28 stycznia 2015

And I ain't losing something I ain't got* („After. Płomień pod moją skórą” Anna Todd)

PREMIERA 28.01.2015

„After. Płomień pod moją skórą” Anna Todd
tom: I
cykl: After
wyd. Między Słowami
rok: 2015
str. 640
Ocena: 5/6

Say you love me to my face
I need it more than your embrace
Just say you want me, that's all it takes
Heart's getting torn from your mistakes
'Cause I don't wanna fall in love
If you don't wanna try,
But all that I've been thinking of
Is maybe that you might
Baby it looks as though we're running out of words to say
And love's floating away**
                        
To było dla mnie niemałe zaskoczenie. Najpierw zamówiłam egzemplarz powieści, a później okazało się, że to książka o ukochanym zespole mojej siostry. No dobra, niezupełnie o zespole... Bo After, to fanfiction z członkami zespołu One Direction, z szczególnym uwzględnieniem Harrego Styles'a. Nie jest on co prawda największym ciachem z całej piątki (wg mojej siostry :P), ale też go kocha wielką miłością wiernej fanki. Tak więc możecie sobie wyobrazić, jak ona zareagowała na wieść, że to ja, a nie ona, będę recenzowała tę powieść. Wystarczy, że powiem, iż chwilę trwało nim się dogadałyśmy. Koniec końców wypracowałyśmy pewien kompromis, a ja mogłam przystąpić do totalnie i absolutnie nieprawdopodobnie opętującej lektury. Poniżej przykrótka relacja z After w planie głównym.

Theresa Young chyba nie mogłaby być szczęśliwsza i... bardziej przerażona. W końcu nadszedł ten dzień, przetrwała noc i mogła wstać, by rozpocząć życie studentki WCU. Dziewczyna nawet nie brała pod uwagę składania dokumentów na inną uczelnie. Od dziecka mama wbijała jej do głowy, że albo WCU, albo nic. Tess przykładała się więc do nauki od najmłodszych lat i bez problemu dostała się na wymarzone studia, otrzymując taką ilość stypendiów, że w zasadzie matce został do opłacenia jedynie akademik. I tu pojawiała się największa niewiadoma w dotychczasowej egzystencji Tessy - kim będzie jej współlokatorka? Czy się dogadają? Czy będą miały podobne zainteresowania? Ta sprawa niezwykle gnębiła Tess i nawet perspektywa, że za rok dołączy do niej jej ukochany Noah, nie potrafiła w zupełności jej uspokoić. Jak się okazało - całkiem słusznie. Gdy dziewczyna wraz z matką i chłopakiem otworzyła drzwi jej malutkiego pokoju, który od tego dnia miała nazywać domem, stanęła jak wryta. Nie tylko pokój jej nie zachwycił, ale w dodatku współlokatorka (Steph) ją przeraziła. A do tego w pokoju pojawili się chłopcy albo, jak kto woli przerażający, wytatuowani neandertalczycy. I o ile ten pierwszy, Nate wygląda i zachowuje się w miarę sympatycznie, o tyle do drugiego - Hardina Scott'a, można mieć całkiem spore zastrzeżenia. Szczególnie, gdy zaczyna traktować Theresę jak największego wroga, którego należy nie tylko darzyć ogromem nienawiści, ale i na dodatek zniszczyć. Czy z tak rozpoczętej znajomości może wyjść coś dobrego? Czy Tess porozumie się ze swoją nową współlokatorką? Czy akademik okaże się koedukacyjny i na każdym kroku dziewczyna będzie spotykała obcych jej mężczyzn? Czy znajomość z Hardinem z dnia na dzień będzie łatwiejsza, czy wręcz przeciwnie, będzie doprowadzać główną bohaterkę na skraj rozpaczy? By dowiedzieć się tego, i wielu innych rzeczy, koniecznie musicie sięgnąć po After Płomień pod moją skórą autorstwa Anny Todd.

