24 listopada 2013

Konkursowo 18 - na jesienną słotę

Za oknem nieciekawie. Chmurzy się, zaraz pewnie spadnie deszcz. Brrr, aż mnie ciarki przechodzą. Przy takiej pogodzie zawsze się dołuję. Deszcz jest moim największym koszmarem. Myślę, że nie jestem w takim odczuciu odosobniona. Dlatego pomyślałam sobie, że to dobry powód do zorganizowania Konkursowa. Trzeba zapomnieć o tym, co się dzieje za oknem! A najlepiej się to robi biorąc udział w konkursie.

Ogłaszam więc:


Zadanie jest proste, należy wskazać książkę, którą poleca się na deszczowy dzień. I oczywiście uzasadnić swój wybór.

Nie chcę Was ograniczać za bardzo, ale mam dwie prośby. Uzasadnienie MUSI być dłuższe niż 3 zdania i krótsze niż 3 kartki A4. Oczywiście w tym stwierdzeniu kryje się haczyk. Tak naprawdę chodzi o to, aby w żadną stronę nie przesadzić. Nie być ani zbyt oszczędnym w słowach, ani nie przesadzić z tekstem. Ok?

Odpowiedzi konkursowe proszę dodawać pod tym postem. Czas na wykonanie zadania? Do 7.12.2013 do północy.

Oczywiście będzie mi miło, jeśli powiadomicie o konkursie swoich znajomych i u siebie na blogach. W konkursie może wziąć udział każdy. Warunek - osoby nie posiadające bloga proszone są o pozostawienie pod odpowiedzią adresu maila.

Nagrody w konkursie sponsoruje wydawnictwo Albatros. Do wygrania książka/książki Doktor śmierć (więcej niż jeden egzemplarz!). Recenzję tej książki możecie przeczytać TUTAJ :)



12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poleciłabym książkę "Zew natury" Guy'a Grieve'a. To książka podróżnicza a czytanie to przecież podróże po losach bohaterów:) Książka opowiada o podróży w dziewiczy rejon Alaski 30- latka, który znudzony pracą w biurze, przytłoczony ciężarem długów postanawia coś zrobić sam dla siebie i przeżyć przygodę życia na Alasce właśnie. Wybiera się tam, buduje tam chatę, spotyka niedźwiedzie i wilki, próbuje tam przetrwać w potwornie ciężkich warunkach:) Reszty nie opowiadam, trzeba przeczytać:)) Polecam na zimne, jesienno- zimowe wieczory:) Książkę czyta się jednym tchem:)
    e- mail: gosia1225@interia.eu
    Gosia z Gliwic pozdrawia Autorkę Bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam książkę "Zew natury" Guy'a Grieve'a :) To książka podróżnicza, a czytanie to przecież podróżowanie:) Krótko o fabule by zachęcić:) 30 letni facet zmęczony swoją nudną pracą i sfrustrowany ciężarem długów pod wpływem impulsu postanawia zmienić swoje życie i przeżyć przygodę życia, Wyrusza na Alaskę by tam zbudować chatę o czym nie ma żadnego pojęcia i próbować przetrwać zimę w towarzystwie niedźwiedzi, wilków. Tyle z fabuły, ważne że czyta się tą książkę jednym tchem:) Ma się ochotę tak jak Autor rzucić wszystko i wyruszyć Jego śladem. Książka idealna na deszczowe i ponure wieczory:) Polecam:)
    gosia1225@interia.eu
    Gosia z Gliwic pozdrawia Autorkę Bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest naprawdę masa książek, które poleciłabym na deszczowy dzień.
    Dzisiaj myślę ,że najlepszą wersją, byłby "Pamiętnik " Nicholasa Sparksa.
    To piękna książka o miłości , tej prawdziwej miłości dwojga ludzi.
    Nie chcę przynudzać, ale jeśli chcesz poznać moją opinię to przeczytaj moją recenzję na lubimy czytać
    http://lubimyczytac.pl/ksiazka/193967/pamietnik/opinia/15259834

    kaka23.06@amorki.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, chętnie wezmę udział ;) Muszę się tylko zastanowić jaką książkę mogę polecić, hmm...

