„Bratnie dusze” Elizabeth Chandler
wyd. Dolnośląskie
rok: 2012
str. 254
Ocena: 5,5/6
Każdy spiskuje, prawda? Jedni mniej, drudzy więcej. Są
też ludzie, którzy bardzo mocno chcą ukryć swoje knowania pod maską miłego i
przyjaznego dla otoczenia człowieka. Jak zapewne już zdążyliście zauważyć, taki
właśnie był Gregory. Udawał kochającego syna i przyrodniego brata. A tak
naprawdę wyrządzał ludziom, a w szczególności Ivy, wiele złego.
Po ostatnich wydarzeniach każdy uważa Ivy za wariatkę.
No, bo przecież kto normalny rzuca się pod pociąg? No właśnie - nikt. I nikt
też nie chce uwierzyć nastolatce, że ktoś odurzył ją narkotykami, a następnie
wepchnął pod pędzącą maszynę. Na szczęście w pobliżu był Philip kierowany przez
Tristana i w porę odciągnął dziewczynę od torów. Po tym incydencie stało się
coś zaskakującego. Ivy znowu uwierzyła w anioły. Żeby było tego mało,
dziewczyna mogła porozumiewać się z Tristanem, za którym tak bardzo tęskniła.
Anioł opowiedział jej o wszystkim czego się dowiedział. Powiedzieć, że
nastolatka była wstrząśnięta, to byłoby za mało.
Pewnego dnia, podczas lunchu w szkolnej stołówce, do Ivy
podchodzi Eroc – najlepszy przyjaciel Gregory’ego – mówiąc, że muszą
porozmawiać. Oboje umawiają się na popołudnie przy starych mostach kolejowych.
Beth wraz z Willem odradzają dziewczynie tego spotkania. Wychodzą z założenia,
że skoro Eric naprawdę chce z nią porozmawiać, to znajdzie na to inny sposób.
Na początku Ivy słucha przyjaciół, lecz w ostatniej chwili zmienia zdanie.
Jedzie na miejsce, lecz to co tam znajduje, przeraża ją bez reszty. W starym
samochodzie, przy którym umówiła się z Ericiem, znajduje go martwego. Kto zabił
Erica? Czy Gregory ma coś z tym wspólnego? Dlaczego nikt nie chce wierzyć Ivy?
Tych rzeczy, a także wielu innych, dowiecie się czytając Bratnie dusze
Elizabeth Chandler.
Powiem tak…. Ta część jest, jak na razie, najbardziej wciągająca.
Wiele intryg, dużo akcji. Coś, co niedźwiadki kochają najbardziej. Wywołuje w
czytelniku ogrom emocji. Szkoda tylko, że to są one głównie bardzo przykre.
Naprawdę bardzo rzadko zdarza się, żebym płakała podczas czytania. I co? I
płakałam… wróć, ja ryczałam jak bóbr. Było mi naprawdę bardzo szkoda Ivy i
podziwiam ją za to, że znalazła w sobie siłę do walki. Sama załamałabym się
przy pierwszej lepszej okazji. Nie podobało mi się zachowanie członków rodziny
dziewczyny. Każdy traktował ją, jakby rzeczywiście miała coś nie tak z głową. Pytam
się dlaczego? Pomijając fakt narkotyków i próby samobójczej, poważnie nie
rozumiem tego. Dziewczyna miała koszmary, które męczyły ją noc w noc i nikt
nawet nie pomyślał o tym, żeby najzwyczajniej w świecie przyjść i ją przytulić.
Każdy tylko cały czas wmawiał jej, że to z powodu jej choroby i, że na pewno
niedługo z tego wyjdzie. W tym momencie nie zdziwiłabym się, gdyby na serio
chciałaby się zabić.
Wow, zrobiło się smutno, ale nie martwcie się, zakończenie
wcale takie nie jest. No, może z wyjątkiem jednej małej rzeczy, ale tego już
Wam nie zdradzę. Można by pomyśleć, że to już koniec tej pięknej powieści o
aniołach, lecz zapowiadają się jeszcze kolejne części, na które czekam z
niecierpliwością. I czasami naprawdę żałuję tego, że tak bardzo zżywam się z
postaciami, no ale cóż poradzić.
-Wcale nie byłem aż tak pijany!
-Stary, stanąłeś na środku trawnika, i sikając
krzyczałeś, że jesteś spryskiwaczem!
Taki suchar na poprawę humoru :D Co ten Internet robi z
ludźmi?!
See ya!
Vic :D
http://likelipgloss.blogspot.com/
http://beautyandthebeast-fanfiction.blogspot.com/
Ależ kryminalna intryga! Nie spodziewałbym się po okładce ;)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po tą pozcyję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwilce do mnie :3