„Posępna litość” Robin LaFevers
wyd. Fabryka Słów
rok: 2013
str. 534
Ocena: 5/6
Zawsze ogromnie podobały mi się okładki książek wydawanych przez
Fabrykę Słów. Najchętniej przeczytałabym wszystkie pozycje tego wydawcy, tylko z
powodu tego jak wyglądają, bez względu na to, o czym traktują. Tak, wiem,
wychodzi ze mnie w takiej chwili wzrokowiec i niejedna osoba będzie mi
zarzucać, że oceniam książki po okładce. I w takim wypadku mogę spokojnie
stwierdzić: "OK, tak jest". Bo okładki Fabryki Słów najchętniej bym
zjadła oczami. Chce je mieć dla samej
przyjemności posiadania, oglądania i dotykania. Ale... w ostatecznym
rozrachunku i tak zawsze chodzi o książkę, o temat podjęty przez autora, o
przyjemność poznawania wykreowanej historii. No i oczywiście o to, by ta
opowieść skradła serce czytelnika i nie pozwoliła o sobie zapomnieć. Miałam
nadzieję, że taka właśnie okaże się moja przygoda z powieściami Fabryki Słów.
Nie tylko będą zachwycać mnie oprawą graficzną, ale i smacznie dobraną
literaturą. Czy moje pragnienia zostały zaspokojone? By się tego dowiedzieć,
należy zapoznać się z poniższym tekstem.
Ismae Rienne w ogóle nie miała się narodzić. Gdy tylko matka odkryła,
że nosi ją w swym łonie, niezwłocznie zaprowadzona została do miejscowej
znachorki. Należało wypędzić pomiot szatana rosnący w jej ciele. Kobieta
starała się jak mogła, mieszała składniki, łączyła mikstury, podawała środki
i... NIC. Dziecko jak było, tak było. Niestety, podawane, co tu dużo mówić
trucizny, znacznie osłabiły matkę Ismae, której nie udało się przeżyć.
Dziewczynka jednak na świecie się pojawiła i stanowiła dla swojego ojca
nadbagaż. Kiedy więc nadarzyła się okazja wydania jej za mąż, niezwłocznie z
niej skorzystał i oddał córkę niemal za bezcen. Nie powiedział jednak jej
przyszłemu małżonkowi, jakie piętno ma na sobie dziecko, które odchował. Nie
dało się tego jednak długo ukrywać, już w noc poślubną wszystko wyszło na jaw i
Ismae została strącona do lochów. Na szczęście znalazła się dobra dusza, która
wiedziała, gdzie dziewczyna powinna się znaleźć. Uwolniła więc ją z jej
więzienia i wysłała do kobiet takich jak ona. Zakon Mortaina, bo o nim mowa,
zrzesza córki Śmierci i właśnie za taką uznana została Ismae. Czy słusznie? Czy
dziewczyna odnajdzie się wśród podobnych jej kobiet? Czy przejdzie śmiertelne
szkolenie i jaka będzie jej ścieżka po jego ukończeniu? By się tego dowiedzieć
koniecznie należy sięgnąć po powieść Robin LaFevers zatytułowaną Posępna
litość.
Od momentu otrzymania tej powieści, aż paliłam się, by się z nią
zapoznać. Niestety na pierwszych kilkudziesięciu stronach poważnie się
zawiodłam. Czytałam i zastanawiałam się, co mnie podkusiło, by się po tę
powieść zgłosić. Ale, z natury rzeczy, jestem kobietą wytrwałą i staram się
wyznaczać sobie realne cele. Wyznaczyłam więc taki i w tym wypadku, a brzmiał
on "Czytam do setnej strony i jak będzie tak jak jest, to wyrażę
odpowiednią opinię". Jak się skończyło dążenie do wyznaczonego celu? Nawet
nie wiem, kiedy minęłam setną stronę. Kiedy ocknęłam się (znaczy zaczęło mi
burczeć w brzuchu) dawno przekroczyłam dwusetną stronę. Niespodziewanie więc,
po niefortunnym początku, książka zupełnie mnie wciągnęła i zawojowała moje
serce. Każda kolejna przeczytana strona wywoływała na moich policzkach
rumieniec i chęć poznania dalszej części opowieści. Czytałam więc, czytałam i
czytałam. Zarwałam niejedną noc, a gdy skończyłam, poczułam... Nie, to nie był
niedosyt. Nawet nie było to zniecierpliwienie przed kolejną częścią tej
zdumiewającej historii. Poczułam szczęście, że wszystko skończyło się w taki, a
nie inny sposób i radość, że kolejny tom będzie dotyczył innej zakonnicy. Jakoś
nie uśmiechało mi się czytanie dalszych losów Ismae. Wydaje mi się, że jej
historia została zamknięta, a autorka powiedziała na jej temat już ostatnie
słowo. I słusznie. Tak powinno być. Tak powinno pisać się tego typu powieści.
Jest bohaterka, jest jej historia, jest jakiś problem do rozwiązania. Na końcu
wszystkie wątki zostają zamknięte i nic więcej nie trzeba dodawać.
Posępna litość to bardzo ciekawa powieść skierowana do wszystkich
czytelników lubujących się w literaturze delikatnie paranormalnej. Bo tak do
końca książki tej za paranormalnej uznać nie mogę. Są w niej przepowiednie, znachorki,
córy Śmierci. Ale... nikt nie posiada wrodzonych, nietypowych zdolności. Nie ma
ludzi nieśmiertelnych, nie ma mocarzy i czytających w myślach. Jest ona, Ismae,
którą wyszkolono w sztuce zabijania i która jest odporna na trucizny. To
ostatnie można jednak wytłumaczyć próbami jej uśmiercenia jeszcze przed
narodzinami. Powieść przypaść może również osobom, które lubią książki z
delikatnym dreszczykiem emocji i wątkiem romansowym. No i oczywiście nie można
zapomnieć o osadzeniu historii w realiach, umożliwiających przywoływanie
dawnych strojów, etykiety i wierzeń. Taka kombinacja jak najbardziej mi
odpowiada. Szczerze zachęcam do zapoznania się z lekturą.
Fabryka do pewnego momentu wydawała tak dobre ksiażki, że w ciemno kupowałam wszystko na co tylko starczało mi pieniędzy. Od jakiegoś czasu bardzo ostrożnie kupuję ich książki bo zaczynają wydawac paranormalny chłam. Ja rozumiem, że wydawnictwo jest po to żeby zarabiać,ale wystarczyłoby zrobić oddzielną serię z takimi ksiązkami i od razu wiadomo czego się spodziewac.
OdpowiedzUsuńFaktycznie,okładki mają świetne. Co do zawartości to różnie bywa:) Średnio lubię paranormale,rzadko się trafia naprawdę coś fajnego. Ale piszesz, że to nie jest prawdziwie paranormalna książka,więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńdo tej pory nie miałam raczej ochoty na "Posępną litość", ale muszę powiedzieć że mnie przekonałaś. jeśli będę miała okazję, przeczytam :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie okładki, maja świetne i sama bym kupowała ich książki dla samej okładki. A sama historia wydaje się ciekawa i przyznam nawet już oglądałam książkę, więc pewnie w najbliższym czasie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie, a okładka jest wprost cudowna. Z byciem wzrokowcem mam to samo, nic nie poradzisz ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja- książka mnie intryguje, dla mnie to plus, że to jest raczej lekka "paranormalność", a dreszczyk emocji i wątek romansowy to coś co lubię :)
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka nawet mnie zaintrygowała, chociaż nie jestem pewna czy książka jako całość to lektura dla mnie :)
OdpowiedzUsuń