„Love story” Jennifer Echols
wyd. Jaguar
rok: 2013
str. 376
Ocena: 4/6
Idealna powieść by złapać oddech.
Każdy czasem potrzebuje chwili odpoczynku i relaksu. Nieważne jak
twardy kij trzeba nosić w sobie na co dzień, od czasu do czasu należy go z
siebie wyjąć i odłożyć na bok. Wówczas spokojnie można usiąść na kanapie,
rozłożyć wokół siebie poduszki, przykryć się puszystym kocem i sięgnąć po
niezobowiązującą powieść, po lekturze której nie będzie się odczuwało dławienia
w dołku.
Życie Erin Blackwell kilka miesięcy wcześniej uległo radykalnej
zmianie. Z multimilionerki, która nie musiała absolutnie niczym się martwić,
stała się biedną studentką, ciułającą każdy grosz by opłacić czynsz w
akademiku. To, że teraz nie ma za sobą poparcia rodzinnego majątku może
zawdzięczać tylko i wyłącznie sobie i decyzji jaką podjęła, a niestety wybór,
którego musiała dokonać nie był prosty. Nie mogła jednak postąpić tak, jak się
tego po niej spodziewano, bo pragnęła spełniać swoje, a nie cudze marzenia. Zawsze
słowa, a nie liczby rządziły w jej życiu, to właśnie dlatego zdecydowała się na
studiowanie literatury zamiast zarządzania. Tego jednak nie mogła ścierpień jej
babka, właścicielka jednej z największych stadnin w Kentucky, w związku z czym
starsza pani zdecydowała się wydziedziczyć swoją jedyną spadkobierczynię. Na
tym jednak zemsta babci się nie skończyła. Kobieta zdecydowała się przekazać
cały swój majątek chłopcu stajennemu, najlepszemu przyjacielowi Erin z
młodości, chłopakowi w którym od lat dziewczyna bez wzajemności się
podkochiwała. Już sam fakt, że taka decyzja pojawiła się w głowie babci Erin,
nie mieści się w głowie, a co dopiero, że Hunter Allen zdecydował się przyjąć
ten niespodziewany prezent. W tym momencie Erin wiedziała już na pewno jedno -
z tego związku (wykreowanego póki co w jej głowie) na pewno nic nie będzie.
Spakowała więc swoje walizki i wyjechała do Nowego Jorku, gdzie dzięki
stypendium miała szansę rozpocząć wymarzoną ścieżkę życia. Niestety do tego
miasta marzeń wybrał się również Hunter, który zgodnie z życzeniem pani
Blackwell rozpoczął studia umożliwiające mu w przyszłości poprowadzenie
stadniny. Jak to możliwe, że tych dwoje znalazło się na jednych i tych samych
zajęciach? Jak złośliwy musiał być los, skoro umieścił oboje na różnych
piętrach tego samego akademika? To nie jedyne pytania, które zaprzątają głowę
głównej bohaterki, gdy rozpoczyna się rok akademicki. Do czego doprowadzą ją
niedawno podjęte decyzje? Czy to możliwe, by coś jeszcze się odmieniło i jej
życie wróciło na wcześniejsze tory? By się tego dowiedzieć koniecznie należy
sięgnąć po powieść Jennifer Echols, zatytułowaną Love story.
Muszę przyznać, że książkę czytało się bardzo przyjemnie i bez oporu
polecam ją wszystkim, którzy potrzebują oderwać się na chwilę od
rzeczywistości. Ja się oderwałam. Powieść przeczytałam w iście ekspresowym
tempie, strony przelatywały przez moje palce z prędkością światła.
Przedstawiona historia zawładnęła moim światem na kilkanaście godzin i
pozwoliła mi na pełne oczyszczenie umysłu z nagromadzonych w ciągu mijającego
właśnie tygodnia myśli. Postępowanie bohaterów niejednokrotnie wydać się może
mało realne i dziecinne. Wydarzenia można często zakwalifikować do grupy
wyssanych z palca. Mimo to książka jest po prostu dobra i przyjemnie się ją
czyta. Zapraszam do lektury :).
Ależ mnie zaintrygowałaś ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że mam ją na półce, bo właśnie takich książek ostatnio potrzebuję ;)
Przeczytał w tempie mega szybkim, zajęło mi to jedynie kilka godzin. Było to bardzo przyjemne kilka godzin, choć mam pewien niedosyt po zakończeniu. Czegoś mi tam brakuje, może dlatego, że osobiście nie przepadam za otwartymi zakończeniami. Nie zaspokajają one mojej nadmiernej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńMam inną książkę tej autorki, na tą może też się skuszę;)
OdpowiedzUsuń