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam KSIĄŻKĘ, która szumem swoich kartek zagłusza stukot deszczu za szybą. Jej zapach sprawia, że przenosimy się do pogody, o której marzymy. Suche kartki pomagają zapomnieć o mokrym świecie za oknem, a opowieści, które snuje... ogrzewają serce. Prawie tak jak herbata, którą się popija w tej podróży. Zatem zatrzyj dłonie, sięgnij po jakąkolwiek książkę, a jesienna słota odejdzie w niepamięć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealna książka na czas deszczowy, zimny, szary i przygnębiający? "Ballada o ciotce Matyldzie" Magdaleny Witkiewicz. Niby kolejna polska obyczajówka, jakich wiele na naszym rynku wydawniczym, jest jednak pewne ale... Mało jest na świecie osób takich jak tytułowa ciotka Matylda! Bezkompromisowa, niezależna wdowa, która prowadzi świetny biznes rękami sympatycznych napakowanych bliźniaków i nikt tak naprawdę nie wie (dopóki nie sprawdzi) co kryje się pod ciasteczkową nazwą... Ciotka wie, że jej kres jest bliski i że zabierze ze sobą kota a jej siostrzenica, wbrew opiniom urodzi córkę. To ciotka decyduje o tym jak mała ma dostać na imię, a potem obserwuje wszystko już z nieba. A perypetie siostrzenicy Joanny to już w ogóle można okrzyknąć nieprawdopodobnymi. Jak zresztą zostały ocenione w dziennikarskim świecie... mąż zajmujący się nunatakami, którego bardziej interesuje piękna Szwedka niż własna żona z córką a Joanka musi jakoś zadbać o byt i szczęście... Mimo że nie ma już rodziców, ciotki ani męża...
    Książka z ogromniastą dawką humoru (uwaga nie pić podczas czytania - grozi urazem), niespodziankami, zwrotami akcji, życiowymi problemami oraz ważnymi prawdami, którymi powinniśmy się kierować w życiu: najważniejsza jest przyjaźń i dążenie do szczęścia, bo nawet w najtrudniejszym momencie życia, można się podnieść, wziąć w garść i odnieść sukces!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, książek poprawiających nastrój (mój oczywiście), jest całe mnóstwo, bo jak policzyłam, czytam nałogowo już 23 lata (nie zaczęłam od kołyski ;) lecz jako dziewczę wczesno nastoletnie). Przy wyborze TEJ książki jednak nie muszę myśleć długo i zawzięcie, bo jest taka jedna, cudna książka, z którą idę przez całe swoje życie, która zawsze w chwilach smutnych, chwilach zwątpienia, ale i chwilach szarówki pogodowej, sprawdza się nieodmiennie. No i do tego to właśnie dzięki NIEJ zaczął się mój książkoholizm. To "Kwiat kalafiora" Małgorzaty Musierowicz. Ciepło, jakie wylewa się z każdej kartki tej powieści, dla mnie jest dosłownie namacalne. Postaci wykreowane są jak żywe, mieszkające tuż obok. Rodzina, jak dla mnie idealna, taka, do której zawsze dążyłam we własnym życiu, z różnym skutkiem, niestety. Jest w niej niesamowita magia, ale będę szczera, cała seria Jeżycjady jest właśnie taka. Egzemplarz, który posiadam jest ciągle tym samym, który przeczytałam w wieku 12 lat pierwszy raz, a co za tym idzie jego stan techniczny woła o pomstę do nieba, ale to moja przyjaciółka, więc nie ma mowy o wymianie na "nowszy model".
    Pozdrawiam,
    Natalia
    natalia27778@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że paskudna pogoda daje się ostatnio wszystkim w kość. Teraz nie dość, że jest deszczowo, to jeszcze "śniegowo" i wietrznie. Książką, którą chciałabym polecić, na tę eskalację okropnych warunków pogodowych, jest powieść Magdaleny Kozak "Paskuda & Co" (nawet tytuł idealnie wpasowuje się w chlapę za oknem). Otóż owa książka to zbiór krótkich opowiadań o perypetii niezbyt urodziwej księżniczki, niewykwalifikowanego strażnika i smoczycy Paskudy. Główna bohaterka ma mnóstwo problemów na głowie, przede wszystkich spowodowanych niezbyt przychylnymi warunkami w wieży (m.in. nasza "piękność" boryka się z pryszczami) i chciwością własnego ojca. Całość jest wyjątkowo zgrabnie napisana i... bardzo zabawna. Czytając tę książkę nie oczekiwałam od niej zbyt wiele, a dostałam naprawdę zabawną powieść, która poprawiła mi humor na wiele dni. Poza tym, poznanie alternatywnej historii o księżniczce zamkniętej w wieży, to dobry sposób na częściowy powrót do dzieciństwa, a gdzie dzieciństwo - tam magia, gdzie magia - tam nie ma miejsca na rozmyślanie o deszczach, śnieżycach i wietrzyskach szalejących po drugiej stronie szyby. Pozostaje tylko uśmiechnąć się i zanurzyć w tej pozytywnej aurze. ;)

