29 czerwca 2015

Wyścig z samym sobą ("Bałkany zebrane z asfaltu" Michał Mazurek)

"Bałkany zebrane z asfaltu" Michał Mazurek
wyd. Novae Res
rok: 2015
stron. 320
Ocena: 4/6


Wsiąść na konia i odjechać w kierunku zachodzącego słońca, w kierunku nieznanego i niezbadanego świata. Kto z nas nie chciałby spełnić marzeń o podróżowaniu i odkrywaniu świata na dzikim i nieokiełznanym rumaku, z którym łączy nas jedynie siodło i lejce? Piękne i romantyczne, ale w czasach, gdy autostrady przecinają niemal każdy skrawek lądu, a o strzemionach dawno większość z nas zapomniała, jest to marzenie nie do zrealizowania. Czy aby na pewno? Autor przekonuje nas, że nie do końca. Z tym, że prychający i grzywiasty rumak zastąpiony został przez motocykl. I to, jak się okazuje, nie musi to być najnowszy cud techniki.

Książka jest fantastycznym opisem motocyklowych wypraw po Bałkanach, choć pisanym - jakby to delikatnie ująć, językiem codziennym, a można by się nawet pokusić o określenie go mianem języka ulicznego. Autor dzieli swoje życie między trzy pasje: motocykle, podróże i Bałkany, a w zasadzie to  żyje, by je łączyć. Na kartach książki "Bałkany zebrane z asfaltu" autor stara się przekonać czytelnika, że jazda motocyklem jest najwspanialsza na świecie. Wszystkie doznania są milion razy bardziej intensywne, niż w jakimś tam aucie. Mimo, iż czuć z tych słów pozytywną energię, to ja jakoś dalej wolę pozostać przy swoim dość awaryjnym, acz wygodnym samochodzie. W dodatku pasażer nie musi się do mnie cały czas tulić – no, ale co kto lubi.

Książka nie jest jednak o wyższości dwukołowych pojazdów mechanicznych nad samochodami. Jest to pozycja podróżnicza z elementami fascynacji motocyklami. Michał Mazurek nie tylko opisuje wrażenia z bałkańskich arterii i przygotowań do drogi, ale również przedstawia nam to, co widział i jak to widział. Nie unika przy tym dosadnego języka i bardzo zabawnych porównań i nawiązań do życia codziennego. Niejednokrotnie zdarzają mu się więc wybiegi w lata minione, do dzieciństwa do młodości. Gdy robiłem sobie chwilę przerwy od pochłaniania kolejnych stron, to zamykałem oczy i na chwile przenosiłem się na pachnąc kwiatami i spalinami ulice między innymi Węgier, Rumuni i dalej. Wydawca, a więc Novae Res, postarało się bardzo. Książka obfituje w zdjęcia i nie są to jakieś zdjęcia od wielkich fotografów. To zwykłe zdjęcia, takie jakie przeciętny Kowalski sobie robi na wakacjach. Jest tam zdjęcie jedzonej zupy, widoki i elementy architektury, ale przede wszystkim są zdjęcia motocykli oraz innych pojazdów.

Jeśli lubicie dwa kółka napędzane silnikiem spalinowym, to nie powinniście unikać "Bałkanów zebranych z asfaltu". Jeśli lubicie podróżować, to powinniście zajrzeć do tej książki. Jeśli natomiast fascynują Was Bałkany, to jest to pozycja obowiązkowa. Ludzie z pasją, jaką ma Michał Mazurek, muszą się dobrze czytać, a o tej pasji niech świadczy cytat:

"Byłem we wszystkich krajach. Czasem ścigałem się z ich powstawaniem.
Myślałem, że byłem już wszędzie, kiedy dołożyli Kosowo.
Trudno, pojechałem znowu.1)"

Artur Borowski


1) str. 75

1 komentarz:

  1. Zaciekawiłam się :) Powolutku przekonuję się do książek podróżniczych :)

    OdpowiedzUsuń