wyd. Świat Książki
rok: 2012
str. 130
Ocena: 5/6
Dobry alkohol nie jest zły, prawda? Oczywiście z umiarem, traktowany
jako dodatek do …, a nie podstawa wszystkiego. Nie raz, nie dwa, zdarzało mi
się kosztować nawet bardzo wyśmienite, markowe trunki, nic jednak nie jest w
stanie pobić domowego alkoholu. Likier wiśniowy, wino jeżynowe, cytrynówka. Niby
alkohol to alkohol, ale … każdy jest inny, na swój sposób jest pyszny, nasycony
i pachnący. Mimo, iż wiele osób z mojego otoczenia, dla przyjemności swojej i
swoich bliskich, para się przygotowywaniem niewielkich ilości domowych trunków.
Jakoś nigdy szczególnie nie interesowało mnie, co i jak należy zrobić, by
uzyskać w tej materii pożądany efekt. A to, jak się okazuje, może być bardzo
interesujący i zajmujący temat.
Kiedy w moje ręce wpadła książka, traktująca o staropolskich nalewkach,
nie mogłam się powstrzymać i czym prędzej sięgnęłam po nią. Co prawda jej
lektura nie była szczególnie zajmująca, ale skłoniła mnie do licznych i mogę
nawet rzec, że głębokich przemyśleń. Jak doszło do tego, że w ogóle ludzie
zaczęli pić alkohol? Kto po raz pierwszy postawił go na stole i stwierdził, że
może warto spróbować? Jak go zrobiono? No i oczywiście, jak go przygotować
dziś. Chyba przede wszystkim dlatego z takim zainteresowaniem wczytałam się w
tych kilka akapitów, w których autor zaprezentował praktyczne porady dla
przyszłych winiarzy. Piotr Adamczyk wspomina tu o tym, jak przygotować się do
sporządzania domowych trunków. Gdzie się udać, o co pytać, co kupić. Nawet nie
wiedziałam o istnieniu niektórych miejsc, a
co dopiero pewnych rzeczy. Na przykład alkoholomierz. O istnieniu
alkomatu to każdy wie, ale to? Co to jest? Z czym to się je? Gdzie to kupić? Do
czego służy? Jak się okazuje, jest to całkiem przydane urządzenie, nawet dla
osoby, nie mającej w planach otwierać domowej bimbrowni. Chcesz sprawdzić, czy
alkohol, który zakupiłeś ma dokładnie tyle % ile napisał producent? Powinieneś
użyć właśnie alkoholomierza.
Ogólnie Nalewki staropolskie składają z siedmiu części. Po Wstępie, w którym
autor przybliża nam to, co znajdzie się w napisanej przez niego książce,
przychodzi czas na wspomniane wcześniej przeze mnie porady, czyli kilka
praktycznych porad. Dalsza część poradnika dotyczy już stricte alkoholi. I tak
zagłębić się możemy w świat nalewek ziołowych, wśród których znajdziemy na
przykład Cynamonówkę i Imbirówkę. Następnie dane jest nam poznanie nalewek
owocowych, a wśród nich naleźć można Żenichę kresową czy też Staroświecki
likier. Na końcu, ale nie mniej ważne, znajdują się nalewki inne, takie jak
Chlebowa czy Zapalanka. Osoby mające dostęp do jakichś rodzinnych,
przekazywanych z ojca na syna, przepisów, w jakich nie wiadomo o co chodzi, koniecznie powinny zajrzeć
na sam koniec „Nalewek staropolskich”. To właśnie tam znajduje się Słowniczek, gdzie
autor przybliża aktualne znaczenie dawno zapomnianych słów.
Ogólnie ten pozornie niewielki poradnik oceniam bardzo dobrze. Książka
wydana została bardzo ładnie, każdy przepis opatrzony został znakomitymi
fotografami. Myślę, że już samo przeczytanie kilku zamieszczonych w tym zbiorze
przepisów może przyprawić o zawrót głowy, a co dopiero przygotowanie
wspomnianych w nim alkoholi. Osobiście uznaję „Nalewki staropolskie” za bardzo
fajną pozycje, która przyda się każdemu amatorowi dobrych, domowych trunków. W
okresie świątecznym stanowi ona bardzo dobry pomysł na prezent. Polecam.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Świat Książki
Uwielbiam robić nalewki, więc z takiej książeczki bym się ucieszyła ;)
OdpowiedzUsuńNo popatrz, ja takich przydatnych książek do recenzji nie dostaję... :)
OdpowiedzUsuńNiestety w ogóle nie piję, nie uznaję alkoholu jako takiego - złe doświadczenia rodzinne. Zatem to nie dla mnie, bo z procentowymi napojami nie chcę mieć nic wspólnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zaprazam :)
OdpowiedzUsuńhttp://kronikamaniaczki.blogspot.com/