wyd. Otwarte
rok: 2012
str. 454
Ocena: 5/6
Gdy pierwszy raz przeczytałam zapowiedzi Żony_22 pomyślałam, że to
będzie kolejna lekka przypowieść o tym, jak łatwo wpaść w szpony uzależnienia
od Internetu. Jakoś nawet mi przez głowę nie przeszło, żeby dokładnie sprawdzić
czy dobrze zrozumiałam tę zapowiedź… Później, w zasadzie sporo czasu po tych
pierwszych wzmiankach, trafiłam na zupełnie inną jej reklamę, która skłoniła
mnie do refleksji i zastanowienia, czy czasem nie będzie jednak warto po tę
książkę sięgnąć. Niestety trochę trwało, nim udało mi się ją pozyskać. Gdy
jednak już znalazła się w moim domu nie mogłam się doczekać lektury. I w
zasadzie trudno mi stwierdzić jednoznacznie „dlaczego”. Dziwne, wiem, ale nim
się u mnie pojawiła, zdążyłam niemal zupełnie zapomnieć co mnie w niej tak
ujęło i dlaczego pragnęłam ją mieć. Wystarczyła jednak lektura kilku pierwszych
stronic tej powieści, by przypomnieć sobie co mnie do niej tak przyciągało. I
teraz jedno jest pewne, długo nie zapomnę Żony_22.
Główną bohaterką powieści Melanie Gideon jest czterdziestoczteroletnia
Alice Buckle, matka dwójki nastoletnich dzieci i żona kilka lat od niej starszego
Williama. Na pozór Alice i William tworzą idealną parę. Są niemal dwadzieścia
lat po ślubie i znajomi zawsze stawiają sobie ich za wzór wszelkich cnót i
dozgonnej miłości – wzór do naśladowania. Akcja powieści rozpoczyna się pod
koniec kwietnia, kiedy to firma Williama świętuje sukces kampanii reklamowej,
której była twórcą. To właśnie z tej okazji wydane zostało przyjęcie, na które
zaproszono pracowników wraz z osobami towarzyszącymi. Alice, choć niezupełnie
ma się w co ubrać, stwierdza, że nie może zawieść męża. Jednak już w drodze na
imprezę czuje, że coś jest nie tak. William jest dziwnie cichy, a na miejscu po
prostu znika jej z oczu. Nie trwa to jednak zbyt długo, bo gdy tylko z Alice
zaczynają rozmawiać coraz to inni pracownicy korporacji, mężczyzna niezwłocznie
staje u jej boku i informuje, że wracają do domu. To jeszcze bardziej denerwuje
główną bohaterkę i sprawia, że powrót na przedmieście jest gorszy niż
kiedykolwiek wcześniej. Na miejscu Alice uświadamia sobie, jak bardzo w ciągu
ostatnich lat oddalili się od siebie z mężem. Rozmawiają ze sobą, ale te
wymiany zdań nie są już takie jak dawniej. Teraz komunikują się esemesami,
mailowo lub wysyłając wiadomości na Facebooku. Tematy też jakoś tak się
spłyciły. „Kurczak czy ryba?”, „O której będziesz w domu?”, „Dzieci zrobiły…”.
Czy oni w ogóle są jeszcze ze sobą szczęśliwi? W przypływie desperacji i w
odruchu ostatnio naturalnych zachowań, Alice wpisuje w przeglądarce hasło
„szczęśliwe małżeństwo” i stara się dowiedzieć, co poszło nie tak. Kilka dni
później w spamie dziewczyna znajduje zaproszenie do udziału w badaniu dotyczącym
życia współczesnych małżeństw. Niewiele czasu zajmuje jej podjęcie decyzji,
wypełnia aplikacje i wysyła ją w świat. Ta jedna decyzja, jak się później
okazuje, ma ogromny wpływ na dalsze życie Alice i jej rodziny.
Pozory – tak jednoznacznie można podsumować relacje głównej bohaterki
Żony_22 z mężem. Bliskość, którą dzielili z Williamem na początku ich związku
została gdzieś zagubiona. Płomień ich ogniska domowego przygasł i nie ogrzewał
już w zasadzie nikogo, ale też jego wygaśnięcia nikt nie zauważył. Małżonkowie
stali się swoimi współlokatorami, których wzajemnie w zasadzie nie
interesowało, co dzieje się wewnątrz tej drugiej osoby. Dawne łóżkowe rozmowy zamienione
zostały w publikowanie wpisów na Facebooku i dzielenie się wszystkim tym, co
często powinno pozostawać jedynie między najbliższymi. Dopiero wymuszone
ankietą cofnięcie się przez Alice do przeszłości, uświadamia jej, jak bardzo
przez ostatnie lata się zmieniła. Alice wyniosła z rodzinnego domu brak
pewności co do stabilnej przyszłości. Jej ukochana matka zmarła w wieku
czterdziestu pięciu lat, zostawiając męża i piętnastoletnią córkę, która od tej
chwili musiała zacząć radzić sobie sama. Kolejne lata przeżyła więc w strachu,
że być może podzieli losy matki. Gdy doczekała się własnej rodziny, strach
tylko narósł i stał się podstawą do wytworzenia się u niej licznych obsesji i
wyciągania z różnych sytuacji nie zawsze właściwych wniosków. Tyczy się to
zarówno jej dzieci, jak i związków, w które się angażuje.
Żona_22… wgniata czytelnika w fotel. A na pewno wgniotła w niego mnie. Chyba
niezupełnie zdawałam sobie sprawę, co mnie czeka w trakcie jej lektury.
Traktowałam tę książkę jak kolejną powieść, która pojawi się w moim życiu i
przeminie. Teraz już wiem jak bardzo się pomyliłam. Bo nic nie przemija. W
głowie utkwiła mi chyba każda strona, każda scena, każde odczucie głównej
bohaterki. W trakcie lektury niezmiernie się z nią utożsamiłam, choć moje życie
nie za bardzo przypomina jej. Teraz jednak wiem już, jak się może potoczyć i
zdaję sobie sprawę, jakich zachowań powinnam unikać, by nie obudzić się pewnego
dnia i nie stwierdzić, że wszystko poszło nie tak jak chciałam. Dziś już zdaję
sobie sprawę, jak łatwo wszystko popsuć, jak niedaleko od prawdziwego szczęścia
leży totalna porażka.
Powieść podzielona została przez autorkę na trzy części, które
przypominają akty przedstawienia teatralnego. Ściśle mówiąc - dramatu. To
oczywiście nie jedyna ciekawostka. W książce znajdziemy zapis zmiany statusów
na Facebooku, korespondencję mailową, archiwum chatów i historię przeglądarki
internetowej wraz z wynikami poszukiwań. Zawarto w niej również zestaw pytań,
który trafił do Alice i jej odpowiedzi. W związku z tym, że kobieta ukończyła
studia z zakresu teatrologii i z zawodu była dramaturgiem, to jej wypowiedzi są
bardzo barwne i czyta się je z wielkim zainteresowaniem. Poznawanie przeszłości
Alice, historii jej związku z Williamem i tego, jak powoli się do siebie
zbliżali, a później oddalali, było bardzo pasjonujące. Do tej pory pozostaję
pod wpływem Żony_22. Uważam, że jest to jedna z lepszych książek, jaką miałam
okazję przeczytać. Wbrew pozorom jest bardzo pouczająca, wzruszająca i
przejmująca. Czyta się ją niemal na jednym wdechu, choć liczy niemal pięćset
stron. Zdecydowanie warto poświęcić chwilę, by zgłębić historię Alice i
Williama. Pozycja godna polecenia.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Otwarte
Początkowo myślałam, że to będzie lekkie "babskie czytadło", ale widać, że bardzo się myliłam. Jeżeli znajdę ją w bibliotece to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam i strasznie mi się podobala ;)
OdpowiedzUsuńGdybym ją tylko dorwała w bibliotece... :) Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńOj bardzo mnie tą książką zainteresowałaś.Kiedyś telewizor powodował, że ludzie przestawali ze sobą rozmawiać, a teraz doszedł internet, różne portale społecznościowe. Internetowe znajomości .Nie wiem do czego to zmierza, ale raczej nic dobrego z tego dla ludzi nie wyniknie. Ja już schodzę z areny życia i żal mi przyszłych pokoleń, gdyż braknie im tego co najważniejsze dla zdrowia psychicznego, bliskości drugiego człowieka. )
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, z pewnością się z książką zapoznam, bo zainteresowałaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że to kolejne czytadło (jak Antyśka), choć wcześniej nawet nie zadałam sobie trudu by przeczytać jakąś recenzję tej książki, dopiero teraz, gdy o książce jest raczej cicho.
OdpowiedzUsuńDo czytadeł nic nie mam, wręcz przeciwnie, bardzo je lubię tyle że... mam ich w domu całą masę nieprzeczytanych jeszcze...
Do książki nie jestem 100% przekonana, ale gdy piszesz, że w głowie utkwiła Ci chyba każda strona to zaczynam się zastanawiać...
O jejku,aż boję się zacząć czytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńJa ją czytam i na razie wydaje mi się dziwna. Przede wszystkim brakuje mi pytań do odpowiedzi z ankiety. Czy one się pojawiają?
OdpowiedzUsuńpytania są na samym końcu, proponuję byś od razu zaczęła tam zaglądać bo bez tego ani rusz. W sumie nie wiem czemu autorka nie umieściła ich przed odpowiedziami... może chodziło o to by sobie czytelnik sam wymyślał jakie może Asystent zadać pytania...
Usuń