9 marca 2015

Świt nowego dnia („Czerwona królowa” Victoria Aveyard)

„Czerwona królowa” Victoria Aveyard
tom: I
cykl: Czerwona królowa
wyd. Otwarte
rok: 2015
str. 488
Ocena: 5/6

Tell me baby what we're gonna do
I'll make it easy, got a lot to lose
Watch the sunlight coming through
Open the window, let it shine on you 1)

Dwa światy.
Dwa kolory.
Dwaj mężczyźni.
Ona jedna. Czerwona. A może srebrna?

Tak to już ze mną jest, że w zasadzie każda książka wydana przez Otwarte w serii Moondrive totalnie mną zawłada. Wiedziałam więc, że gdy tylko Czerwona królowa trafi w moje ręce, nie będę mogła się opanować i niezwłocznie rozpocznę lekturę. Tak też się stało. Tylko... czy sama książka była tak dobra, jak się tego spodziewałam? Czy to możliwe, by była gorsza niż moje przypuszczenia? A może wręcz przeciwnie, okazała się lepsza, niż w najśmielszych snach? By się tego dowiedzieć powinniście zapoznać się z poniższą opinią.

Mare Moly Barrow ma niemal osiemnaście lat i wkrótce trafi do wojska. Nikt nie będzie przejmował się jej dokładnym szkoleniem. Nikt nie będzie się zastanawiał, jak wiele potrafi. Przywdzieje mundur i wyruszy na pole bitwy. Z dnia na dzień będzie coraz bliżej głównej linii frontu, aż w końcu trafi w okolicę największych walk. Wówczas zapewne zginie. Nikt poza najbliższą rodziną się tym nie przejmie. Taki już los Czerwonych, którzy nie zostali obdarzeni dostatecznym talentem, by pracować dla Srebrnej arystokracji. Dziewczyna w zasadzie jest pogodzona ze swoim losem. Boi się, ale wie, że nie ma szans na lepszą przyszłość. Wkrótce pójdzie w ślady trzech starszych braci, a w rodzinnym domu zostanie tylko jej siostra, najmłodszą z rodzeństwa Barrow. Wszystko jednak się zmienia, gdy nauczyciel jej najlepszego przyjaciela, a może nawet więcej niż przyjaciela, umiera. W ciągu tygodnia od tego dnia Kilorn zostanie wcielony w siły armii. Mare wie jedno - taka zmiana zniszczy życie chłopaka, a ona nie może na to pozwolić. Robi więc wszystko co w jej mocy, by załatwić jemu i przy okazji również sobie, bilet do lepszej przyszłości. Czy jej się to uda? Czy zyska to, czego pragnie? A może straci wszystko za jednym zamachem? Tego i wielu innych rzeczy, dowiecie się w trakcie lektury debiutanckiej powieści Victorii Aveyard.

Czerwoną królową dzielę w swojej głowie na kilka części. Pierwsza kończy się w okolicach strony osiemdziesiątej. Ma za zasadnie przybliżyć wnętrze bohaterki oraz wprowadzić czytelnika w zawiłości otaczającego ją świata. To zadanie po części się udaje, choć chyba autorka nie chce odkrywać wszystkich kart. Przez to opisy są czasami odrobinę zagmatwane i niekoniecznie przykuwają uwagę. W drugiej części powieści autorka przewraca życie Mare do góry nogami i zmusza ją, by poznała samą siebie na nowo. By się siebie nauczyła. Trzeci etap to już zupełny hard core - Mare staje się Mareeną zmuszoną do wyparcia się swojej przeszłości. Z jednej strony nie jest z tego powodu szczęśliwa, z drugiej zaś... chyba odrobinę kusi ją to nowe, Srebrne życie. Następnie bohaterka, a co za tym idzie i cała historia, przechodzi etap buntu, który trwa już niemal do zakończenia pierwszego tomu powieści. W między czasie oczywiście mają miejsce jeszcze liczne perypetie, bardziej lub mniej spodziewane i bardziej, bądź mniej satysfakcjonujące dla czytelnika.

Przez większą część powieści byłam nią zachwycona i teraz, po małym rozrachunku z Czerwoną królową, wciąż jestem zadowolona, ale... No niestety, czasami musi pojawić się i "ale". Początek oraz w zasadzie całe zakończenie nie było tak dobre, jak się tego spodziewałam. Przydługi wstęp odrobinę przynudzał, a finał po trochu rozczarowywał. Naprawdę myślałam, że Victoria Aveyard całość rozegra trochę inaczej. Nie mówię, że miało być cukierkowo, ale również mogłoby być nieco mniej przewidywalnie. Tak więc równocześnie mówię: szkoda oraz wspaniale. Większa część powieści po prostu zachwyca czytelnika i nie pozwala się od siebie oderwać, ani o sobie zapomnieć. Podczas lektury dość szybko na policzki wypływają rumieńce, a od pewnej chwili strony same przelatują przez dłonie czytelnika. Nim się człowiek orientuje, już jest u progu zakończenia. A potem wspomina. Z dnia na dzień z większym rozrzewnieniem i podnieceniem. Bo, jak się okazuje, siła tej powieści tkwi głęboko ukryta. Żeby ją odkryć, trzeba dość długo przekopywać się przez jej wnętrze. Wspominać i analizować. Aż w końcu się zrozumie. Ja zrozumiałam. Świadomie i z pełnym przekonaniem polecam Czerwoną królową i w oczekiwaniu na kolejną część serii liczę na wasze opinie dotyczące tej powieści.

Przepraszam, przepraszam, przepraszam.2)
Jesteś kimś zupełnie innym. Ani Czerwoną, ani Srebrną. Kimś innym. Kimś więcej.3)
Mimo że pragnę się odsunąć, nie potrafię. Cal jest niczym urwisko, z którego się rzucam, nie zastanawiając się, co ten skok może oznaczać dla nas obojga. pewnego dnia się zorientuje, że jestem jego wrogiem i to wszystko pozostanie jedynie odległym wspomnieniem.. Ale jeszcze nie teraz.4)
Pozwalam, aby uderzenia serca odliczały ostatnie sekundy.5)
Otwarłam oczy. Ujrzałam świat, o którego istnieniu nigdy nie śniłam, i wiem, że jest on niezwyciężony. I miłosierny.6)
Sądzę, że jesteś przyszłością. Sądzę, że jesteś świtem nowego dnia.7)

Sil

1) Rita Ora - I Will Never Let You Down
2) str. 123
3) str. 182
4) str. 290
5) str. 304
6) str. 370

7) str. 375

Baza recenzji Syndykatu ZwB

4 komentarze:

  1. Słyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii o tej książce i mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam oko na tę książkę od chwili, kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach. Bardzo chciałabym ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czeka na półce, niebawem ją przeczytam. Spodziewam się czegoś naprawdę dobrego.
    Zapraszam do siebie: http://chcecosznaczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nasłuchałam i naczytałam się tylu zachwytów nad "Czerwoną królową", że grzechem byłoby nie sięgnąć po nią. :)

    OdpowiedzUsuń