeba trawić godzinami,
czy też rozkminiać, o co chodzi w tej książce. Jednym słowem, cud, miód i
orzeszki :D
Vic :D
Autor:
Słowa duże i MAŁE
o
10:00
2 komentarze:


Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2014,
Egmont,
Granice,
książka,
lipiec 2014,
Marie Lucas,
Między teraz a wiecznością,
ocena 6/6,
otrzymana,
recenzja,
Vic,
Wiktoria Szymkiewicz
1 sierpnia 2014
Nogi za pas („Lato drugiej szansy” Morgan Matson)
„Lato drugiej szansy” Morgan
Matson
wyd. Jaguar
rok: 2014
str. 416
Ocena: 5,5/6
Czasami, absolutnie wbrew
naszej woli, świat zaczyna stawiać przed nami przeszkody, których nie jesteśmy
w stanie przebyć i przetrwać w całości. Są ludzie, którzy w takich sytuacjach
postanawiają mimo wszystko walczyć. Są też tacy, którym wydaję się, że najlepiej
zrobią nie reagując. Ostatnia grupa ludzi po prostu się poddaje i ucieka. Unikają
w ten sposób zranienia i chociaż częściowo konsekwencji, choć akurat te ostatnie
potrafią dorwać człowieka w najmniej spodziewanym momencie. Wówczas już nie ma
odwrotu, już nie ma drogi ucieczki, a wymierzona kara jest niewspółmierna do
win. Tylko... czy warto tak postępować? Czy to w ogóle ma sens? Czy nie lepiej
stawić czoła przeciwnościom losu i żyć takim życiem, jakie zostało dla nas utkane? Niestety, o tym
już ludzie muszą decydować samodzielnie.
Taylor Edwards pięć lat temu
przeżyła równocześnie najpiękniejsze i najgorsze lato w swoim wówczas dwunasto,
aktualnie siedemnastoletnim życiu. O tym, jak wszystko źle się skończyło
zadecydowała jedna, w zasadzie nieprzemyślana decyzja, która prześladowała
bohaterkę przez kolejne lata. Dziewczyna marzyła tylko o tym, by nikt nigdy nie
kazał jej wracać do Lake Phoenix. Niestety, Taylor nie jest jeszcze dorosła i
to nie ona decyduje w domu o takich sprawach, tylko matka i ojciec. A w obliczu
tragedii jaka dotyka ich rodzinę, postanawiają, że nadszedł czas odbudować
dawne relacje, a nawet doprowadzić je do wyższego poziomu. Niestety ich
intencje nie są zupełnie czyste i to wyraźnie wyczuwa się w powietrzu. Na ich
nieszczęście nie mają za wiele czasu, bo wkrótce... nie, nie. Tego wam zdradzić
nie mogę. Powiem tylko, że Taylor wpada z deszczu pod rynnę i nie tylko boryka
się z problemami domowymi, ale upomina się o nią nie zamknięta sprawa z
przeszłości. Czy dziewczyna da sobie z nią radę? Czy wraz z rodziną spędzi
najwspanialsze, czy najgorsze wakacje? Czy znacznie czuć i przestanie uciekać?
Czy strach okaże się być jej najgorszym wrogiem? By się tego dowiedzieć,
koniecznie trzeba sięgnąć po jedną z najnowszych pozycji Morgan Matson,
zatytułowaną Lato drugiej szansy.
Za lekturę Lata drugiej
szansy zabrałam się z lekkim dystansem i powątpiewaniem, że będzie to powieść
dla mnie. Okazało się, że nie tylko była ona znakomita, ale i na długo pozostanie
w mojej pamięci. Książkę czyta się fenomenalnie i ekspresowo. Pochłonęłam ją w
jedną noc i zdecydowanie odczuwam niedosyt. Chciałabym więcej i więcej, choć
wiem, że bohaterka już wiele by nie zniosła, a autorka nie mogłaby danego wątku
ciągnąć w nieskończoność. Taylor doświadczyła dużo jak na swój wiek i musiała
borykać się z problemami, z którymi niejeden dorosły człowiek by sobie nie
poradził. I choć dziewczyna na chwilę w siebie zwątpiła i dała się ponieść
dawnej naturze, to koniec końców postąpiła bardzo dorośle i odważnie.
Lato drugiej szansy to
lektura dla każdego i tak naprawdę na każdą porę roku i okazję. Im dłużej się
ją czyta, tym łatwiej zrozumieć sposób postępowania bohaterki. Książka niesie
ze sobą wiele morałów i jest bardziej niż bardzo pouczająca. Mam nadzieję, że
będzie mi dane czytać więcej takich powieści. Tego, zapraszając do lektury,
życzę sobie i wam. Zdecydowanie polecam.
Sil
Sil
Subskrybuj:
Posty (Atom)