15 listopada 2013

Pysznie pachnie :) Ciastem („Moje wypieki i desery” Dorota Świątkowska)

„Moje wypieki i desery” Dorota Świątkowska
wyd. Egmont
rok: 2013
str. 306
Ocena: 5/6


W mieszkaniu mam dwa ulubione miejsca. Pierwszym z nich jest kanapa w salonie. Dokładnie - jej lewy bok. Zawsze po powrocie do domu, gdy wykonam już wszystko co powinnam, moszczę się w nim, przykrywam kocem, okładam poduszkami i czytam. Jest idealnie. Drugim miejscem, sprawiającym, że moje serce przyspiesza a oddech staje się urywany jest... kuchnia. Pomieszczenie, w którym spełniam się kulinarnie. Kocham wszystko, co w jakikolwiek związane jest z gotowaniem. Sprzęt kuchenny. Różnego rodzaju akcesoria. Składniki... Piękne jest to, że właśnie w kuchni mogę połączyć dwie moje największe pasje - czytanie i gotowanie. Półka z książkami kucharskimi ma u mnie szczególne znaczenie. Każda pozycja, która się na niej znajduje, ma coś do opowiedzenia. Każda niesie za sobą multum smaków i zapachów. Wystarczy poświęcić chwilę, dosłownie kilka minut lekturze - i już się wie co chce się zrobić. Już wiadomo, że wieczór nie będzie stracony, a brzuchy pójdą spać syte. To ostatnie jest w tym wszystkim najgorsze. Bo jak się gotuje, to się je. Jak się je - to się tyje. Tylko tyle i aż tyle. Ale, z dwojga złego - wolę tyć, niż zapomnieć o radości, jaką daje mi gotowanie.

Stosunkowo niedawno otrzymałam od wydawnictwa Egmont książkę, która rozłożyła mnie na łopatki. Do tej pory chce mi się krzyczeć głośno i wyraźnie: "AAAAAAAAA. MAM JĄ!!!". Mowa oczywiście o pozycji: Moje wypieki i desery, autorstwa Doroty Świątkowskiej. Jest to książka "najsłodszej blogerki kulinarnej" jak głosi wpis na okładce i nie sposób mi się z tym nie zgodzić. Może będzie trudno w to uwierzyć, ale to dzięki blogowi Moje Wypieki pierwsza urządzona przeze mnie Wigilia (tuż po ślubie) była taka wyjątkowa. Znalazłam tam wyjątkowe przepisy, które wykorzystuję do dnia dzisiejszego, nie tylko w okresie świątecznym. Gdy dziś wchodzę na dawno zapisane linki do przepisów przeglądarka informuje, że strona nie istnieje. No tak. To się nazywa rozwój. W końcu kolejnym etapem po prowadzeniu bloga jest przeniesienie go na stronę internetową. Tak też się stało z Moimi Wypiekami. Nie ma się czym jednak martwić. Strona jest o wiele przystępniejsza, łatwiejsza w odbiorze. Bardziej kolorowa i zachęcająca do powrotów. Nieustannych. Zresztą - tak jak i wydana niedawno książka kucharska pani Doroty Świątkowskiej. Bo to, czego zdecydowanie nie można jej zarzucić, to właśnie zachęty do czytania. Strony są kolorowe, wypełnione pięknymi fotografiami przygotowywanych wypieków i deserów. Każdemu przepisowi poświęcona została przynajmniej jedna kartka. Na jednej stronie zaprezentowano fotografię, a na drugiej sam przepis, na który składa się nazwa, krótki wstęp, wyszczególnienie składników i opis przygotowania poszczególnych elementów deseru. Do tego w książce znajdują się znakomite grafiki oraz doskonale dobrane czcionki (przyciągające wzrok ale i łatwe do odczytania). Już samym wyglądem przepisu można się zachwycić, a co dopiero efektem otrzymanym po jego wykorzystaniu w praktyce. Po prostu palce lizać... Ale wracając do tematu. Książka składa się z dziewięciu rozdziałów. Od babeczek, po tarty. Od bez po torty. Mnogość przepisów i sposobu ich prezentacji powala czytelnika na łopatki. Od pozycji po prostu nie można się oderwać. Chce się czytać, przeglądać, rozmyślać. A potem pichcić, piec i gotować. Najlepiej wcale nie wychodzić z domu, tylko zaszyć się w kuchni i czarować. To takie moje marzenie, może kiedyś się ziści.


Ogólnie jestem zachwycona Moimi Wypiekami i Deserami. Twarda oprawa upewnia mnie, że książka spędzi ze mną lata. Przepisów wystarczy mi na dziesiątki okazji. Na końcu lektury znaleźć można bardzo przydatne, cukiernicze przeliczniki. Bez nich ani rusz w wielu domach. W końcu nie każdy siedzi w kuchni z kalkulatorem, wagą i setkami różnorakich menzurek, prawda? Tak więc - przeliczników nigdy dość. Do pełnej satysfakcji z lektury zabrakło naprawdę niewiele. Tyci, tyci. Gdyby autorka opatrzyła każdy przepis szacowanym czasem przygotowania, przybliżonym kosztem wykonania danego deseru oraz odnośnikami, gdzie można kupić mniej popularne składniki (albo czym je zastąpić) - byłabym w niebie. Jednak nawet bez tego książka jest doskonała. Gorąco polecam. Wspaniała pozycja, która powinna się znaleźć w każdym domu, w którym się gotuje, jak również w takim, w którym ktoś dopiero ma zamiar zacząć to robić.


7 komentarzy:

  1. Chciałabym bardzo mieć tę książeczkę u siebie na półce, ale niestety jest bardzo droga, więc na razie poczekać musi w kolejce, która jest baaaaaaaaaaardzo długa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, książka nie jest tania, ale... warta swojej ceny. Poważnie :)

      Usuń
  2. Niestety pieczenie to nie moja bajka... Zostawiam to innym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z mamą zrobiłam 3-bita, rewelacja. Książka jest mega!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też ją mam, ale mnie niestety aż tak nie zachwyciła;)

    OdpowiedzUsuń