„Żelazny dom” John Hart
wyd. Sonia Draga
rok: 2013
str. 464
Ocena: 5,5/6
Każdy chce żyć godnie i na jakimś, często nawet niezbyt wygórowanym,
stabilnym poziomie. Mieć rodzinę. Przyjaciół. Zapewniony wikt i opierunek. Nie
każdemu jednak jest to dane. Życie niektórych zaczyna się pięknie i tragicznie
się kończy, inni na odwrót - zaczynają koszmarnie i pięknie finiszują. Los nie
zawsze jest sprawiedliwy. Czasem nawet odrobina szczęścia, to już za wiele...
Michael od kilku miesięcy jest szczęśliwy jak nigdy wcześniej. W sumie
nie spodziewał się, że kiedykolwiek będzie miał szansę przeżyć tyle radosnych i
wzniosłych chwil. Nawet teraz, będąc w jednym łóżku z kobietą swojego życia,
nie może uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Że są razem. Że ona go kocha. Że
to może się nigdy nie skończyć. O to ostatnie niestety Michael lęka się
najbardziej. Bo jak mocno by nie wierzył, jak bardzo nie pragnąłby żyć długo i
szczęśliwie, to wie, że przeznaczenie uwiło mu zupełnie inne zakończenie.
Zapewne nie bajkowe. Bo choć osiem dni wcześniej starzec zwolnił go z
pełnionych obowiązków, to jakby na to nie patrzeć - jest umierający. A tylko on
jest gwarantem jego bezpieczeństwa. Jego i nikogo więcej. Tak więc dawne
otoczenie Michaela spokojnie może odebrać mu całe zyskane przez niego niedawno
szczęście. Elena zginie, a on zostanie ponownie sam. Dlatego od tych ośmiu dni
stara się spędzać z nią każdą możliwą chwilę. Wszystko się jednak zmienia, gdy
odkrywa, że ktoś odwiedził rano lokal, w którym pracuje dziewczyna. Od tej
chwili Michael już wie, że musi zacząć działać. Nie ma chwili do stracenia, bo tamci
już nie czekają na śmierć starca...
Czasem miłość nie wystarcza. Czasem uczucie jest tylko pierwszym
elementem, tworzącym udany związek. Niejednokrotnie zaufanie i wzajemna
uczciwość są znacznie ważniejsze, niż buzujące w człowieku hormony. Nie jest
łatwo stworzyć rodzinę, nie na każdym podłożu da się zbudować fortecę, jaką ona
być powinna.
Żelazny dom to mocna, pełna emocji i nagłych zwrotów akcji powieść. Od
pierwszych stron lektura zaskakuje i nie pozwala się od siebie oderwać. Każda
kolejna przeczytana strona to porządna porcja wiedzy, która summa summarum
prowadzi czytelnika do odkrycia zdumiewającej i przerażającej prawdy. Całość
czyta się z zapartym wręcz tchem. Kolejne akapity przyspieszają tętno, wywołują
wypieki na twarzy i gęsią skórkę. Aż trudno uwierzyć, że jedna książka może
wywołać aż tyle emocji. A jednak, Żelazny dom nie zawodzi na żadnym froncie.
Bohaterowie zostali solidnie zarysowani, dzięki czemu łatwo uwierzyć, że to co
im się przytrafia rzeczywiście mogłoby mieć miejsce. Czytelnik do ostatnich
stron nie może być pewien, jak zakończy się cała historia. Czy główni
bohaterowie przeżyją? Czy ich miłość przetrwa próbę? Jakie tajemnice skrywa
Michael? Kim jest Julian? Jaką rolę w życiu obu mężczyzn odgrywa Abigail? Czy
to możliwe, by początek opowieści sięgał tak głęboko w przeszłość, że niewielu
już ją pamięta? By się tego dowiedzieć koniecznie należy sięgnąć po Żelazny
dom. Ze swojej strony mogę jedynie jeszcze dodać, że z powodu tej książki
zarwałam niejedną noc i z wielką przyjemnością sięgnę po każdą kolejną powieść
Johna Harta.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Cieszę się, że książka jest ciekawa, bo mam ją na półce. Zresztą chyba nie czytałam żadnej negatywnej opinii o niej:)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja brzmi naprawdę zachęcająco, a sama fabuła książki intryguje :)
OdpowiedzUsuńMogę z czystym sumieniem polecić, jak dla mnie rewelacyjna powieść :)
Usuń