18 marca 2015

Brat sen („Złodzieje snów” Maggie Stiefvater)

PREMIERA 18.03.2015

„Złodzieje snów” Maggie Stiefvater
tom: II
cykl: The Raven Cycle
wyd. GW Foksal
rok: 2015
str. 480
Ocena: 5/6

Now that I know what I'm without
You can't just leave me
Breathe into me and make me real
Bring me to life
(Wake me up)
Wake me up inside
(I can't wake up)
Wake me up inside
(Save me)
Call my name and save me from the dark
(Wake me up)
Bid my blood to run
(I can't wake up)
Before I come undone
(Save me)
Save me from the nothing I've become1)

Czasami czegoś bardzo mocno chcemy. Pragniemy tego z całego serca. Nie możemy przestać o tym myśleć, więc dążymy z całych sił do celu, by w końcu owo magiczne coś posiąść. A potem okazuje się, że lepiej było nam bez tego. Że cały ten wewnętrzny płomień zgasł, nim zdążył na poważnie zabłysnąć. Wychodzi na to, że wcale nie było warto chcieć. Może gdybyśmy nie spoglądali zapamiętale w przyszłość, zrozumielibyśmy, że to, czego najbardziej w życiu nam potrzeba, od dawna mamy? Jest tuż obok nas, wystarczy przejrzeć na oczy. Czy nie byłoby prościej i przyjemniej? Zdecydowanie.

Jane, a w zasadzie Blue Sargent jest nieco rozdartą wewnętrznie i bardzo nietypową nastolatką. Przede wszystkim pochodzi z rodziny z magicznymi tradycjami, a sama żadnych nie przejawia. No może nie absolutnie żadnych, bo pewną moc ma, ale sama nigdy nie jest w stanie jej wykorzystać. Dzięki Blue wzmacniają się zdolności innych, jest więc bardzo pożądaną towarzyszką, ale czuje się fatalnie ze świadomością, że sama nic nie zdziała. Od jakiegoś czasu dziewczyna spotyka się z Adamem Parrish'em, nie jest jednak w stu procentach przekonana do tego związku. Zresztą, do żadnego związku nie jest przekonana, bo... i tak nic z tego nie będzie. Od najmłodszych lat dziewczyna była uświadamiana, że chłopak, w którym się zakocha i którego pocałuje - umrze. Blue więc nie całuje żadnego mężczyzny, choć bardzo by chciała. I codziennie, co chwilę wręcz sprawdza samą siebie. Czy go kocham? Czy to miłość? Czy to on przeze mnie umrze? Czy to będzie Adam? Ronan? A może Gansey? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po Złodziejów snów, a w zasadzie po całą serię o niezwykłych Krukach.

Przepraszam. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Przepraszam, ale przez pierwszych kilkadziesiąt stron nienawidziłam tej książki. Wielu z was może się zacząć poważnie zastanawiać, dlaczego. Odpowiedź jest prostsza, niżby się to mogło komukolwiek wydawać. Jak można pokochać coś, czego się kompletnie nie rozumiem i w co wdepnęło się przez zupełny przypadek? No, powiem wam, trudno jest. Ale, zacznijmy może od początku.

Kocham książki Maggie Stiefvater. Do tej pory wspominam z nostalgią cały cykl Drżenie (który jak się okazuje określany jest jako Wilkołaki z Mercy Falls). Na mojej półce stoi i dzielnie czeka na przeczytanie Wyścig śmierci. Powiem więcej, w biblioteczne znalazł się nawet Król kruków. I właśnie z tą ostatnią pozycją mam największy problem, bo... nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać. SZCZERZE, zapisując się na Złodziejów snów nie miałam pojęcie, że to kontynuacja. Myślałam, że Stiefvater wykreowała kolejną pojedynczą, zamkniętą opowieść. Teraz wiem jak płytkie były moje oczekiwania i jak niewiele wiem. Już więcej się tak nie pomylę, obiecuję. Cóż było jednak począć, na powieść się zapisałam, przyszła do mnie przedpremierowo, czasu na czytanie tomu pierwszego nie było, rozpoczęłam więc walkę z tomem drugim. I faktycznie to była poważna, pełna rozlewu krwi bitwa. Nic nie rozumiałam. Nie znałam bohaterów. Nie rozumiałam łączących ich relacji. Nie łapałam półsłówek i nie byłam w stanie czytać między wierszami. Byłam za to przekonana, że polegnę. Po raz pierwszy od bardzo dawna. Nie poddałam się jednak i... nie żałuję. Po Maggie Stiefvater po raz kolejny oddała w ręce czytelnika nieziemskie wprost dzieło. Pełne magii, nadprzyrodzone a równocześnie takie prawdziwe, aż do bólu. Książka wywołuje burzę, ba, lawinę emocji. Gdy czytelnik już się w nią wciągnie, nie sposób się od niej oderwać. Cały czas chce się więcej i więcej. Zaczyna pochłaniać nas jej mrok, nie zawsze wiemy, w którym świecie się znajdujemy i w którym tak naprawdę chcielibyśmy przebywać. Gubimy się, przy okazji odnajdując to, co naprawdę ważne. Nienawidzimy, równocześnie kochając. Nie pojmujemy nic, jednocześnie rozumiejąc wszystko.

Złodzieje snów zdecydowanie powinni zostać przeczytani po lekturze Króla kruków, choć, jak widać na moim przykładzie, nie jest to warunek konieczny do sukcesu. Wydaje mi się jednak, że ta chronologiczność wiele ułatwi, choć oczywiście pewna nie będę, póki sama nie zapoznam się z pierwszym tomem. Bohaterowie, nie ważne czy poznawani powoli i zgodnie z logiką, czy przedstawiani nam nagle i bez żadnego wstępu - urzekają i rozkochują czytelnika w sobie. Każdy ma w sobie tajemniczą moc, nawet jeśli sobie z tego nie zdaje sprawy. Każdy zasługuje na uwagę i każdy jest dokładnie taki, jaki powinien być. Wszyscy oni pozostaną w moich myślach na długo i, zapewniam was, często będę ich wspominać, mając nadzieję, że wkrótce dane mi będzie zapoznać się z tomem trzecim, a następnie z finałem finałów. W oczekiwaniu na to czekam na wasze opinie, może dzięki nim ten okres stanie się przyjemniejszy. Z całego serca zachęcam do lektury.

W życiu każdego z nas są tajemnice. Albo ich dochowujemy, albo ktoś ich dochowuje przed nami. Posługujemy się nimi, albo ktoś posługuje się nimi przeciwko nam.2)
W tym momencie Blue czuła, że kocha po trochu każdego z nich. Ich magię. Ich zadanie. Ich ohydę i dziwność.3)
Jeśli nigdy nie widziało się gwiazd, świeczki wystarczały.4)
Obraz dotykających się jej ciemnych i jego szarawych włosów wypalił coś w środku Adama, jednak było to tylko kolejne oparzenie w morzu pełnym meduz.5)
Albo był niesamowicie nieświadomy, albo niezwykle oświecony(...) Najbardziej denerwujące było w nim to, że wściekał się, gdy wszyscy byli spokojni, i był spokojny, gdy wszyscy się wściekali.6)
Odwrócił się, przyciskając pięść do czoła. Drugą uderzył w ścianę, lecz nie mocno. Zupełnie jakby się uziemiał, pozbawiał ładunku. Rozrywał gniew, kończyna po kończynie. Skupiał się na palącym, straszliwym ogniu w piersi, dopóki nie zgasł. "To nie będziesz ty".7)
Przystojny diabeł z jednym okiem koloru obietnicy, a drugim barwy tajemnicy.8)
Uznajmy, że śmierć to skrótowa wersja konsekwencji.9)

Sil

1) Evanescence - Bring me to Life
2) str. 5-6
3) str. 15
4) str. 67
5) str. 134
6) str. 177
7) str. 380
8) str. 404

9) str. 416

Syndykat Zbrodni ZwB

4 komentarze:

  1. Polubiłam tę autorkę po przeczytaniu "Wyścigu śmierci", a po Twojej recenzji jestem pewna, że sięgnę również po tę serię, choć mimo wszystko postaram się zacząć od pierwszego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem zachwycona, cieszę się, ze udało mi się kogoś zachęcić :)

      Usuń
  2. Zastanawiałam się nad Królem kruków i nad Złodziejami tydzień temu - była na nie spora promocja na Virtualo, ale w końcu zdecydowałam się na Szklany tron. Może innym razem, ale wtedy zdecydowanie najpierw pierwsza część.

    Przy okazji, przeczytałam Natalie :) Bardzo mi się podobały.
    http://czytanieprzykominku.blogspot.com/2015/03/natalii-5-razy-2.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie od pierwszej i zdecydowanie tak :)
      No i GRATKI WIELKIE :)

      Usuń