    Pozdrawiam serdecznie!
    alcia1993@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Siedzisz przy oknie i obserwujesz setki leniwych kropel ślamazarnie sunących w dół szklanej powłoki. Dalej otoczenie atakują kłębiaste chmury, spowijając bez wyjątku każdy skrawek ziemi wilgotnym ostrzałem. Do uszu wdziera się szum koron drzew poruszanych gwałtownie na wietrze. Pokój jest przyciemniony, a Ty poddajesz się mglistym rozważaniom właściwym półmrocznemu klimatowi. W takich sytuacjach najlepiej jest zapalić małą lampkę przy biurku, zaparzyć herbatę lub przygotować kakao, wyjąć z szafki tabliczkę czekolady i zasiąść do książki, która uczyni z nieprzyjemnej scenerii idealny wymiar rzeczywistości. W deszczowe dnie sięgam po dzieła mistrzyni kryminału - Agathy Christie, a absolutną koniecznością okazuje się "I nie było już nikogo", intryga kreślona z ogromnym zaangażowaniem, które wchłania mnie bez pamięci w kryminalną spiralę zdarzeń.
    Dlaczego jeszcze? To powieść, którą czyta się niezwykle szybko, można zapomnieć o umykającym czasie i zorientować się przy ostatnich stronicach, że deszcz dawno przestał lać, a za zasłoną widać tylko migające słabym światłem lampy stojące przy pokrytej czarną płachtą ulicy. Oprócz tego książka Christie idealnie współgra ze słotnym klimatem dzięki otoczeniu samotnej wyspy z ogromną willą pośrodku burzliwego morza. Nic tak nie sprzyja oderwaniu się od rzeczywistości, jak zabójcza intryga poprowadzona z dbałością o najmniejsze szczegóły, w towarzystwie obcych sobie ludzi, którzy zaczynają ginąć wedle dziecięcej wyliczanki stanowiącej inskrypcję nad kominkiem w salonie tajemniczej posiadłości. To po prostu trzeba czytać w dżdżyste popołudnie, by odebrać zmysłami każdy atut krwawej prozy.
    "I Nie było już nikogo" typuję na książkę najbardziej przyjazną ponurym dniom okraszonym głośnym stukaniem deszczu za oknem. Wszak wszystko w swej naturze może być piękne, więc zamiast zabijać deszczowy klimat radosnymi opowiastkami z wakacji, należy wzmóc ten okres tematyczną sztuką, czyniąc z niego wyjątkowe doznanie.

    adik16-94@o2.pl, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń