TYDZIEŃ Z UGLY LOVE
Jakiś czas temu, na fanpejdżu Colleen Hoover Książki wzięłam udział w konkursie. Bardzo zależało mi na najnowszej powieści jednej z moich ulubionych autorek - samej Colleen Hoover. Zadanie nie było proste. Trzeba było wymyślić akcję promującą książki autorki. Więc się postarałam. Wymyśliłam akcję "Tydzień z...". A w nim: recenzje, cytaty i dyskusje. Troszkę się do tego zabierałam, ale jest. Pierwszy wpis z serii :) Dziś specjalnie dla Was recenzja Ugly love :) Mam nadzieję, że książka podobała się (lub będzie się podobała), tak jak i mnie :) Zapraszam do komentowania :)
"Ugly love" Colleen Hoover
wyd. Otwarte
rok: 2016
str. 344
Ocena: 6/6
Macie tak czasem, że kończycie czytać książkę i… chcielibyście zacząć
od nowa? Tak bardzo nie chcecie odkładać powieści na półkę. Tak strasznie nie
macie ochoty rozstawać się z bohaterami lektury. Ja tak miałam tej nocy. Dość
niespodziewanie, po kilku dniach przemykania się przez historię wykreowaną w
Ugly love, zarwałam ostatnią noc. Zaczęłam czytać i nie mogłam się oderwać. Z
każdą kolejną stroną chciałam więcej i więcej. A gdy skończyłam, trudno było mi
uwierzyć, że więcej już nie będzie. Postawiono ostatnią kropkę, nie jest to
seria, więc nie będzie ciągu dalszego. Historia się skończyła, choć mogłaby
trwać, wraz z nami, do końca naszych dni.
Tate, a w zasadzie Elizabeth Tate Collins, chce coś zmienić, stawia
więc wszystko na jedną kartę i przeprowadza się do brata – pilota. Corbin
rzadko bywa w domu, a z dwa lata młodszą siostrą nie widział się już prawie rok.
Jest bardzo zapracowany, mimo to wciąż traktuje Tate jak swoje oczko w głowie. Nieprzychylnie
patrzył na jej kolejnych chłopaków, a gdy tylko któryś z jego kolegów zaczynał
smalić do niej cholewki, ten natychmiast ustawiał ich do pionu. Nie inaczej
było i tym razem, Corbin jeszcze przed pojawieniem się siostry w apartamentowcu
ostrzegł wszystkich, co ich czeka, jeśli któryś złamie serce Tate. Dziewczyna
nie miała jednak zamiaru przejmować się poglądami brata, oczywiście, jeśli
spotka odpowiedniego kandydata. Za takiego na pewno nie uważa pijanego faceta,
opartego o drzwi mieszkania jej brata. Tym bardziej, że uniemożliwia on jej
bezpieczne dostanie się do apartamentu. Potrzebuje więc dużo samozaparcia, by
pokonać tę przeszkodę. Gdy w końcu to się udaje, okazuje się, że na korytarzu
zostawiła wszystkie rzeczy. Nie ma więc wyjścia i informuje o tym brata, który
ma wysłać jej na pomoc przyjaciela, mieszkającego naprzeciw. Jak się można było
spodziewać, wywoływany do tablicy Miles Archer, jest owym pijaczkiem spod drzwi
Corbina. Cóż więc począć, na prośbę brata Tate wciąga totalnie zalanego
chłopaka do domu, a potem, zamiast spokojnie wyspać się po długiej podróży,
opiekuje się nim w nocy. Rano Miles nic z tego nie pamięta, wie za to, że coś
stało się z jego ręką… Czyżby ktoś przytrzasnął ją drzwiami? By się dowiedzieć,
co się faktycznie wydarzyło, trzeba koniecznie przeczytać najnowszą powieść
Colleen Hoover, czyli Ugly love.
Od bardzo dawna chciałam przeczytać tę książkę. Uwielbiam wszystko, co
wychodzi spod pióra pani Hoover, wiedziała więc, że i UL mnie nie zawiedzie.
Muszę jednak przyznać, że na początku, choć lektura była interesująca, nie
czytało mi się rewelacyjnie. Codziennie spokojnie przechodziłam przez
kilkanaście stron i gdy oczy zaczynały się kleić, odkładałam lekturę na później
lub na kolejny dzień. Przełom nastąpił wczoraj, w okolicach końcówki pierwszej
ćwiartki książki. Gdy to nastąpiło byłam stracona, nie było już opcji by
odłożyć Ugly love na półkę. Musiałam skończyć czytać, dowiedzieć się co będzie
dalej, jak potoczą się losy bohaterów i czy jest w ogóle cień nadziei na happy
end. A powiem szczerze – nie wierzyłam, by to wszystko mogło skończyć się
dobrze. Cały czas miałam przed oczami tragedię i jakoś nie mogłam pozbyć się
tej wizji. Nie zdradzę wam, jak powieść się kończy, nie będę rozwodziła się nad
poszczególnymi fragmentami książki. Nie zrobię tego, choć miałabym wielką
nadzieję podzielić się tym z wami. Ugly love mnie zachwyciło. Wypełniło
wszystkie moje myśli, sprawiło, że zaczęłam żyć losami Tate. Do tej pory nimi
żyję. Wracałam do domu myśląc, że jak tylko będę miała chwilę, siądę do
czytania. A potem uświadomiłam sobie, że nie mam już do czego wracać. Historia
się skończyła, została zamknięta na cztery spusty i więcej w tym temacie
powiedzieć już nie można. Może więc faktycznie należałoby Ugly love zacząć
czytać od początku? Może to zapełniłoby pustkę, jaka pozostaje w człowieku po
takiej lekturze.
Z czystym sumieniem polecam wszystkim tę książkę. Naprawdę warto ją
przygarnąć, przeczytać, zapamiętać. Colleen Hoover w jednej ze swoich
najlepszych odsłon. Zdecydowanie polecam.
Sil
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz