5 grudnia 2012

Kości zostały rzucone („Autopsja” Tess Gerritsen)

„Autopsja” TessGerritsen
seria: Rizzoli i Isles
wyd. Albatros
rok: 2008/2012
str. 294
Ocena: 5/6
Czas trwania: 06:02:00


Od chwili, gdy po raz pierwszy sięgnęłam po powieść autorstwa Tess Gerritsen co prawda minęło już trochę czasu, jednak do teraz pamiętam, jaka byłam nią zachwycona. A to nie była najlepsza książka tej autorki, na jaką mogłam trafić. Najpierw czytałam jedynie pojedyncze historie, które wyszły spod jej pióra. Później, w zasadzie niemal przez przypadek, trafiłam na serię o Jane Rizzoli i… nie da się ukryć, przepadłam. Teraz powoli kompletuję cały zbiór opowiadający o dzielnej policjantce, agencie FBI i lekarce sądowej. Jak się można domyśleć, kolejną z powieści Gerritsen jaka trafiła w moje ręce, a w zasadzie do mojego komputera, była właśnie kontynuacja przygód tej grupy ludzi. Autopsję, bo o niej mowa, wysłuchałam z wielkim zaciekawieniem. A potem śniłam o wydarzeniach mających miejsce w życiu bohaterów. Rzadko mi się to ostatnio zdarza, więc chyba można się domyślić, jak wpłynęła na mnie ta pozycja. By dowiedzieć się szczegółów pozostaje zapoznać się z recenzją.

Przyjazd Mili do Stanów Zjednoczonych nie miał nic wspólnego z tym, co obiecano jej w rodzinnych stronach. Gdy decydowała się na przeprowadzkę, miała w perspektywie pracę w salonie z sukniami ślubnymi. Nie mogła się doczekać momentu, w którym trafi za sklepową ladę i będzie miała możliwość obsługiwać przyszłe panny młode. Do tego nie jechała sama. Wraz z nią do pracy za granicą zgłosiła się Ania. Odtąd miały wspólnie żyć i zarabiać po to, by pozostawionej w kraju rodzinie wiodło się choć odrobinę lepiej. Niestety, jak to zwykle w takich historiach bywa, intratna praca okazała się pułapką, cudowne życie mrzonką, a wielkie pieniądze fatamorganą. Został tylko strach i samotność. I wieczne zastanawianie: lepiej umrzeć, czy żyć bez życia?

Lipiec to jeden z najgorszych miesięcy, zarówno w szpitalach, jak i w kostnicach. Ciągły brak pracowników, gorąco, często niedziałająca klimatyzacja i niewyobrażalna wręcz liczba trupów. Maura Isles, choć ledwo trzyma się na nogach, wykonuje swoje obowiązki. Do późnych godzin nocnych zostaje w pracy, przeprowadza sekcje, a gdy inni współpracownicy wychodzą do domów, oddaje się pracy papierkowej. Podczas sporządzania ostatniego raportu orientuje się, że nie zanotowała pewnego szczegółu dotyczącego ofiary i w chwili obecnej nie jest go sobie w stanie przypomnieć. Postanawia więc ponownie udać się do prosektorium i sprawdzić to, czego brakuje jej w raporcie. Kiedy wchodzi do pomieszczenia od razu ma silne przeczucie, że coś jest nie tak. Zrzuca to jednak na wyczerpanie i ogromną chęć udania się już do domu. Nie jest to jej jednak dane, bo nagle,  jeden z czarnych worków, przechowywanych w chłodni, porusza się. Czyżby się jej przewidziało? A może do w tym worku wcale nie ma martwej osoby?

Jane Rizzoli, choć oficjalnie przebywa już na urlopie macierzyńskim, nie może opędzić się od pracy. W biurze co prawda postanowiła nie przyjmować nowych spraw, nie sprawiło to jednak, że miała mniej do roboty. W końcu cała ta papierkowa robota sama się nie wykona. Zmuszona sytuacją udaje się do sądu, by złożyć zeznania odnośnie jednego z niedawno zamkniętych przez nią sprawców. Jak się można było spodziewać nic miłego jej w tym miejscu nie spotkało. Napastliwa obrończyni, rzucający nienawistne spojrzenia przestępca i ogromna duchota. Było więcej niż pewne, że ten dzień może okazać się nieciekawy. Jak Jane pomyślała, tak też się stało, bo nagle, bez zapowiedzi – odeszły jej wody.

Czy może być jeszcze gorzej? Jakie plany ma wobec grupy przyjaciół los? Gdzie ich ścieżki zetkną  się tego feralnego dnia? Jaki związek z ich życiem będzie miała Mila? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie sięgnąć po Autopsję autorstwa Tess Gerritsen.

Ukończona właśnie przeze mnie powieść to trzymający w napięciu, pełen pasji i zawirowań akcji thriller. Perypetie zawodowe bohaterów, przestawione zostają zawsze na tle wydarzeń mających miejsce w ich życiu prywatnym. Dzięki temu książka zyskuje dodatkowy wymiar, jest bliższa człowiekowi, co pozwala na utożsamienie się z bohaterami. A, nie ma co ukrywać, jest się z kim utożsamiać. Dla każdego coś dobrego, pani Gerritsen przedstawia całą plejadę osobowości i osobliwości.

Autopsja jest piąta z kolei książką opowiadającą o wydarzeniach z życia Jane, Gabriela i Maury. Niestety nie udało mi się trzymać kolejności, w jakiej autorka pisała serię, tak więc za każdym razem, gdy po nią sięgam, dowiaduję się czegoś, co miało miejsce w poprzednich, jeszcze nie przeczytanych przeze mnie książkach. Ale jeśli mam być szczera, nie przeszkadza mi to za bardzo. W przypadku tej serii cieszę się po prostu każdym kolejnym przeczytanym lub wysłuchany zdaniem. Powoli wytwarza się we mnie, w stosunku do tego cyklu, pewna zażyłość. Podobnie mam z książkami Alex Kavy. Zresztą chyba trudno się dziwić, powieści obu pań są zbudowane w bardzo podobny sposób.

Autopsję czyta, a w zasadzie słucha się błyskawicznie. Głos Marii Maj jest ciekawy, ale wydaje mi się, że niezupełnie pasuje do powieści. Czasami wydawał mi się zbyt męski i jakiś taki stary. Nie tak kojarzę poszczególnych bohaterów. Na szczęście po jakimś czasie to wrażenie się zatarło i pozostała tylko przyjemność słuchania. Jak to zwykle bywa w wypadku audiobooków, niemal niemożliwością jest ich wysłuchanie w tempie 1 do 1. Przy takich ustawieniach słuchacz szybko traci zainteresowanie utworem, umykają mu istotne wątki i w końcu stwierdza, że nic z werbalnej lektury nie będzie. Ja przywykłam do przyspieszania audiobooków i dzięki temu bardzo dobrze mi się współpracuje z taką formą przekazu. Dzięki temu człowiek odzyskuje ręce i może zająć się czymś poza czytaniem, a to w wielu przypadkach okazuje się zbawienne. Autopsję oceniam bardzo wysoko. Powieść na długo pozostanie w mojej pamięci tak ze względu na pomysł, jak i wykonanie. Nieco niżej muszę ocenić samego audiobooka, ze względu na początkowo niepasujący i delikatnie nieprzyjemny głos lektorki. Inna kwestią jest sama strona, z której pobrałam audiobooka. Niestety nie obyło się bez problemów, przez co na książkę czekałam nie kilka minut a kilka dni. Mimo wszystko oceniam całość bardzo dobrze, zachęcam zarówno do przeczytania jak i wysłuchania książki.
Za możliwość wysłuchania audiobooka dziękuję portalowi Audeo
Baza recenzji Syndykatu ZwB

11 komentarzy:

  1. Kiedyś zacytywałam się w Gerritsen, miło wspominam np. Chirurga, później czegoś zaczęło mi brakować w jej książkach, nie pamiętam już nawet czy czytałam Autopsję :/ muszę sobie zrobić powtórkę z Tess, bo kiedyś fajnie mi się czytałao jej thrillery.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie książki Tess, ale tej nie czytałam. Recenzja bardzo zachęcająca, więc kwestią czasu jest aż po nią sięgnę :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak! ta seria też mi się bardzo podoba i też wraz z nią przepadłam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Obecnie słucham "Klubu Mefista" i podobnie jak Ty przepadłam w opowieści o tych dwóch wspaniałych kobietach, które chwytają przestępców.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam żadnej książki Tess, ale recenzje są bardzo pozytywne, więc zapewne niedługo sięgnę po "Autopsje", lub inną jej książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam ładniejsze okładki :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię twórczość autorki. Co prawda czytałam jedynie dwie jej książki, ale to wystarczyło, aby przypadła mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=628174

    Masz tutaj znowu wysmiewa sie ten sam uzytkownik Michał Urbaniak z ksiazki pani Lingas-Łoniewskiej. Tutaj też:

    http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=522275

    Czy ten użytkownik, który notabene jest niespelnionym pisarzem, autorem jednego opowiadania czuje coś osobistego do tworczości tej pani? Dziwie sie tez, że tak beznamietnie walkuje te "momenty" i pisze o piersiach i o kochaniu sie kobiety z mezczyzna. Dziwne, że facet nic nie czuje podczas czytania takich "momentów".

    OdpowiedzUsuń
  9. O! Pan Urbaniak chyba czuje misję specjalną w odniesieniu do moich powieści;) I jeśli myśli, że kiedykolwiek przeczytałam coś z jego radosnej twórczości, to wielce sobie pochlebia. Może bardzo by chciał znaleźć się w mojej książce, ale umieszczam tam osoby, które lubię, które coś dla mnie znaczą. A "Misiak" powstał dawno temu, kiedy zapewne ów "recenzent" stawiał pierwsze kroki w trudnej sztuce krytykanctwa.
    No ale cóż, bez takich "perełek" świat byłby nudny;)
    Niech każdy robi to co lubi:)))
    A.L.Ł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejna świetna książka tej autorki nie może umknąć i mojej uwadze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Odkrylam, ze ten Michal Urbaniak publikuje na homiki.pl i wydal JEDNO opowiadanie w tomie zbiorczym :D :d Smiech na sali, prawda? Ale ten autor 1 opowiadania sadzi, że poczytna pisarka taka jak Aga wplata do powiesci jego osobe :D

    OdpowiedzUsuń