"Teraz albo nigdy" Sarah Dessen
wyd. Harper Collins
rok: 2016
str. 384
Ocena: 6/6
Wieczność będzie trwała
dokładnie tak długo, jak długo jej na to pozwolimy...
Czasami od życia chcemy
tylko jednego - świętego spokoju. Niestety nie zawsze jest on nam dany. Bywa,
że to właśnie o spokój jest najtrudniej. Zamykamy się w sobie, nie odpowiadamy
na pytania padające z ust bliższych i dalszych znajomych. Chcemy tylko, by ten
niekończący się korowód w końcu zniknął. Najlepiej by przestał istnieć.
Niestety, nie zawsze jest to możliwe. Zdarza się, że pozostaje nam już tylko
jedno wyjście - zupełnie się zmienić. Odciąć się od przeszłości, zacząć od nowa
z zupełnie czystą kartą.
Jakiś czas temu, zupełnie
niespodziewanie zmarł ojciec Macy. Jej ukochany tatuś umarł zostawiając ją, jej
siostrę oraz ich matkę. Pogodzenie się z zaistniałą sytuacją było tym cięższe,
że każda z nich przechodziła żałobę w inny sposób. Caroline wypłakała chyba
wszystkie łzy jakie miała, płakała nie tylko za siebie, ale i za Macy i ich
matkę. Mama wszystko sprzątała, wynosiła i oddawała biednym ludziom rzeczy,
które przypominał jej o zmarłym mężu. Nie rozmawiała o nim, nie wspominała, po
prostu zamknęła za sobą ten rozdział. Przynajmniej starała się, by tak to
wyglądała. Macy za to starała się za wszelką cenę udawać tę silną. Tę, którą to
najmniej obeszło, która potrafi poradzić sobie z tak wielką stratą. Gorzej, że
to ona znalazła ojca i cały czas obwiniała się. Była przekonana, że gdyby tylko
zareagowała wcześniej, gdyby nie chciało się jej tak bardzo spać, gdyby zerwała
się z łóżka i ruszyła na poranną przebieżkę z tatą, to wciąż by z nią był.
Kiedy jednak do niego dobiegła – było już za późno. Dlatego właśnie Macy
odcięła się od starego życia. Przestała biegać, zrezygnowała ze szkolnej
drużyny, odcięła się od dawnych znajomych. Gdy poznała Jasona zobaczyła w nim
wybawienie i możliwość nowego startu. I co najważniejsze – uwierzyła, że dzięki
niemu może stać się lepszą osobą. Że może być idealna. I była, przez całe
półtorej roku ich związku. Sytuacja jednak uległa zmianie, gdy Jason zdecydował
się udział w obozie dla mózgowców. Po raz pierwszy od wielu miesięcy mieli się
nie widzieć dłużej niż przez 2-3 dni. Do tego Macy miała zastąpić chłopaka w
bibliotece na stanowisku informacyjnym, a nikt za nią w tym przybytku nauki nie
przepadał. Wakacje zapowiadały się więc dość nieciekawie, szczególnie, że po tym
jak odcięła się od przeszłości w zasadzie straciła wszystkich znajomych. Nie
miała więc nawet z kim wyjść na kawę. Kiedy jednak jej matka zorganizowała
kolejny dzień otwarty i okazało się, że w firmie cateringowej obsługującej
przyjęcie niezbędna jest pomoc, dziewczyna nie wahała się ani chwili i wzięła
się do pracy. Dzięki temu z końcem wieczoru dostała propozycję dodatkowego
zarobku, a co za tym idzie zajęcia w czasie, gdy i tak nie maiła za bardzo co
robić. Oczywiście Macy nie miała zamiaru rozpoczynać takiej współpracy. Jakby
to wyglądało w jej dokumentach? Zmienić decyzję pomógł jej mail od Jasona w
którym… O nie, tego wam nie zdradzę. O tym musicie przeczytać sami. Jedno jest
pewne, ta jedna wiadomość zmieni w życiu Macy niemal wszystko.
Muszę przyznać, że nie
spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra, i że aż tak dobrze będzie
się ją czytać. Autorka przyciąga uwagę czytelnika w zasadzie już od pierwszych
stron i potrafi ją utrzymać, aż do zakończenia tej niezwykłej historii. Teraz
albo nigdy to nie tylko zabawna ale i pouczająca opowieść o radzeniu sobie ze
smutkiem i z naciskającym na człowieka otoczeniem. To również historia o poplątanych
ludzkich losach, uczuciach, które czasem okazują się nic nie znaczyć oraz
przyjaźniach, które okazują się być najważniejsze na świecie. Jak dla mnie
znakomita i godna polecenia książka. Z czystym sumieniem zachęcam do lektury.
Sil
U mnie też recenzja tej książki :) I też nie spodziewałam się, że tak miło spędzę przy niej czas. Aż żałuje, że już ją skończyłam czytać.
OdpowiedzUsuń