28 października 2013

Okrucieństwo nie do przyjęcia („Kameleon” Peter Robinson)

„Kameleon” Peter Robinson
wyd. Sonia Draga
rok: 2013
str. 472
Ocena: 4,5/6


Rodzimy się.
Rozwijamy.
Dążymy do celu.
Rozglądamy się wokół i nie możemy pojąć, jak komuś lub czemuś udało się to wszystko stworzyć. Tyle rzeczy. Tak pięknych i urzekających miejsc. Cudownych istot. Oddychamy całą piersią i bierzemy z życia to co najlepsze. Nie akceptujemy przeszkód. Nie bierzemy pod uwagę, że nam lub naszym bliskim mogłaby się przydarzyć jakaś krzywda. Nie może być źle. Jesteśmy panami naszego małego świata. Chyba że...

W Leeds od kilku miesięcy giną młode dziewczęta. Blondynki. Nikt nie jest w stanie stwierdzić, gdzie się podziały. W jednej chwili były - w następnej słuch o nich zaginął. Gdzieś, w jakimś zaułku, na jakiejś mało uczęszczanej ścieżce, w krzakach przy głównym chodniku znajdowano po kilku dniach ich torby z portfelami, lekami i kosmetykami. I bez żadnego śladu, gdzie dziewczęta zniknęły. Sprawę z ramienia policji prowadzi nadinspektor Alan Bank i, szczerze powiedziawszy, nie ma on juz pomysłu, co jeszcze można by zrobić, by odszukać mitycznego już dla całej jednostki - Kameleona. Tak właśnie okrzyknięto osobę, a być może grupę osób, porywającą nastolatki i... No właśnie nie wiadomo co dalej. Ciał do dzisiaj nie odnaleziono. Nie było żądania okupu. Nie było śladu po kobietach na świecie. Tak jakby... zapadły się pod ziemię.

Wszystko zmienia jeden telefon.

Maggie Forrest od pewnego czasu przyjaźni się z Lucy Payne, dwudziestodwuletnią mężatką. W tym momencie kobieta jest pewna jednego. Jej przyjaciółce, tak jak jej kiedyś, dzieje się krzywda. Zamiast sielskiej i anielskiej atmosfery dziewczyna przeżywa w domu horror. Mąż ją maltretuje, a Lucy nie jest w stanie od niego uciec. Kiedy wieczorem Maggie słyszy dobiegające z domu przyjaciółki krzyki - nie waha się ani chwili. Sięga po telefon i wykręca numer 999 informując osobę po drugiej stronie, że w domu przy ulicy Hill 35 ma miejsce burzliwa kłótnia małżeńska. Oddycha z ulgą i czeka na przyjazd policji, modląc się duszy o to, by przyjaciółce nic złego się nie stało.

Do pięknego domu przy ulicy Hill 35 wkracza dwójka policjantów, w tym Janet Taylor będąca na okresie próbnym. To co zastają w środku, na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od innych domowych scysji. Na podłodze znajdują młodą, nieprzytomną kobietę z rozbitą głową. A wokół cisza - zero śladu po brutalnym małżonku. Policjanci przystępują więc do przeszukania domu. Wkraczają na piętro - i nic. Przeszukują parter - i nikogo nie znajdują. Na koniec odkrywają, że dom posiada piwnicę. Schodzą do niej i w środku... przeżywają największy horror w swoim życiu i odkrywają rzeczy, które utkwią im w pamięci do końca życia.

Tajemniczy Kameleon zostaje schwytany, tylko... czy będzie mu dane wyjawić co stało się z jego ofiarami?

Mrożąca krew w żyłach, interesująca i, cóż, niestety odrobinę przegadana. Z jednej strony nie da się o niej zapomnieć, z drugiej człowiek po przeczytaniu kilku stron traci zainteresowanie. Peter Robinson ma wyjątkową umiejętność wyszukiwania znakomitych tematów do powieści i opisywania ich... w nie do końca wymarzony przez czytelnika, takiego jak ja, sposób. Historia jest naprawdę świetna i chce się ją poznać. Dialogi są porywające i naprawdę dobrze napisane. Niestety nie do końca przypadły mi do gustu opisy. To już druga powieść tego autora, którą miałam okazję przeczytać. I drugi raz miałam problem dokładnie z tym samym. Dawno nie czytałam książki przez tak długi okres czasu, wnikliwie śledząc powieść strona po stronie. Co kilka kartek zmuszona jednak byłam odkładać ją na bok, bo mój mózg wołał o przerwę. Nie mogłam jednak przestać o niej myśleć. I zaś po nią sięgałam, by zgłębić kolejnych kilka akapitów. I tak przez bite trzy tygodnie. Z każdą przeczytaną linijką siedziałam głębiej w umysłach bohaterów i coraz lepiej współpracowało mi się ze stylem autora. Straconego czasu jednak nadrobić już nie dałam rady. Ostatnie rozdziały przeczytałam jednak w ekspresowym tempie, z zapartym tchem i potem występującym na czoło. Gęsią skórkę mam do tej pory. Bo to, co zafundował autor czytelnikowi.... to co morderca zafundował ofiarom... przechodzi ludzkie pojęcie.

Zdecydowanie polecam Kameleona, jako powieść mroczną, pełną niezbadanych zakamarków i okrutnych scen. Radzę jednak, przed lekturą, uzbroić się zapas w czasu.


Baza recenzji Syndykatu ZwB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz