„Gwiazd naszych wina” John Green
wyd. Bukowy las
rok: 2013
str. 312
Ocena: 7/6
„Kiedyś powiedziałeś, że umieranie jest jak
spadanie i teraz rozumiem, co miałeś na myśli. To tak, jakbyś leciał ku końcowi
i nie mógł się zatrzymać, możesz tylko spadać i czekać, aż twoje ciało uderzy o
dno. Ale przypuszczam, że gdybym spadał dla ciebie, wykorzystałbym cały czas,
jaki mógłbym mieć. Chcę z tobą spadać, a kiedy uderzymy o ziemię, chcę uderzyć
w nią obok ciebie”*
Umrzeć. To wydaje się być takie łatwe, prawda? Każdemu
wydaje się, że to jest chwila. Krótka chwila, która jest bezbolesna, jest dla
nas ukojeniem. Pomyśleliście kiedyś, że są osoby, które umierają latami? Którym
wydaje się, że „życie, to tylko skutek uboczny umierania”? Chociaż… Jak tak
teraz o tym myślę, to sądzę, że mają rację. W końcu każdego z nas czeka śmierć,
right? Nie znamy dnia ani godziny, ale… Nie, jednak są osoby, które znają datę
swojej własnej śmierci. Może nie dokładną, ale znają. Usłyszały od lekarza
„przykro mi, zostało ci kilka miesięcy życia”. Jak one się z tym czują? Na
pewno nie skaczą z radości, w końcu właśnie dowiedziały się, że nie pożyją tak
długo, jakby tego chciały, ponieważ ich organizm powoli się wyłącza. Zdrowe
komórki pomału są zastępowane komórkami rakowymi.
Właśnie taką osobą jest Hazel. Siedemnastoletnia
dziewczyna, która ma raka tarczycy z przerzutami do płuc. Nie jest w stanie
sama oddychać. Można powiedzieć, że topi się we własnych płynach. Całymi dniami
przesiaduje w domu i czyta książki. Jej rodzice twierdzą, że wpadła w depresję,
dlatego też każą uczęszczać jej na zajęcia grupy wsparcia. Nastolatka zapiera
się rękami i nogami, byleby tylko nie iść do Sanktuarium, w którym odbywają się
spotkania. Jednak jej mama nie chce odpuścić, więc Hazel chcąc wreszcie mieć
spokój, zgadza się i jedzie na zajęcia. Na początku wydają się jej nudne. W
końcu nie robi się na nich nic poza przedstawianiem siebie, swojej choroby (nie
można tego inaczej nazwać), oraz modleniem się.
Podczas któregoś z rzędu spotkania, do Dosłownego Serca
Jezusa przychodzi obcy chłopak. Nazywa się Augustus Watres i od roku jest wolny
od kostniakomięsaka, niestety musiał przypłacić tę wolność swoją kończyną.
Spotkanie zaczyna się tak jak zawsze. Od modlitwy i przedstawienia się, kiedy
Patric – prowadzący spotkania – pyta się Augustusa, czego boi się najbardziej,
a ten odpowiada, że zapomnienia, w Hazel zaczyna się gotować i, ku zaskoczeniu
innych, odzywa się poruszona niemalże do żywego. I w ten sposób wybucha
dyskusja jakiej ściany Sanktuarium jeszcze nie słyszały.
Po zakończonym spotkaniu, przed budynkiem, gdy Hazel
czeka na swoją mamę, Augustus próbuje zaprosić dziewczynę na spotkanie. Nie
jest to randka, ponieważ jego zamiary są czysto przyjacielskie, przynajmniej na
początku. Dziewczyna na wstępie odmawia, jednak po dłuższych przekonywaniach
zgadza się i tym sposobem otwiera się na nową znajomość, przed którą tak
zaciekle broniła się przez ostatnie trzy lata. Jakie będą skutki tego
spotkania? Czemu Hazel boi się nowych znajomości? Czy wszystko skończy się
dobrze? Na te pytania odpowie Wam tylko Pan Green w swojej książce „Gwiazd
naszych wina”.
Jestem…. Nawet nie potrafię tego opisać. Załamana?
Rozdarta? Zraniona? Nie wiem, naprawdę nie potrafię moich uczuć wyrazić słowami.
Nigdy wcześniej tak się nie czułam, po przeczytaniu książki. Pewnie, że były powieści,
które doprowadzały mnie do łez. Zresztą, doprowadza mnie do nich nie tylko
literatura. Ale to… To przebija
wszystko. Gwiazd naszych wina, to jedna z najlepszych książek jakie do tej pory
przeczytałam. Ryczałam jak bóbr od połowy, aż do samego końca. Kiedy wydawało
się, że wszystko już będzie dobrze, coś musiało się zepsuć. Coś, czego nie
można było już naprawić. I to było… to jest i zawsze będzie straszne. Ta
świadomość, że nic nie można zrobić, że wszystko skończone. Nie potrafię sobie
poradzić z myślą, że gdyby to wszystko działo się choć odrobinę wcześniej, to mogłoby
skończyć się inaczej. Ta świadomość jest najgorsza. Ta niemoc. Pomyślicie
zapewne, że w ogóle nie powinnam zawracać sobie tym głowy, bo to tylko książka.