After ma naprawdę wiele odsłon i twarzy. Powieść na początku może przerazić - składa się z 97 rozdziałów zmieszczonych na 640 stronach. Opasłe tomisko ledwo mieści się w dłoni i po kilku minutach czytania wywołuje lekkie drżenie palców. Nieustannie więc należy poszukiwać pozycji, w której najwygodniej by się tę książkę czytało. Czytelnik dość szybko przestaje jednak zwracać uwagę na te niedogodności. After okazuje się na tyle porywające, że zaczytywanie się w tej pozycji porównać można do najgorszego nałogu. Ja dziękuję opatrzności, że w czasie gdy otrzymałam tę pozycję do recenzji, byłam akurat na urlopie. Inaczej nie wiem jakbym bez tej książki wytrzymała. Czytałam ją wszędzie. Rano na kanapie, w kuchni podczas gotowania, w samochodzie w drodze na zakupy, wieczorami (nocami) we własnym łóżku. Gdyby aura bardziej sprzyjała zapewne czytałabym również podczas spacerów, niestety - w tym czasie padał śnieg i/lub deszcz. Tym razem nie miałam więc najmniejszego problemu z zakończeniem lektury, wystarczyły nieco ponad dwa dni, by dowiedzieć się, jak wygląda ostatnie zdanie tej powieści. I powiem wam, wyglądało dość niepokojąco. Dobrze, że już dziś wiadomo, że w kwietniu będzie nam dane przeczytać dalsze losy Tess i Hardina, bo nie wiem czy długo wytrzymam bez tej książki. Do tej pory zastanawiam się nad tym, co niedawno skończyłam czytać. Ciągle mam wrażenie (to zapewne z powodu ilości stron tego tomu), że na pewno zostało jeszcze coś, że na pewno jeszcze nie skończyłam czytać. Bo to niemożliwe, by ta książka tak się skończyła. A jednak... skończyła się w najbardziej szokującym, wstrząsającym i przerażającym momencie... czyli dokładnie w takim, w jakim zwykle autorzy chcą skończyć. Po takim finale jest niemal na 100% pewne, że wszyscy, którzy do niego dotrwali, wkrótce sięgną po kontynuację. I karuzela się kręci, a o to przecież chodzi, prawda?

Oczywiście w wypadku Artef nie obyło się i bez małych zgrzytów. Jeśli chodzi o postać głównego bohatera, to jakoś niezupełnie pasuje mi on do Harrego Style'sa, którego widuję na ekranie telewizora. Ale dobra - nie znam go, więc mogę nie mieć racji. Niestety w powieści znajdowałam również sporo niekonsekwencji. Rzeczy, które z założenia miały trwać kilka dni, trwały dużo dłużej, inne zaś, które miały mieć miejsce w dalszej przyszłości, ni z tego, ni z owego działy się dnia następnego. Nie będę przytaczała konkretów, bo najbardziej nie lubię jawnego odkrywania przed czytelnikiem fabuły, a to właśnie musiałabym zrobić. 

Mimo kilku niedociągnięć zdecydowanie zaliczyć muszę After Płomień pod moją skórą do znakomitych, lekko napisanych, pouczających i rozbudzających wyobraźnie powieści. Przytaczane przez autorkę wydarzenia poruszają i rozkładają czytelnika na łopatki. After dają człowiekowi w twarz i nie pozwalają mu się otrząsnąć, tylko rzuca nim o ścianę. Nie ważne czy w danej chwili jest dobrze, czy też źle. Jakby nie było, zawsze może być bardziej. Bardziej boleśnie. Bardziej emocjonalnie. Bardziej romantycznie. Aż w końcu wszystko staje się na tyle intensywne, że wystarczy mała iskierka, by wszystko doszczętnie spłonęło. I płonie. I to nie tylko pod skórą głównej bohaterki. Zdecydowanie warto przeczytać tę powieść!

Sil

* Foxes - Glorious

** Jessie Ware - Say You Love Me

6 komentarzy:

  1. Dwa dni? Mnie wystarczyła jedna noc ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ta czasowa niekonsekwencja wynika z faktu, że powieść w odcinkach zamieszczano na bieżąco w sieci. Może autorce po prostu wyleciało z głowy, to, co czym pisała w poprzednim odcinku? Mnie niestety ,,After" nie zachwyciło, ale dobrze, że chociaż Ty spędziłaś miło czas :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja bawiłam się znakomicie. Teraz poczytuję tłumaczenie na blogu, ale widać, że tekst jest przed obróbką redakcyjną, styl jest zupełnie inny niż w wydanej powieści

      Usuń
  3. Kiedy dowiedziałam się, że to dzieło to wcześniejsze fanfiction skreśliłam ten tytuł z listy. Zespołu znam ledwie parę piosenek, a biograficzne losy tej grupy nigdy mnie nie interesowały. Fanfiction daję radość wtedy, kiedy dotyczy tematu, w którym można się określić jako fan (i fanfiction dotyczące pewnych ulubionych serii z chęcią bym sobie poczytała). Nie jestem przekonana czy tylko tak czysto fabularnie ta powieść by do mnie trafiła.

    OdpowiedzUsuń