31 lipca 2014

Szczęśliwym być („Szczęście all inclusive” Krystyna Mirek)

„Szczęście all inclusive” Krystyna Mirek
wyd. Filia
rok: 2014
str. 368
Ocena: 3/6


Morze, słońce, przystojniacy. Czy to nie o tym marzy każda kobieta? A co jeśli to się spełni, ale nie do końca tak, jakbyśmy sobie tego życzyli? Co byście zrobili, albo inaczej, zrobiły, gdyby się okazało, że macie możliwość wyjechania do Grecji, na calutkie dwa miesiące, będziecie mieszkać w pięciogwiazdkowym hotelu z plażą pod nosem? Albo (uwaga! Teraz imagine) jedziecie do Grecji, do pięciogwiazdkowego hotelu, ale musicie zabrać ze sobą swoje rozwydrzone dziecko, którego za nic nie da się uspokoić, albo jeszcze lepiej! (Teraz zwracam się do panów) Musicie zabrać ze sobą swoją bogatą narzeczoną, która jest PER-FECT (koniecznie wymawiane w brytyjskim akcentem). Nie, nie, nie, wróć, to ona zabiera was, ponieważ wy, to tylko kolejna marionetka w jej zgrabnej, wymanicurowanej dłoni. Nie? A może jednak?

Zacznijmy od początku. Wszystko rozgrywa się w pięknym, polskim mieście o nazwie Karków (tak, tak, dobrze czytacie). Beata, pracownica jednej z firm telekomunikacyjnych, błaga w myślach o to, żeby żaden klient już nie przyszedł, bo za pięć minut koniec zmiany i może iść do domu. Aż tu nagle, do salonu wbiega facet, chcący złożyć reklamację. No i plan się rypnął…
A żeby tego było mało, gdy kobieta wraca do domu, wymęczona, w głowie ma tylko jedną myśl: a może tym razem Kacper posprzątał chociaż mieszkanie. No i, proszę państwa, kolejne rozczarowanie, ponieważ Wielmożny Pan Kacper smacznie śpi w NIE SWOIM łóżku (jakby nie było, mieszkanie wciąż jest Beaty). Dziewczyna załamuje ręce, po czym zabiera się za porządki.

Okay, zmieńmy trochę otoczenie. Jest późny wieczór, galeria handlowa zostanie zamknięta za nie całe pięć minut, wszyscy ludzie zmierzają ku wyjściu, jest tylko jeden wyjątek. Alina biegnie do pokoju zabaw, w którym zostawiła Franka, swojego sześcioletniego synka. Trzeba dodać, ROZWYDRZONEGO DO GRANIC MOŻLIWOŚCI synka. Panie opiekunki załamywały nad nim ręce, ponieważ nie wiedziały co mają robić, a mamusia, korzystając z „chwili” (całego dnia, tak by the way) wytchnienia, załatwiała swoje sprawy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie późna pora odebrania synka z bawialni. Dwie młode dziewczyny pracujące tam, chciały już dzwonić po policję.

Jeszcze jeden zwrot akcji? Nie ma sprawy. W jednym w krakowskich hoteli żyją sobie Jaś i Małgosia (hyhy, taki żarcik), a tak na serio, to żyją sobie Oliwia i Jakub. Wcześniej wspomniana bogata i PER-FECT (nie zapominajcie o akcencie) redaktor naczelna jednego z kobiecych pisemek oraz jej asystent, a zarazem narzeczony. On – nie wie, jakim cudem jego dziewczyna znika z łóżka przed świtem. Ona – ma wszystko gdzieś.

Pozostają nam jeszcze piękna Polka pracująca w Grecji jako sprzątaczka – Agnieszka, oraz przystojny, grecki bóg, mający własną plantację oliwek – Kostas. Nie, nie są razem, ale kto wie….

Jak potoczą się losy wszystkich bohaterów? Czy wszyscy będą prowadzić sielankowe życie, czy może jednak nie? Czy wyjdzie z tego kolejna Moda na sukces?

Dobraaaa… powiem tak, szału nie ma, dupy nie urywa, a staniki nie latają. Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. I to o wiele lepiej. Jednym słowem, jest to kolejna banalna powieść, w której po przeczytaniu pierwszych pięciu rozdziałów, można się domyślić jaki będzie koniec. Ale, tak jak zapewnia nas, nie wiem kto, pewnie wydawca, jest to książka lekka, wcale nie o takiej wartkiej akcji, ale na pewno o ciepłym przesłaniu (biorąc pod uwagę fakt, że akcja dzieje się w Grecji).

Czy ją polecam? Na pewno nie osobom, które NIENAWIDZĄ banałów (czyli takich jak ja), ale jeśli ktoś nie chce zaprzątać sobie głowy nadmiarem problemów, to spoko, czemu nie? Ja osobiście poddałam się w połowie książki i powiedziałam „nie ma bata, nie czytam dalej”, bo po prostu mi się nudziło. Dla mnie ta książka to przysłowiowe flaki z olejem, ale dla kogoś innego może być świetna i będzie polecał ją każdej napotkanej na swojej drodze osobie. I pewnie całkiem słusznie zrobi. Dla każdego coś innego, dla każdego coś miłego. Jeśli to wasz klimat, sięgajcie bez zastanowienia.


Vic :D

3 komentarze:

  1. Osobiście książkę odbieram lepiej :) Mnie się bardzo spodobała :)
    Pozdrawiam,
    Natalia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem z tej grupy, której książka się podoba, lubię takie odprężające klimaty, które skupiają się na problemach innych a nie moich własnych. Ot, taka chwila zapomnienia

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie ta książka ciągle kusi i mimo Twojej świetnej, ale niepochlebnej recenzji, chcę ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń