6 lipca 2013

Konkursowo 15 - odsłona dziewiąta - ostatnia

Rozpoczynam ostatnią odsłonę Konkursowa 15 - wraz z jej zakończeniem, zakończą się i pozostałe odsłony. A później - to już sami wiecie, będą wyniki i rozdanie nagród :)


Zadanie do Konkursowa wymyśliła: ejotek

Napisz zakończenie której książki rozczarowało Cię tak, że wciąż o nim pamiętasz. Napisz jakie powinno być

Ta odsłona trwać będzie do zakończenia do 14.07.2013 do północy 
Wasze odpowiedzi zamieszczajcie w komentarzach pod tym postem
Udział w Konkursowie mogą wziąć wszyscy zainteresowani
Jeśli prowadzisz bloga, miło mi będzie jeśli poinformujesz o moim Konkursowie u siebie :)
W każdej odsłonie Konkursowa wyróżniam do trzech osób, przyznając im punkty. To suma punktów decyduje o tym jaką otrzyma się nagrodę. 

Odsłona pierwsza - trwa do 14.07.2013 (Zadanie: banner dla bloga)
Odsłona trzecia - trwa do 14.07.2013 (Zadanie: opowiadanie o świecie bez książek)
Odsłona czwarta - trwa do 14.07.2013 (Zadanie: kartka z wakacji)
Odsłona piąta - trwa do 03.07.2013 (WYDŁUŻONA!!!) (Zadanie: 5 książek, do których nie pasują tytuły)
Odsłona szósta - trwa do 14.07.2013 (Zadanie: Fotka zachęcająca do lektury książek danego autora/autorki)
Odsłona siódma - trwa do 11.07.2013 (Zadanie: Polski Autor, który mógłby odnieść sukces poza Polską)
Osłona ósma - trwa do 14.07.2013 (Zadanie: Literacki bohater - twoja żona, mąż?)

7 komentarzy:

  1. Mnie rozczarowało zakończenie ,,Złotego mostu". Zostało ujawnione, że przed głównymi bohaterami kolejne zadanie do wykonania. Wolałabym, gdyby zakończyło się w momencie ich powrotu do teraźniejszości i pożegnania w hotelu. Pozostałby pewien moment tajemniczości.

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Okularnica" - w tej czytanej przeze mnie niedawno pozycji zawiodło mnie zakończenie. Moim zdaniem Kaśka nie powinna pozostawiać Burego bez odpowiedzi, powinna odmówić i uzasadnić swój wybór. Następnie każdy z nich mógłby zacząć swoje życie od nowa z innym partnerem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bezsprzecznie prym w tej kategorii wiedzie dla mnie "List w butelce".
    Kiedy kilka lat temu obejrzałam film pod tym tytułem zalałam się łzami podczas końcówki. Na długo odrzuciło mnie od myśli, żeby poznać książki N. Sparksa, bo przecież on napisał książkę o tym tytule. Stwierdziłam, że jeśli wszystkie mają mieć takie zakończenia to ja się poddaję.
    Jednak przez te kilka lat trafiałam na takie zderzenie książki z filmem, gdzie zakończenia pomiędzy tymi dwoma przekazami różniły się, czasem znacznie. Skoro zakończenia mogą się różnić, postanowiłam przeczytać książkę, z nadzieją na inne zakończenie.

    Do rzeczy: Wiem że nie wszystkie zakończenia powinny być dobre i szczęśliwe, bo literatura byłaby nudna i przewidywalna. Ale przecież Teresa i Garret tyle przeszli. Życie tak bardzo ich doświadczyło, że kiedy już poznali co to miłość nagle... los na zawsze ich rozdzielił. Ne tak powinno być!

    Moje zakończenie: mimo sztormu, Garret powinien się odnaleźć. Po kilku miesiącach, po utracie pamięci nawet, przeczytałby w gazecie artykuł Teresy, przypomniałby sobie ich związek. Za wszelką cenę postanowiłby do niej wrócić i zapomnieć jej maleńkie przemilczenie przechowywania czegoś w szufladzie. Oni powinni być razem a nie doprowadzać czytelników do rozpaczy...

    OdpowiedzUsuń
  4. "Rytuał babiloński", co prawda przeczytałam ją dopiero parę dni temu, ale bez wątpienia autor nie bardzo potrafił sensownie zakończyć książkę. Rozumiem, że świat uwielbia dobre zakończenia, ale one czasem zupełnie do książki nie pasują! Albo autor był zbyt leniwy, by je jakoś uzasadnić - coby dało się przełknąć to, co mówi. Tutaj zdecydowanie mu to nie wyszło.
    Bohaterowie powinni zginąć na końcu. Albo przynajmniej Adam. Bo on jakoś nie przejawiał możliwości pokonania tego problemu, a... pokonał go. Chyba tylko dlatego, że autor bardzo chciał, żeby przeżyli. A ja uważam, że o wiele bardziej uzasadniona byłaby ich śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej rozczarowało mnie zakończenie książki Cathy Glass „Czekając na anioły”. Cathy jako opiekunka społeczna zajmowała się chłopcem, którego ojciec umierał na raka. Nawiązali wspaniałą więź, dzieci tej opiekunki również bardzo polubiły Michaela. Cathy mocno zaangażowała się w pomoc temu chłopcu, woziła go codziennie do szpitala, do jego ojca. Zaniedbywała trochę własną rodzinę. A ostatecznie, gdy chory mężczyzna zmarł, to nie ona automatycznie stała się pełnoprawną opiekunką, tylko znajomi zmarłego. W takim razie nie rozumiem, co ci znajomi robili, gdy nie miał się kto zająć dzieckiem wcześniej, tylko wzięto Cathy z opieki społecznej. Ona też przecież odczuwała sytuację chłopca bardzo dotkliwie, przeżywała wszystko ogromnie. Do tego miała podejście do dzieci. Potrafiła tak rozmawiać z Michaelem, żeby jak najmniej cierpiał, słuchała zawsze uważnie, co miał do powiedzenia, nie wyśmiewała jego wiary w przebywanie bliskich wśród gwiazd. A tu nagle, jakby nigdy nic, w tę całą atmosferę ciepła wchodzą z butami jacyś znajomi. I zabierają dziecko na zawsze. Jakieś to dla mnie wydało się brutalne, choć samemu dziecku to wyraźnie nie przeszkadzało. Myślę, że mogli zdecydować się dużo wcześniej, zamiast ciągać dziecko od domu do domu.
    W moim zakończeniu Michael zostałby z Cathy, a ona czułaby się szczęśliwa, mając go przy sobie. Rozumieliby się doskonale, gdyż już zdążyli wypracować system, jakiego trzeba przestrzegać w domu. Chłopiec z pewnością nie sprawiałby problemów, bo wydawał się osobą bardzo serdeczną, mądrą i wrażliwą. Cathy mogłaby dalej go wspierać, a on wiedziałby, że może na nią liczyć, o czym przekonał się chociażby podczas choroby ojca. Miałby też towarzystwo innych dzieci, z którymi mógłby się bawić i zapominać o smutkach. Zdecydowanie, takie zakończenie o wiele bardziej by mi pasowało.
    Pozdrawiam,
    Gosia
    dziecina1@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że najbardziej rozczarowało mnie zakończenie "Czystopisu" Siergieja Łukjanienki. Nie mogę przeżyć tego, że ten wspaniały autor tak zniszczył finał tej książki i bez wątpienia większość osób, które czytały ową dylogię przytaknie mi bez wahania. Otóż zarówno "Czystopis", jak i jego poprzednia część "Brudnopis" (która swoją drogą zakończyła się fenomenalnie), obfitują w akcję, niespodziewane zdarzenia, dosłownie - nie idzie się oderwać. Kirył (główny bohater) pokonuje przeciwności losu, których jest wiele, walczy z "innym wymiarem", prowadzi swoje "dochodzenia" - po prostu cud, miód i orzeszki, a tutaj...
    Powieść kończy się tym, że główny bohater po prostu mógł, ot tak, zakończyć to, co tak bardzo zakończyć chciał od pierwszej części, zwyczajnie WYRZEKA się swoich mocy i tyle. Koniec powieści, a niedomówień tysiące. Naprawdę. Z początku myślałam, że to żart autora, ale brak kolejnych stron i części upewnił mnie w fakcie, że nawet jeśli to żart to kiepski. Paskudny czarny humor, nie umiem inaczej tego wyjaśnić. Według mnie Łukjanienko miał pełne pole do popisu, a wybrał najgorszą z możliwych opcji.
    Myślę, że byłoby znacznie lepiej, gdyby "Czystopis" zakończył się choćby śmiercią Kiryła, bo choć bardzo polubiłam tego bohatera, to jego koniec w jakimś heroicznym geście byłby mile widziany przez moją czytelnicze oko. Wolałabym wylać tysiące łez, niż mieć wrażenie, że mój "heros" zachował się jak tchórz, bo choć to było z jednej strony rozważne posunięcie, to... nie potrafię go ani zrozumieć, ani przełknąć - ustało mi w gardle i drapie za każdym razem, gdy wspominam "Czystopis"...

    Pozdrawiam serdecznie!
    alcia1993@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi osobiście nie spodobała się końcówka "Mocy przeznaczenia". Dlaczego? Ponieważ Laurel została bez chłopaka! Odrzuciła Dawida, wrócili do miasta i koniec. I nic więcej nie pisze :[

    Pozdrawiam,
    Sophie Carmen.
    daruniadec@gmail.com

    OdpowiedzUsuń