wyd. Harlequin Mira
rok: 2013
str. 320
Ocena: 4,5/6
Nie byłam pewna tej książki.
Nie wiedziałam, czy chcę poznać ... całą prawdę o Ilonie Felicjańskiej.
W zasadzie nie wiedziałam nawet, czy chcę wiedzieć o tej kobiecie
cokolwiek ponadto co już wiedziałam. Miss, a raczej jedna z licznych „wice”.
Modelka, a w zasadzie jedna z tych, które bardzo chciały za takowe uchodzić.
Żona.
Matka.
Kochanka.
Celebrytka.
Alkoholiczka.
To ostatnie wryło się chyba wszystkim Polakom w pamięć i pozostaje w
niej od kilku lat. Liczne afery, mające miejsce tuż po tym, jak pani
Felicjańska prowadząc pod wpływem rozbiła samochód, zdefiniowały życie tej
kobietę na długie lata. Nie ma chyba w naszym kraju, a nawet jeśli są, to
należą do grona nielicznych osób, nieświadomych poczynań byłej wicemiss Polski.
Gazety swego czasu rozpisywały się o jej życiu namiętnie. Jej twarz można było
znaleźć na okładkach rozlicznych pism bulwarowych. Jak nie było o czym pisać,
zawsze można było wrócić do tematu Felicjańskiej i nakład rozchodził się jak
świeże bułeczki. Jakoś nigdy nie zastanawiałam się, jak to jest naprawdę. Co
wydarzyło się w rzeczywistości? Co zdefiniowało życie tej kobiety? Od jak dawna
jej najlepszą przyjaciółką była butelka, a wiernym kochankiem tani napitek? Gdy
w moje ręce wpadła pierwsza, polskiego autorstwa książka, wydana przez Mirę,
nie miałam już wyjścia... musiałam głębiej wniknąć w historię Ilony
Felicjańskiej.
O dziwo wywiad, a w zasadzie spowiedź Ilony, którą wysłuchała Aneta
Pondo naprawdę przypadła mi do gustu. Rozdziały miały następującą konstrukcję:
opinie ludzi lub opinie zaczerpnięte z prasy na dany temat, pytania Anety
Pondo, odpowiedzi Ilony Felicjańskiej. I tak, piłeczka za piłeczką, czytelnik
poznaje losy byłej wicemiss. Losy jej matki, dzieciństwo Ilony, pierwsze
sukcesy i pierwsze porażki. Niektóre fragmenty czytało się wyjątkowo dobrze.
Nie wiem czy to zasługa dobrej redakcji odpowiedzi bohaterki, czy też to sama opowieść
pani Ilony była taka wciągająca, że nie dało się od niej oderwać. Codziennie
wracając z pracy z przyjemnością myślałam o powrocie do lektury. A miejscami
naprawdę nie była ona łatwa. Ciężkie dzieciństwo, pierwsze próby odniesienia
sukcesu, porażki. No i nieustannie przewijający się alkohol. Było więcej niż
pewne, że to nie może się dobrze skończyć. Na szczęście Ilona Felicjańska
postanowiła zmienić swoje życie i, jeśli wierzyć temu, czego dowiadujemy się w
książce, póki co jej się to udaje.
Oczywiście są fragmenty książki, które wydają mi sie przesadzone w
jedną albo drugą stronę. W Całej prawdzie o... jest taki fragment, w którym
bohaterka wspomina księdza, który sadzał ją sobie na kolanach i głaskał po głowie.
Zostało to tak opisane, że naprawdę trudno mi brać to poważnie. W mojej
codzienności roi się od ludzi, którzy w odpowiedzi na żale innych wywlekają
wszystko złe co im się przydarzyło i jeszcze trochę dodają. Taka tendencja –
nikt nie może mieć gorzej niż ja. Czytając ten fragment odniosłam dokładnie
takie wrażenie. Może mylne, ale zawsze.
Cała prawda o... to bardzo ciekawa opowieść o kobiecie przed, w trakcie
i po przejściach. O kobiecie, która chciała być szczęśliwa i dążyła do tego
celu za wszelką cenę... nawet jeśli do szczęścia brakowało jej tylko...
wmówienia sobie, jak jest wspaniale.
Książkę polecam, jako ciekawe studium ludzkiej psychiki. Można z niej również
zaczerpnąć, być może najbliższe prawdzie, informacje o Ilonie Felicjańskiej. Jeśli
więc chcielibyście się czegoś o niej dowiedzieć, zachęcam do lektury.
Nie sięgnęłabym po taką książkę w życiu, chyba żebym za coś ceniła postać, której książka dotyczy - lubiła, śledziła losy. Losy Ilony Felicjańskiej nagłośnione są przez media i jakieś szczątki informacji dochodzą do nas, chcąc lub nie chcąc. Myślę, że lepiej nie czytać, żeby nie zwiększać sprzedaży takich książek (chyba że ktoś lubię tę Panią). Sto razy chętniej sięgnę po studium psychiki ludzkiej anonimowego człowieka niż celebrytki, która wcale nie musi uczestniczyć w przyjęciach i całym medialnym szumie.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, nie przepadam za tą panią. ; ]
OdpowiedzUsuńJak moja poprzedniczka za Felicjańską również nie przepadam.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za tymi wszystkimi skrzywdzonymi celebrytkami.Każda z nich od razu pisze książkę i to niezbyt miłą dla byłych partnerów.Kinga Rusin,Monika Richardson i teraz Ilona Felicjańska.Tylko czekać, jak będzie książka Kasi Figury i innych.Nie wiem,ale jakoś mnie nie chwytaja za serce,mimo,że Dulska się nie nazywam!
OdpowiedzUsuń