Bo wszystko co jest tam zawarte jest fikcją. Ale ja nie potrafię. Zbytnio
przywiązałam się do bohaterów, żeby ot tak o nich zapomnieć, żeby się nimi nie
przejmować.
Czasami zastanawiam się, czemu życie jest takie
niesprawiedliwe? Czemu jedni żyją, są zdrowi i nic im nie dolega, a inni muszą
się męczyć, walczyć o każdy oddech? Czemu każdy nie może mieć kolorowego życia,
bez problemu, jakim niewątpliwie jest rak? I cały czas nie potrafię się z tym
pogodzić, i sądzę, że jeszcze długo nie będę mogła. Ale dzięki tej książce
zrozumiałam jedno. Należy cieszyć się chwilą, bo drugiej takiej samej nie
będzie nam dane przeżyć. Nigdy nie wiesz, co może się stać, dlatego należy szanować
to, co się ma. Ludzi, którzy nas otaczają. Kochać swoich bliskich niezależnie
od tego, jacy by nie byli, ponieważ wystarczy jedna chwila, i to wszystko może
zniknąć, pęknąć niczym mydlana bańka. I… i nie wiem co jeszcze mogę do tego
dodać. Chyba tylko to, że życie jest krótkie i nie warto marnować czasu na
takie błahostki jak kłótnia z przyjaciółką. Po prostu ciesz się tym co masz.
Książka jest świetna dla osób,
które lubią popłakać, ale szczególnie polecam ją tym, którzy nie doceniają tego
co dostały od życia. Zresztą, każdy, niezależnie od wieku, powinien ją
przeczytać, bo jest po prostu piękna i warta uwagi.
„Wydawało się, że to było całe wieki temu,
jakbyśmy przeżyli krótką, ale nieskończoną wieczność. Niektóre wieczności są
większe niż inne” (str. 235)
„Moje idee są jak gwiazdy, których nie
potrafię ułożyć w konstelacje” (str. 308)
„Cholernie trudno zachować godność, gdy
wschodzące słońce jest zbyt jaskrawe dla twych gasnących oczu” (str. 241)
„-Czujesz się lepiej?
-Nie – wymamrotał Isaac, ciężko dysząc.
-Tak to jest z bólem – odpowiedział
Augustus, a potem spojrzał na mnie – Domaga się, byśmy go odczuwali”
„W miarę jak czytał, zakochiwałam się w nim
tak, jakbym zapadała w sen: najpierw powoli, a potem nagle i całkowicie”
-Okay – zgodziłam się”
I can hear your heart
On the radio beat
They're playing 'Chasing Cars'
And I thought of us
Back to the time,
You were lying next to me
I looked across and fell in love
So I took your hand
Back through lamp-lit streets and knew
Everything led back to you
So can you see the stars?
Over Amsterdam
You're the song my heart is
Beating to**
On the radio beat
They're playing 'Chasing Cars'
And I thought of us
Back to the time,
You were lying next to me
I looked across and fell in love
So I took your hand
Back through lamp-lit streets and knew
Everything led back to you
So can you see the stars?
Over Amsterdam
You're the song my heart is
Beating to**
*Fanfic
pt: „Catch me, I’m falling”
**Ed
Sheeran “All Of The Stars”
Bardzo, bardzo emocjonalna historia. Też wyłam. A na ekranizacji to już w ogóle, płakałam na zapas od samego początku, trochę ze śmiechu, a trochę ze smutku, bo już wiedziałam, jak to wszystko się skończy. John Green to kawał drania, trzeba mu przyznać. Ale napisał piękną historię, niezaprzeczalnie :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna recenzja:). Szczerze? Aż łzy stanęły mi w oczach. Dziś kupuję tę książkę, po prostu muszę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękne słowa, w imieniu Wiki :)
UsuńHej, jestem blogerką od niedawna i przypadkiem wpadłam na Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńCóż, recenzja jest świetna, bo nic nie zdradza, a zachęca do przeczytania GNW.
Sama piszę recenzję od ponad miesiąca i jest beznadziejna. Zazdroszczę. Tyle bym chciała o niej powiedzieć, ale... nie mogę, po prostu „moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje”
Aidê
P.S. Zapraszam do siebie, wkrótce ukażą się te beznadziejne wypociny:
http://listydopanim.blogspot.com/
Dziękuję!
Mam w planach tę książkę, mam nadzieje, że uda mi się ją przeczytać jak najszybciej.. A potem oczywiście muszę zobaczyć ekranizację. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążka, która powala na kolana i przez długi czas nie pozwala się podnieść. Bo Augustusa nie da się nie pokochać. Bo nie można nie śmiać się z jego żartów. I nie da się przejść obok tych metafizycznych rozważań podanych tak lekko. Papieros jako metafora - mistrzostwo. Ogólnie styl Greena bardzo mi pasuje. Tylko martwi mnie to, że książka została "zbanowana" w amerykańskich szkołach jako książka nieodpowiednia dla młodych czytelników.
OdpowiedzUsuń