31 sierpnia 2016

Oko za oko ("Zbrodnie pozamałżeńskie" Agnieszka Lingas-Łoniewska, Daniel Koziarski)

PREMIERA 31.08.2016

"Zbrodnie pozamałżeńskie" Agnieszka Lingas-Łoniewska, Daniel Koziarski
wyd. Novae Res
rok: 2016
str. 368
Ocena: 5/6

Oj, nie będę wam ściemniać, nie zakochałam się w tej powieści od pierwszego wejrzenia. Ani drugiego. Ani nawet dziesiątego. To chyba po prostu nie jest książka do kochania.
Niestety, po prostu bardzo długo źle się ją czytało.

Przez niemal połowę czasu jej poświęconego nosiłam się z myślą, by odłożyć ją na półkę i już do niej nie wracać. Nigdy! Powstrzymywała mnie jedynie osoba samej autorki. Przecież Agnieszka Lingas-Łoniewska, moja ulubiona autorka, nie mogła napisać czegoś, czego nie jestem w stanie przeczytać. Prawda? Agnieszko, czy mogłabyś mi zrobić coś takiego? A jednak, jeszcze w wieczór przed tym, jak skończyłam lekturę przeklinałam autorkę i marzyłam, by zacząć czytać coś innego. Coś mniej obciążającego, mniej naszpikowanego złością, złośliwością... nienawiścią wręcz. W zasadzie wszyscy bohaterowie byli straszni, niejednokrotnie podli, okrutni, zakłamani. Brudni wręcz. Wciąż gdy o nich myślę, widzę ich umorusanych w błocie. Albo we własnych fekaliach. Ble. Chciałam poczytać coś fajnego, Zbrodni pozamałżeńskich do tej grupy, wybaczcie - nie zaliczyłam i dalej nie zaliczam. Ale jak już wspomniałam, to nie jest powieść do lubienia, kochania czy do ustawienia jej w rankingach fajności czy wręcz zajebistości. Zbrodnie są po to, by pokazać czytelnikowi, jak nisko można upaść, nawet wówczas, gdy uważa się, że wciąż się wznosi. Niby wszystko jest super, niby się rozwijamy, , znaczymy coraz więcej... a w rzeczywistości, nie zdając sobie z tego sprawy, spadamy. Dno odkrywamy jednak zbyt późno, przecież już dawno na nim leżymy. Umoczeni. Skreśleni przez wszystkich. 

Marcin jest bardzo znanym piłkarzem jednego z warszawskich klubów. Niejednokrotnie powoływany do kadry, powoli szykuje się do przejęcia przez duży, zagraniczny klub. W kraju osiągnął już w zasadzie wszystko co mógł, a wiecznie przecież żyć nie będzie. W końcu tendencja wzrostowa się skończy, wtedy szanse na transfer zmaleją i to znacznie. Chłopak robi więc wszystko, by z meczu na mecz wypadać coraz lepiej. I to mu wychodzi, szkoda tylko, że po powrocie do domu nikt z nim nie świętuję sukcesu. Nie żeby nie miał z kim, w końcu jest żonaty. Tylko ona, żona... niekoniecznie podziela jego miłość do sportu. Wie, że gdyby nie piłka nożna nie żyliby na takim poziomie jak obecnie. Nie przeszkadza jej to jednak w wypominaniu mężowi, że nie ma studiów. Że brak wykształcenia bardzo źle o nim świadczy, że nie ma z nim o czym rozmawiać, bo są na różnych poziomach intelektualnych. Ona w końcu pracuje na uczelni, pisze doktorat. Pisze książkę. Jest KIMŚ. A on, byle celebryta od sześciu boleści, uganiający się za szmacianką. Totalne zero, w jej mniemaniu oczywiście. Para zupełnie niedobrana, a jednak wciąż przy sobie trwająca. Dlaczego? Co oni do siebie czują? Jakie sekrety tają? By dowiedzieć się nie tylko tego, ale i wielu innych, niejednokrotnie bardzo zaskakujących rzeczy, koniecznie należy sięgnąć po najnowszą powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej napisanej wspólnie z Danielem Kozierskim. 

Myślę, że moja recenzja może być dla was dość sprzeczna. Z jednej strony wysoka ocena. Z drugiej strony narzekanie i na fabułę i ba bohaterów... W ogóle na wszystko. Czy to normalne? Rączej nie. Czy ta książka jest normalna? Zdecydowanie nie. Do tej pory sama nie wiem co o niej myśleć. Stanowi ona dla mnie nie lada zagwozdkę. Jak wcześniej pisałam, niewiele brakowało, a książka nie tylko zostałaby odłożona na półkę, ale wcześniej zostałaby doszczętnie zniszczona. Taką złość czułam podczas czytania. A potem jakby się coś zmieniło, odetkało. I zaczęło się ją czytać wyśmienicie. Akcja stała się wartka i zaskakująca. Zachowania bohaterów było nie tylko nieprzewidywalne, ale również totalnie nielogiczne i szokujące. Aż się chciało wiedzieć, co jeszcze można w tym całym bigosie znaleźć. Co jeszcze autorzy dla nas przygotowali, co wymyślą w następnym rozdziale, jakiego asa trzymają w rękawie. Jedno jest pewne, choć część akcji można wyczuć i sobie samemu wydrukować to... na niektóre pomysły nie wpadłby nikt. W sumie więc trudno się dziwić, że autorów jest dwóch.

Zbrodnie pozamałżeńskie odkrywają przed czytelnikiem zdecydowanie inną twarz Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Czy gorszą? Tego chyba jedna osoba nie może jednoznaczne stwierdzić. O tym trzeba przekonać się na własnej skórze. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zachęcić do przeczytania dzieła tego nieoczywistego i wybuchowego duetu autorskiego.

Sil

1 komentarz:

  1. Teraz poczułam się jeszcze bardziej zachęcona... Intryguje mnie ta sprzeczność uczuć, niejednoznaczność, "brudne" sytuacje...

    OdpowiedzUsuń