seria: Kontrakt
tom: 1
wyd. Feeria Young
rok: 2016
str. 344
Ocena: 3,5/6
Życie zwykle
nie jest tak łatwe i kolorowe, jak to pokazują w czasopismach. Zazwyczaj jest
szare, bure i ponure, a zdarza się, że jest też po prostu czarne. Nikt nie
powinien patrzeć na świat w ten sposób, ponieważ zawsze jest coś, z czego warto
się radować. Tylko czy łatwo tak mówić, kiedy przychodzi czas, w którym wszystko
wali się na głowę?
Oto właśnie
ona – Emily Gilmore, samotna nastolatka, której do szczęścia nie potrzeba
wiele. Wraz ze swoim tatą i dwójką przyjaciół, Emmą i Jamie’im, żyje jej się
naprawdę dobrze. Jednak, gdy tata ginie w wypadku, świat wali się dziewczynie
na głowę. Oliwy do ognia dolewa jeszcze jej, można rzec, znienawidzona matka,
informując Em, że wyjeżdżają z ukochanego Anklow do Nowego Jorku. To właśnie
tam rodzicielka znalazła nową miłość i lepszą pracę. Emily nie jest zachwycona
tą jakże wspaniałą wiadomością, nie może jednak nic na to poradzić.
Właśnie w ten
sposób zostawia za sobą swoje miasto, klif, na którym zawsze chowała się przed
złem, oraz przyjaciół najdroższych i jedynych. Jej matka skutecznie odciąga ją
od starego życia, uparcie twierdząc, że tak będzie dla dziewczyny lepiej.
"Sielanka" niestety kończy się wraz z nadejściem listu od Emmy.
Pożegnalnego listu.
Szczerze
mówiąc, nie jestem zachwycona tą książką. Spodziewałam się o wiele więcej, gdy
dostałam ją do rąk. I z przykrością muszę stwierdzić, że trudno mi było dobrnąć
nawet do połowy. Czemu? Sama nie jestem pewna… Sądzę, że to przez styl, jakim
została napisana ta powieść, bo, wbrew pozorom, sam zamysł jest bardzo dobry.
Niestety autorka nie postarała się zbytnio, gdyż akcja jest tak przewidywalna,
że aż… nudna. A można by tak wiele wyczarować…
Jestem trochę
rozczarowana, że ta pozycja nie wyszła, bo miałam nadzieję, że to będzie takie
samo "wow", jak w przypadku "Tatuażu z lilią", no cóż, nie
chwal dnia przed zachodem słońca, jak to mówią.
Wiktoria Szymkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz