9 października 2013

Córka Śmierci („Posępna litość” Robin LaFevers)

„Posępna litość” Robin LaFevers
wyd. Fabryka Słów
rok: 2013
str. 534
Ocena: 5/6


Zawsze ogromnie podobały mi się okładki książek wydawanych przez Fabrykę Słów. Najchętniej przeczytałabym wszystkie pozycje tego wydawcy, tylko z powodu tego jak wyglądają, bez względu na to, o czym traktują. Tak, wiem, wychodzi ze mnie w takiej chwili wzrokowiec i niejedna osoba będzie mi zarzucać, że oceniam książki po okładce. I w takim wypadku mogę spokojnie stwierdzić: "OK, tak jest". Bo okładki Fabryki Słów najchętniej bym zjadła oczami.  Chce je mieć dla samej przyjemności posiadania, oglądania i dotykania. Ale... w ostatecznym rozrachunku i tak zawsze chodzi o książkę, o temat podjęty przez autora, o przyjemność poznawania wykreowanej historii. No i oczywiście o to, by ta opowieść skradła serce czytelnika i nie pozwoliła o sobie zapomnieć. Miałam nadzieję, że taka właśnie okaże się moja przygoda z powieściami Fabryki Słów. Nie tylko będą zachwycać mnie oprawą graficzną, ale i smacznie dobraną literaturą. Czy moje pragnienia zostały zaspokojone? By się tego dowiedzieć, należy zapoznać się z poniższym tekstem.

Ismae Rienne w ogóle nie miała się narodzić. Gdy tylko matka odkryła, że nosi ją w swym łonie, niezwłocznie zaprowadzona została do miejscowej znachorki. Należało wypędzić pomiot szatana rosnący w jej ciele. Kobieta starała się jak mogła, mieszała składniki, łączyła mikstury, podawała środki i... NIC. Dziecko jak było, tak było. Niestety, podawane, co tu dużo mówić trucizny, znacznie osłabiły matkę Ismae, której nie udało się przeżyć. Dziewczynka jednak na świecie się pojawiła i stanowiła dla swojego ojca nadbagaż. Kiedy więc nadarzyła się okazja wydania jej za mąż, niezwłocznie z niej skorzystał i oddał córkę niemal za bezcen. Nie powiedział jednak jej przyszłemu małżonkowi, jakie piętno ma na sobie dziecko, które odchował. Nie dało się tego jednak długo ukrywać, już w noc poślubną wszystko wyszło na jaw i Ismae została strącona do lochów. Na szczęście znalazła się dobra dusza, która wiedziała, gdzie dziewczyna powinna się znaleźć. Uwolniła więc ją z jej więzienia i wysłała do kobiet takich jak ona. Zakon Mortaina, bo o nim mowa, zrzesza córki Śmierci i właśnie za taką uznana została Ismae. Czy słusznie? Czy dziewczyna odnajdzie się wśród podobnych jej kobiet? Czy przejdzie śmiertelne szkolenie i jaka będzie jej ścieżka po jego ukończeniu? By się tego dowiedzieć koniecznie należy sięgnąć po powieść Robin LaFevers zatytułowaną Posępna litość.

Od momentu otrzymania tej powieści, aż paliłam się, by się z nią zapoznać. Niestety na pierwszych kilkudziesięciu stronach poważnie się zawiodłam. Czytałam i zastanawiałam się, co mnie podkusiło, by się po tę powieść zgłosić. Ale, z natury rzeczy, jestem kobietą wytrwałą i staram się wyznaczać sobie realne cele. Wyznaczyłam więc taki i w tym wypadku, a brzmiał on "Czytam do setnej strony i jak będzie tak jak jest, to wyrażę odpowiednią opinię". Jak się skończyło dążenie do wyznaczonego celu? Nawet nie wiem, kiedy minęłam setną stronę. Kiedy ocknęłam się (znaczy zaczęło mi burczeć w brzuchu) dawno przekroczyłam dwusetną stronę. Niespodziewanie więc, po niefortunnym początku, książka zupełnie mnie wciągnęła i zawojowała moje serce. Każda kolejna przeczytana strona wywoływała na moich policzkach rumieniec i chęć poznania dalszej części opowieści. Czytałam więc, czytałam i czytałam. Zarwałam niejedną noc, a gdy skończyłam, poczułam... Nie, to nie był niedosyt. Nawet nie było to zniecierpliwienie przed kolejną częścią tej zdumiewającej historii. Poczułam szczęście, że wszystko skończyło się w taki, a nie inny sposób i radość, że kolejny tom będzie dotyczył innej zakonnicy. Jakoś nie uśmiechało mi się czytanie dalszych losów Ismae. Wydaje mi się, że jej historia została zamknięta, a autorka powiedziała na jej temat już ostatnie słowo. I słusznie. Tak powinno być. Tak powinno pisać się tego typu powieści. Jest bohaterka, jest jej historia, jest jakiś problem do rozwiązania. Na końcu wszystkie wątki zostają zamknięte i nic więcej nie trzeba dodawać.


Posępna litość to bardzo ciekawa powieść skierowana do wszystkich czytelników lubujących się w literaturze delikatnie paranormalnej. Bo tak do końca książki tej za paranormalnej uznać nie mogę. Są w niej przepowiednie, znachorki, córy Śmierci. Ale... nikt nie posiada wrodzonych, nietypowych zdolności. Nie ma ludzi nieśmiertelnych, nie ma mocarzy i czytających w myślach. Jest ona, Ismae, którą wyszkolono w sztuce zabijania i która jest odporna na trucizny. To ostatnie można jednak wytłumaczyć próbami jej uśmiercenia jeszcze przed narodzinami. Powieść przypaść może również osobom, które lubią książki z delikatnym dreszczykiem emocji i wątkiem romansowym. No i oczywiście nie można zapomnieć o osadzeniu historii w realiach, umożliwiających przywoływanie dawnych strojów, etykiety i wierzeń. Taka kombinacja jak najbardziej mi odpowiada. Szczerze zachęcam do zapoznania się z lekturą.

7 komentarzy:

  1. Fabryka do pewnego momentu wydawała tak dobre ksiażki, że w ciemno kupowałam wszystko na co tylko starczało mi pieniędzy. Od jakiegoś czasu bardzo ostrożnie kupuję ich książki bo zaczynają wydawac paranormalny chłam. Ja rozumiem, że wydawnictwo jest po to żeby zarabiać,ale wystarczyłoby zrobić oddzielną serię z takimi ksiązkami i od razu wiadomo czego się spodziewac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie,okładki mają świetne. Co do zawartości to różnie bywa:) Średnio lubię paranormale,rzadko się trafia naprawdę coś fajnego. Ale piszesz, że to nie jest prawdziwie paranormalna książka,więc może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. do tej pory nie miałam raczej ochoty na "Posępną litość", ale muszę powiedzieć że mnie przekonałaś. jeśli będę miała okazję, przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie okładki, maja świetne i sama bym kupowała ich książki dla samej okładki. A sama historia wydaje się ciekawa i przyznam nawet już oglądałam książkę, więc pewnie w najbliższym czasie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi bardzo ciekawie, a okładka jest wprost cudowna. Z byciem wzrokowcem mam to samo, nic nie poradzisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa recenzja- książka mnie intryguje, dla mnie to plus, że to jest raczej lekka "paranormalność", a dreszczyk emocji i wątek romansowy to coś co lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Główna bohaterka nawet mnie zaintrygowała, chociaż nie jestem pewna czy książka jako całość to lektura dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń