Tak, tak. Dokładnie. Już od 4 lat (z kawałkiem, bo ten post powinien pojawić się 14-tego stycznia), prowadzę Słowa duże i MAŁE. Wiele w tym czasie się zmieniło. Rozpoczęłam i zakończyłam wiele współprac. Pomogłam zbudować i przez pewien czas prowadziła Syndykat Zbrodni w Bibliotece. Wiele wody upłynęło, wiele książek przeszło przez moje dłonie - jedne lepsze, inne gorsze. Wiele recenzji napisałam jednym tchem, wiele delikatnie mówiąc przemęczyłam Przeżywałam z bohaterami wzloty i upadki, Pierwsze miłości i ataki seryjnych morderców. Tak, zdecydowanie wiele się wydarzyło. W tak zwanym międzyczasie doszła mi "ociupinka" obowiązków firmowych i zdecydowanie zmalał czas, który mogłam przeznaczyć na lekturę, pisanie postów i odwiedziny na Waszych blogach, Do tej pory nad tym boleję i wciąż się zastanawiam, co zrobić, by zmniejszyć powstałe dysproporcję i przyłożyć się bardziej do pracy na blogu. Brakuje mi organizowania wielkich akcji, mega konkursów no i Was, przede wszystkim Was. Ale gdy wracam do domu... to mam ochotę położyć się na kanapie i patrzeć w sufit. Albo nie patrzeć, zamknąć oczy i się wyciszyć. Tak leżę dwie godziny, otacza mnie hałas krzątającego się domu i nagle... robi się późna noc, trzeba iść spać, bo rano czeka mnie kolejna porcja pracy. Czasem nie sięgam po książkę nawet przez kilka dni, bo najzwyczajniej w świecie nie mam siły. Bardzo, bardzo chcę... ale nie wychodzi. Albo też zasypiam zaraz po otworzeniu książki. Ale, nie ma się co żalić, w końcu każdy musi sobie jakoś radzić z tym, co wziął sobie na barki. I ja dam radę. Dlatego, jeśli mogę życzyć sobie czegoś sama, to chciałabym móc więcej, robić więcej i chcieć. Przede wszystkim chcieć :) Chciałabym żeby było jak dawniej, przy zachowaniu pewnych standardów z czasu obecnego. Wówczas byłoby idealnie. Prawda? Więc tego sobie i Wam życzę. I mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zorganizować jakiś zapierający dech w piersi konkurs :)
Sylwia, taki stan dopada chyba wszystkich blogerów. Na początku chyba wcale nie mieliśmy dużo więcej wolnego czasu, po prostu nie potrafiliśmy oderwać się od bloga, po czasie zmieniły się nasze priorytety. Bardziej cenimy sobie odpoczynek, relaks dla ciała i duszy. Nie oznacza to wcale, że blog jest dla nas mniej ważny - uświadomiliśmy sobie (przypomnieliśmy sobie), że inne sprawy także są ważne.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze w blogowaniu jest chyba to, by nie tracić przyjemności z pisania, dlatego czasem lepiej zwolnić, zmniejszyć częstotliwość pisania niż przyłapać się na tym, że robimy to bardziej z konieczności niż z chęci.
Dlatego życzę Ci przede wszystkim nieustającej chęci blogowania, a czas wolny na pisanie zawsze się jakiś znajdzie :)
W sumie możesz mieć po części rację, choć jak analizuję moją pracę, nie bloga, z ostatnich w zasadzie 10 lat, to zdecydowanie uległa ona przeobrażeniu, 4 lata temu dostałam awans, a 2 lata temu dostałam taki przymusowy awans dodatkowy, który przez kilka pierwszych miesięcy powodował, że mój dzień pracy wydłużył się z 8 godzin do kilkunastu godzin dziennie. Teraz jest już lepiej, nauczyłam sie godzić niektóre obowiązki, ale wciąż są okresy w miesiącu, kiedy nie pojawiam się w domu wcześniej niż o 19-20, a firma jest 500 metrów od mojego mieszkania, więc tego czasu nie poświęcam na powroty :P
UsuńJa też na szczęście pracuję blisko domu (nawet nie 100 metrów), ale mam zdecydowanie mniej pracy. Ze szkoły wychodzę zwykle ok. 16.00, ale mam jeszcze to szczęście, że rano mogę długo wysypiać. Tylko raz mam na 8.00, trzy razy zaczynam po 9.00, a raz nawet o 10:30!
UsuńJednak i tak zawsze mam coś jeszcze do zrobienia...
not o faktycznie, powiem ci, grafik masz fajny. Ja pracuję od 8 do, teoretycznie 16-tej :)
UsuńTo i ja dalszych chęci Ci życzę :) po tylu latach to może być ona raz mniejsza, raz większa, grunt, żeby była :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńJa się zgadzam z Magdą. często na początku poświęcamy max czasu dla bloga, inne rzeczy spychamy. Potem się okazuje, że jednak inne są ważniejsze, bo życiowe. Blog daje radość i czytanie też, ale nie zawsze jest na to czas i siły. Czasem potrafię usiąść, zarwać noc i jednym tchem przeczytać powieść a innym razem nie czytam przez 3 dni, bo zwyczajnie nie mam sił.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci rocznicy i życzę wielu kolejnych.
Przemęczenie też daje swoje... i ponowne układanie priorytetów. również sprawia, że czasem blog i czytanie odchodzą na dalszy plan...
UsuńJak zdążyłam zauważyć sporo blogów powstało w styczniu, tak z nowym rokiem. Mój zresztą też, ale jest młodszy o rok.
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości i uważam, że nie należy się przejmować pewnym zniechęceniem, które czasem dopada. Życie stawia różne wymagania, którym trzeba sprostać to taka sfera jak czytanie musi trochę zejść na bok ...później znów chęć czytania powraca ...znam to z autopsji, gdyż z różnych przyczyn miałam dużą przerwę w intensywnym czytaniu.
Życzę powodzenia, a blogowi kolejne cztery lata.
nie dziękuję i również życzę powodzenia i wielu lat blogowania :)
UsuńŻyczę Ci w takim razie, żebyś odnalazła w sobie więcej energii i radości, bo widzę, że przemęczenie i zniechęcenie zabija w Tobie radość z życia. Kiedyś przygniotły mnie obowiązki zarówno zawodowe, jak i domowe i miałam tak samo. Zero zainteresowania czymkolwiek, stan bliski depresji. Musisz się wybudzić, bo to niebezpieczny stan. Na pewno znajdziesz w sobie siłę i coś, co sprawi, że szkoda Ci będzie czasu spędzonego na kanapie:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKochana, wszystkiego dobrego zatem i dużo chęci :). Z doświadczenia wiem, że jak się czegoś bardzo chce, to choćby nie wiadomo ile obowiązków, czas się znajdzie. Też ostatnimi czasy nie mogę sobie pozwolić na utonięcie z książką, wyobraź więc sobie moją Wigilię (mieszkam z rodzicami), kiedy między pieczeniem sernika, a kolacją, mogłam przeleżeć w łóżku pół dnia i przeczytać ponad połowę "Gry o tron". Magia :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń