wyd. Mira
rok: 2012
str. 384
Ocena: 4/6
Fortece kapitulują, wróg ucieka,
a nasza przyjaźń przetrwa wieki…*
Walka, pościgi, spiski. Spektakularne ucieczki i niespodziewane zwroty
akcji. Najniebezpieczniejsze trucizny na świecie i tylko jeden cel. Przetrwać
kolejny dzień. Czy autorce udało się wykorzystać drzemiący w powieści
potencjał? Postaram się przybliżyć to Wam odrobinę przy pomocy poniższej
recenzji.
Przed laty maleńka Yelena trafiła do sierocińca w Piątym Dystrykcie
Wojskowym. Nikt tak naprawdę nie wiedział, ani jak, ani skąd dziewczynka się
tam wzięła, liczyło się tylko to, że otrzymała stosowny wikt i opierunek. Swego
czasu uznać można nawet było, że Yelenie się poszczęściło. Generał Brazell
zaliczany był bowiem do grona dobrych, a nawet bardzo dobrych opiekunów. Dzieci
pozostające pod jego kuratelą odbierały stosowne nauki i nikt nie mógł mu
zarzucić, że uniemożliwia im dalszy rozwój. Niestety nie wszystko było takie
kolorowe. Gdy dziewczynka weszła w okres dojrzewania wokół niej zaczęło dziać
się coraz gorzej. Generał oraz jego syn Reyad postanowili wystawić Yelenę na
próbę. I to nie jedną, o czym dość szybko przekonała się nastolatka. Testom nie
było końca, a każdy kolejny był cięższy od poprzedniego. Początkowa fascynacja
i duma z zainteresowania, jakie okazywali jej opiekunowie, szybko
przekształciły się w strach i pragnienie uwolnienia się z tego piekła na ziemi.
Jednak gdzie by nie spojrzeć wyjścia nie było. Wewnętrzny bunt drążył jednak
Yelene niczym woda skałę, aż ta w końcu ustąpiła pod naporem fali. Pewnego
felernego dnia, gdy Reyed posunął się zdecydowanie za daleko i odarł dziewczynę
z ostatnich fragmentów szacunku do samej siebie, ta nie wytrzymała i go zabiła.
Dobrze jednak wiedziała co uczyniła i jaka grozi jej za to kara. Zaraz po
dokonaniu zbrodni oddała się w ręce sprawiedliwości i przyznała do wszystkiego.
Z góry również wiedziała, jakiego wyroku może się spodziewać. W Iksji kara za
śmierć była wysoka i zawsze taka sama. Zgodnie z zasadą oko za oko, ząb za ząb,
Yelena skazana została na śmierć. Niezwłocznie po dokonaniu zamachu skierowana
została do zamku komendanta, gdzie w podziemnych lochach, wśród szczurów,
wilgoci i wiecznego smrodu doczekać miała dnia, w którym wymierzona zostanie
kara śmierci. Tak oto minęło kolejnych kilka pór roku, aż nieubłaganie zbliżać
zaczęła się rocznica dokonanej przez Yelenę zbrodni. Gdy więc do jej celi
przybyli żołnierze i niczym worek ziemniaków zabrali ją do Valka, prawej ręki
komendanta Ambrose, wiedziała że oto jej żywot się dokonuje. Tym większym
zaskoczeniem okazała się dla niej niespodziewana propozycja, którą złożył jej
Valek. Tylko czy praca, jaka została jej zaproponowana jest czymś lepszym od
natychmiastowej śmierci? Czy można w nieskończoność odkładać to, co jak się
okazuje, jest nieuniknione? Czy można odkupić swoje winy i pokazać światu, że
wcale nie jest się złym człowiekiem? Czy istnieje choćby najmniejsza szansa na
to, że los Yeleny się odmieni? Czy w tym ponurym, niegdyś tętniącym życiem
zamczysku ktoś jeszcze może odnaleźć swoje własne, szczęśliwe zakończenie? Czy
za bramą, za drogą, za góra i doliną, czeka na wszystkich nieszczęśliwców nowe,
lepsze życie? Czy dziewczyna może liczyć na obietnicę takiej przyszłości? Czy
jeszcze kiedyś będzie się cieszyła każdym nowym dniem i każdą nową przygodą?
