„Kameleon” Peter Robinson
wyd. Sonia Draga
rok: 2013
str. 472
Ocena: 4,5/6
Rodzimy się.
Rozwijamy.
Dążymy do celu.
Rozglądamy się wokół i nie możemy pojąć, jak komuś lub czemuś udało się
to wszystko stworzyć. Tyle rzeczy. Tak pięknych i urzekających miejsc.
Cudownych istot. Oddychamy całą piersią i bierzemy z życia to co najlepsze. Nie
akceptujemy przeszkód. Nie bierzemy pod uwagę, że nam lub naszym bliskim
mogłaby się przydarzyć jakaś krzywda. Nie może być źle. Jesteśmy panami naszego
małego świata. Chyba że...
W Leeds od kilku miesięcy giną młode dziewczęta. Blondynki. Nikt nie
jest w stanie stwierdzić, gdzie się podziały. W jednej chwili były - w
następnej słuch o nich zaginął. Gdzieś, w jakimś zaułku, na jakiejś mało uczęszczanej
ścieżce, w krzakach przy głównym chodniku znajdowano po kilku dniach ich torby
z portfelami, lekami i kosmetykami. I bez żadnego śladu, gdzie dziewczęta
zniknęły. Sprawę z ramienia policji prowadzi nadinspektor Alan Bank i, szczerze
powiedziawszy, nie ma on juz pomysłu, co jeszcze można by zrobić, by odszukać
mitycznego już dla całej jednostki - Kameleona. Tak właśnie okrzyknięto osobę,
a być może grupę osób, porywającą nastolatki i... No właśnie nie wiadomo co
dalej. Ciał do dzisiaj nie odnaleziono. Nie było żądania okupu. Nie było śladu
po kobietach na świecie. Tak jakby... zapadły się pod ziemię.
Wszystko zmienia jeden telefon.
Maggie Forrest od pewnego czasu przyjaźni się z Lucy Payne,
dwudziestodwuletnią mężatką. W tym momencie kobieta jest pewna jednego. Jej
przyjaciółce, tak jak jej kiedyś, dzieje się krzywda. Zamiast sielskiej i
anielskiej atmosfery dziewczyna przeżywa w domu horror. Mąż ją maltretuje, a
Lucy nie jest w stanie od niego uciec. Kiedy wieczorem Maggie słyszy
dobiegające z domu przyjaciółki krzyki - nie waha się ani chwili. Sięga po
telefon i wykręca numer 999 informując osobę po drugiej stronie, że w domu przy
ulicy Hill 35 ma miejsce burzliwa kłótnia małżeńska. Oddycha z ulgą i czeka na
przyjazd policji, modląc się duszy o to, by przyjaciółce nic złego się nie
stało.
Do pięknego domu przy ulicy Hill 35 wkracza dwójka policjantów, w tym
Janet Taylor będąca na okresie próbnym. To co zastają w środku, na pierwszy
rzut oka niczym nie różni się od innych domowych scysji. Na podłodze znajdują
młodą, nieprzytomną kobietę z rozbitą głową. A wokół cisza - zero śladu po
brutalnym małżonku. Policjanci przystępują więc do przeszukania domu. Wkraczają
na piętro - i nic. Przeszukują parter - i nikogo nie znajdują. Na koniec
odkrywają, że dom posiada piwnicę. Schodzą do niej i w środku... przeżywają
największy horror w swoim życiu i odkrywają rzeczy, które utkwią im w pamięci
do końca życia.
Tajemniczy Kameleon zostaje schwytany, tylko... czy będzie mu dane
wyjawić co stało się z jego ofiarami?
Mrożąca krew w żyłach, interesująca i, cóż, niestety odrobinę
przegadana. Z jednej strony nie da się o niej zapomnieć, z drugiej człowiek po
przeczytaniu kilku stron traci zainteresowanie. Peter Robinson ma wyjątkową
umiejętność wyszukiwania znakomitych tematów do powieści i opisywania ich... w
nie do końca wymarzony przez czytelnika, takiego jak ja, sposób. Historia jest
naprawdę świetna i chce się ją poznać. Dialogi są porywające i naprawdę dobrze
napisane. Niestety nie do końca przypadły mi do gustu opisy. To już druga
powieść tego autora, którą miałam okazję przeczytać. I drugi raz miałam problem
dokładnie z tym samym. Dawno nie czytałam książki przez tak długi okres czasu, wnikliwie
śledząc powieść strona po stronie. Co kilka kartek zmuszona jednak byłam
odkładać ją na bok, bo mój mózg wołał o przerwę. Nie mogłam jednak przestać o
niej myśleć. I zaś po nią sięgałam, by zgłębić kolejnych kilka akapitów. I tak
przez bite trzy tygodnie. Z każdą przeczytaną linijką siedziałam głębiej w
umysłach bohaterów i coraz lepiej współpracowało mi się ze stylem autora.
Straconego czasu jednak nadrobić już nie dałam rady. Ostatnie rozdziały
przeczytałam jednak w ekspresowym tempie, z zapartym tchem i potem występującym
na czoło. Gęsią skórkę mam do tej pory. Bo to, co zafundował autor
czytelnikowi.... to co morderca zafundował ofiarom... przechodzi ludzkie
pojęcie.
Zdecydowanie polecam Kameleona, jako powieść mroczną, pełną
niezbadanych zakamarków i okrutnych scen. Radzę jednak, przed lekturą, uzbroić
się zapas w czasu.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz