wyd. Sonia Draga
rok: 2013
str. 416
Ocena: 4/6
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w dalekich zakątkach dżdżystej
Anglii żyła ona i żył on. Niby razem, a jednak osobno, niby w związku, a obok
siebie, niby przysięgając sobie dozgonną miłość, a jednak będąc ze sobą jedynie
dla zasady. Bo kiedy na ślubnym kobiercu wypowie się już sakramentalne „tak”, nie
wolno tych słów odwołać, nawet jeśli były zupełnie mylne.
Jest rok 1953, kwiecień. Grace Elizabeth Fox, z domu Hartnell, matka
kilkuletniego Randolpha zostaje skazana na śmierć i stracona przez powieszenie.
Winna, myśleli wszyscy, jak nic winna. Brutalna, bezwzględna i podła –
przemykało przez myśl innym. Zdecydowanie kobieta, z którą nie chce się
zadzierać – twierdziła kolejna grupa świadków procesu Grace i jej późniejszej
kary. Jedynie nieliczni zastanawiali się, jak mogło do tego wszystkiego dojść –
wzorowe, stateczne małżeństwo. On – Ernest Arthur Fox, szanowany lekarz, nie
tylko praktykujący, ale i przekazujący wiedzę potomnym. Ona – wzorowa gospodyni
domowa, kochająca matka, dawniej perfekcyjna i pełna poświęcenia pielęgniarka.
Morderstwo poprzez otrucie? To wprost nieprawdopodobne. Początkowo co prawda śledczy
podejrzewali, że Ernest zmarł z przyczyn naturalnych. Atak serca – orzeczono w
pierwszej chwili. Dość szybko jednak zmieniono zdanie i postawiono wdowę w stan
oskarżenia. Dumna i opanowana Grace nawet przez moment trwania procesu nie dała
po sobie poznać, jakie uczucia nią targają. Spokojnie znosiła kolejne
oskarżenia, a także późniejszy werdykt. Równie efektownie udała się na szafot,
by zakończyć swój żywot. W jednej chwili jeszcze żyła, a w następnej pozostało
po niej jedynie wiszące ciało. Jej historia nie została zapomniana tylko dzięki
sir Charles’owi Hamilton’owi Morley’owi, który spisał ją na kartach Słynnych
procesów. W ten sposób dotrwała aż do czasu bieżącego i chwili, w której
powracający do Anglii, po latach odnoszenia sukcesów w USA, Chris Lowndes zamieszkał
w Kinsgate House, posiadłości dawniej należącej do państwa Foxów. Mężczyzna,
niczego nieświadom w momencie zakupu domostwa, niemal natychmiast po przybyciu
na miejsce zaczyna śledztwo, mające na celu odkrycie, czy Grace rzeczywiście
zamordowała małżonka. Czy mu się to uda? Czego się dowie? Gdzie zaprowadzi go
intuicja? Czy prawda, odkryta po latach, zmieni cokolwiek? By się tego
dowiedzieć, niewątpliwie należy sięgnąć po najnowszą powieść znanego
brytyjskiego autora kryminałów – Petera Robinsona.
Lektura Trucicielki niewątpliwie zaskakuje. Niestety nie zawsze pozytywnie.
Po mistrzu kryminałów spodziewać się można wartkiej fabuły, nagłych zwrotów akcji
i przewrotności bohaterów. Czytelnik otrzymuje tymczasem opis zdarzeń sprzed
lat – czy to przytoczony przez sir Charlesa Hamilton’a Morley’a w Słynnych
procesach, czy też pochodzący z bezpośredniej relacji Grace – w jej
pamiętnikach. Ta część powieści, o dziwo, jest bardzo interesująca i
wciągająca. Wywołuje ogrom emocji oraz chęć dalszego pozyskiwana informacji na
temat Grace i jej losów. Nieco inaczej ma się część, w której autor prezentuje
czasy obecne i losy Chrisa. Cała akcja jest dość ślamazarna i oparta o
przemyślenia około sześćdziesięcioletniego bohatera, który niedawno stracił
ukochaną żonę. Autor w dość nużący i ciągnący się wręcz w nieskończoność sposób,
prezentuje rozwijającą się w mężczyźnie chęć poznania losów słynnej
trucicielki. Trudno mi stwierdzić skąd taki rozdźwięk między tymi dwoma
częściami powieści. Być może na odbiór książki decydujący wpływ ma postać
bohatera, który niezupełnie pasuje do wizji mężczyzny ogarniętego chęcią
odkrywania tajemnic przeszłości. Pomimo to warto sięgnąć po Trucicielkę, by
poznać historię kobiety innej niż wszystkie.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Ksiazka dostala u mnie zblizona do Twojej ocene choc troche inaczej na nia spojrzalam. Pierwsza polowa bardzo mi sie dluzyla i mialam wrazenie ze w ksiazce nie dzieje sie nic odkrywczego. Dopiero w drugiej polowie sprawa nabrala dla mnie rumiencow i pokazala ciekawsze oblicze. Generalnie nie zaluje czasu jaki jej poswiecilam choc pozostalo lekkie uczucie niedosytu.
OdpowiedzUsuń