Jak zakończy się jej podróż i czy u jej zwieńczenia spotka to, po co tak daleko
poszła? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie sięgnąć po powieść Marii V.
Snyder zatytułowaną Siła trucizny.
Z ręką na sercu przyznać Wam muszę, że nie spodziewałam się po tej
powieści za wiele. Jakoś tak samoistnie zalęgło się we mnie przekonanie, że oto
zostaje oddany w me ręce kolejny romans z wątkami paranormalnymymi i
kryminalnymi. Przed lekturą przysiadłam na chwilkę i zastanowiłam się nad
rozplanowaniem akcji powieści. Stanęło na tym, że zapewne około trzeciego
rozdziału między głównymi bohaterami zaiskrzy, a najdalej w piątym ich
namiętność osiągnie swoje apogeum. Jakie więc było moje zaskoczenie, gdy ani w
piątym, ani w siódmym, ani nawet w dziesiątym rozdziale niedane mi było
dowiedzieć się, jak silna okazuje się czasem miłość. Co więcej, choć oczywistym
z początku wydawało się z kim główna bohaterka nawiąże romans, z czasem zaczęłam
powątpiewać we własny instynkt i wyrobioną opinię na temat poszczególnych
gatunków literackich. Wszystko byłoby więc na piątkę, gdyby nie końcówka
książki. Przyznam szczerze, że na niej wyjątkowo się zawiodłam. Jakoś tak, choć
było to zupełnie nieracjonalne, uznałam, że skoro cała powieść toczy się
zupełnie innym torem, niż się tego spodziewałam, to będzie tak nadal. Niestety,
pod koniec autorka wykonała nagły zwrot i wróciła na tory wiodące wprost do
tradycyjnego i nieco oklepanego już zakończenia. I choć sama końcówka napawa
nadzieją, że w następnych częściach powieści (autorka przygotowała jeszcze dwa
tomy z tej serii), spodziewać powinniśmy się powrotu do tonu nadanego na
początku i w środku książki, to niestety niesmak po dość spłaszczonym finiszu pozostaje.
Siła trucizny to tak naprawdę książka o przyjaźni. Autorka na stronach
swej powieści przybliża czytelnikowi arkana zawiązywania się delikatnej nici
zaufania między nauczycielem i jego uczennicą. Więź jaka narasta między Yeleną
i Valkiem w trakcie tej lektury nie jest jednak jedyną, którą Maria V. Snyder
chce nam zaprezentować. Na dużo większą uwagę zasługuje przyjaźń, która łączy
Janca i Ariego i pod którą z czasem zaczyna być podpinana sama Yelena. To
właśnie w tym związku każdy czuje się najlepiej, to tu rozwiązywane są
wszelkiego rodzaju problemy (i te duże i te maleńkie) i to tu każdy każdemu
ufa, bez względu na to, jaki bagaż niesie za sobą. Na taką przyjaźń warto
pracować i o taką przyjaźń warto walczyć. Przede wszystkim z powodu tej
przyjaźni należy przeczytać Siłę trucizny. Książkę czyta się stosunkowo szybko.
Choć można natrafić w niej na przydługie i czasem zbędne opisy, to koniec
końców stwierdzić można, iż warto było pochłonąć każde z przeczytanych zdań.
Mnie po zakończeniu tej powieści został na twarzy grymas przypominający
uśmiech. Choć Siła trucizny nie kończy się tak, jak zapewne wielu by tego
chciało, to jednak ma w sobie to coś co sprawia, że chciałoby się już
przeczytać kolejne części tej serii. Ja zdecydowanie będę chciała to zrobić i
Was do tego zachęcam.
*377
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Mira :)
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Świetna recenzja! Po książkę kiedyś na pewno sięgnę, bo zachęciłaś mnie bardzo do niej ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna była, tez się nie spodziewałam i już nie mogę się doczekać kolejnej części !!!
OdpowiedzUsuńZ każdą kolejną recenzją mam coraz większą ochotę na tę książkę. Mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po nią jak najszybciej. Zapowiada się rzeczywiście interesująca lektura. :>
OdpowiedzUsuńJa również wyniosłam z lektury pozytywne wrażenia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A mi się bardzo podobała. Choć przed rozpoczęciem miałam identyczne obawy :D
OdpowiedzUsuń