„Jak to robią twardzielki…” – Mariola Zaczyńska
wyd. SOL
rok: 2010
str. 298
Ocena: 5/6
„Ja ci… kur… pomilczę… Ja ci… kur…. zniknę… Jeszcze… kur…. na kolanach… kur… przyjdziesz…”*
Kilka dni… kilka długich dni. Kilkadziesiąt godzin, kilka tysięcy minut… ogrom czasu poświęciłam na lekturę Twardzielek. Czemu? To absolutnie nie z winy książki. Wszystko przeze mnie. Jakaś ostatnio jestem… do tyłu. Ale mniejsza z tym. To już było. Skończyło się. Liczę, że przy następnej powieści już będzie lepiej. Ruszę jak z kopyta i przeczytam książkę ekspresowo.
Książka „Jak to robią twardzielki…” na rynku gości już od jakiegoś czasu i przyznać muszę, że od dość dawna mnie intrygowała. Sporo o niej przeczytałam, wiele recenzji przewinęło się przez mój pulpit i postanowiłam, że przeczytam. Będzie okazja, to przeczytam. Okazja się nadarzyła, połączyły się dwie ścieżki, to jest moja współpraca z Wydawnictwem SOL i akcja Włóczykijka i tak oto Twardzielki zagościły w moich skromnych czterech ścianach.
O czym są? Przyznać muszę szczerze, że… trudno powiedzieć J Bo one są… są… zakręcone… zwariowane… nieziemskie…. porażające. Twardzielki są niezwykłe. Wciąż jestem pod ich urokiem. Przysiadam na chwilę, by zastanowić się nad fabułą tej książki i… wybucham śmiechem. Przypominam sobie poszczególne akcje… i nie potrafię się opanować. Muszę się śmiać, uśmiechać i prychać. Bo co innego mi pozostaje przy takiej komedii? Tylko śmiech J.
Twardzielki to opowieść o trzech przyjaciółkach – Brysi, Gosi i Sabinie. Brysia, która nienawidzi oryginalnej wersji swojego imienia jest mistrzynią kraju w kick-boxingu, a przy tym nieustraszoną policjantką. Od kilku miesięcy umawia się ze Sławkiem, zawodowym żołnierzem, człowiekiem przedkładającym ponad wszystko swoją rodzinę, do której zalicza samotnie wychowywaną córeczkę i matkę, która pomaga mu przy dziecku. Gośka to zwariowana reporterka, z dość ciętym językiem. Jakiś czas temu postanowiła, że… koniec z przelotnymi związkami. Wszystko albo nic. Miłość aż po grób, albo żegnaj kochanie. Życie stawia na jej ścieżce nie lada przeciwnika – Wieśmaca, który prowadzi z nią polemiczne artykuły na łamach konkurencyjnych tygodników. Do tego szef do pracy przy najnowszym artykule przydziela jej współpracownika. Sabina ma za sobą dość trudne dzieciństwo. Matka zawsze traktowała ją jak wroga numer jeden, wyśmiewała ją i sprawiała, że czuła się jak brzydkie kaczątko. W takim przeświadczeniu wyrosła Sabcia i z tym boryka się w dorosłym życiu. Mimo tych przeciwności znalazła idealnego dla siebie partnera, z którym wkrótce ma zamiar rozpocząć nowe życie. Nie da się jednak tego zrobić, nie zapraszając do siebie matki. Co spotka dziewczyny? Jakie przeciwności postawi los na ich drodze? Jak sobie z nimi poradzą? Czy wyjdą z opresji, czy wytrwają w danych sobie obietnicach? Wreszcie, jak to robią Twardzielki? Na te i na wiele więcej pytań odpowiedzi znajdziecie w książce Marioli Zaczyńskiej.
Ja ze swojej strony dodać mogę jeszcze, że książkę czyta się bardzo przyjemnie, a czas z nią spędzony zdecydowanie zaliczyć należy do bardzo udanego. Wartka akcja, świetne gagi, porywające dialogi, to tylko niektóre z zalet powieści Wydawnictwa Sol, którą miałam okazję przeczytać. Polecam więc wszystkim, którzy mają dość szarej rzeczywistości, którzy pragną oderwać się od codzienności i przenieść w świat… zupełnie nie z tej ziemi J.
*str. 172
Świetne recenzja doskonałej ksiażki :)
OdpowiedzUsuńracja, że książka porywająca :) mnie się bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuńswoją recenzją mnie zachęciłaś, bo okładka wprost odstrasza :D
OdpowiedzUsuńodniosłam wrażenie, że książka jest bardzo optymistyczna :) okładka faktycznie nie zachęca, ale chyba przeczytam z ciekawości
OdpowiedzUsuńMariolka to szalona babka i jej książka dokładnie taka jest:) Recenzja rzeczowa i dobrze napisana:)
OdpowiedzUsuńAleż zachęciłaś :) Przyda mi się taka dawka optymizmu i dobrego humoru :)
OdpowiedzUsuńOj tak książka jest fenomenalna ;)
OdpowiedzUsuń