11 marca 2012

Konkursowo 10 - ALINA


Konkursowo 10 dobiegło końca. Szczęśliwie udało mi się je rozwiązać, wytypować zwycięzców i rozesłać informację do Wydawców :) Teraz przyszedł czas na prezentację nagrodzonych prac. Będę starała się je przedstawiać w miarę systematycznie, w ciągu kilku następnych dni. Oczywiście nie wszystkie osoby nagrodzone nadesłały pracę. Ale... jest co pokazywać.

Na pierwszy rzut idzie zwycięska praca Aliny, która rozłożyła mnie na łopatki. Liczę, że i Wam się spodoba :) Wielkie dzięki Alinie za jej nadesłanie i za poprawienie mi nastroju (na mnie wybitnie pozytywnie wpływają takie teksty, sama nie wiem czemu :P). No i... jakoś tak nadajemy z Aliną na tych samych falach :) Zapraszam do lektury :)


Idąc po górach, można było bez problemu dotrzeć do domu, w którym Sylwia miała własny pokój. I choć nie dziwiło to nikogo – cóż tam własny pokój, wiele osób taki miało – to dla niej miało szczególne znaczenie. W mieście tego nie doświadczała, mieszkała z bratem – który był równie jasnowłosy co i ona, dlatego mówiono na nich „blondyn i blondyna” – w kawalerce, gdzie nie było miejsca na prywatność. Punktem wyjścia okazał się testament nieznanej im babci, która zapisała Sylwii mały domek otoczony aleją bzów. To był dla niej znak, że zakręty losu skierowały ją wreszcie na właściwą ścieżkę. Odzyskała utracony raj, tonący w zapachu kwiatów.
- Mam dla ciebie novae res! – krzyknęła z radością.
- Cieszę się twoim szczęściem – odpowiedział brat na wieść o spadku, choć nic w jego postawie na to nie wskazywało. Ten gruby mężczyzna patrzył na nią jak jaguar na polowaniu. – Ale to w sensie nowina czy rewolucja, bo wydaje mi się, że obie na raz.
Ich trzy czarne koty spojrzały jednocześnie na rodzeństwo i nastroszyły futro. Wiedziały, że stanie się coś złego, choć jeszcze nie do końca potrafiły wyjaśnić, co to będzie.
Rozmawiali jeszcze chwilę, ale Blondyn szósty już raz próbował delikatnie perswadować Sylwii, że powinna wyprowadzić się z ich mieszkania wraz z kotami i zostawić go samego. Prowadzili dialog – on - z duszą przy papierosie, Sylwia – z busolą w sercu – próbowała skierować myśli na najlepszą drogę prowadzącą do odpowiedniej decyzji. Znajdowali się pod dwiema kosami, które mogły jednocześnie przeciąć wszystkie ich pozytywne relacje, których wcale nie było tak wiele. Jednak piętno prawdy odciskało się na nich niczym rozżarzonym żelazem – Blondyna nikt nie kochał, Blondynę za to wszyscy. Mężczyźni kochają zołzy, ale zołzów nie kochają kobiety. A on był zołzem i to w tym negatywnym znaczeniu. Ludzie nazywali go Panem Potworem z powodu brzydoty fizycznej i duchowej. Niektórzy przypuszczali, że z ciemnością jej – Sylwii – do twarzy, dlatego mieszkała z mrocznym bratem, ale wiedzieli, że to nieprawda. Była ona na wskroś dobra. Niczym replika jej nieskażonej złem matki. Synowi jednak udzieliły się geny ojca.
Twarz brata przybrała rysy Potwora. Przestraszona Sylwia – mimo swojej cichej wiary w anioły – zaczęła się cofać dla ratowania życia do drzwi. Blondyn zmierzał ku niej z nożem, który przed chwilą leżał jeszcze na stole. Blondyna krzyknęła, a sąsiad, który był policjantem, od razu zapukał do drzwi, które otworzyły się z hukiem. Ujrzał w nich przerażoną kobietę i mężczyznę z nożem. Od razu go aresztował.
- Nie jestem seryjnym mordercą! – krzyczał bez sensu brat Sylwii.
Blondyn dostał dwadzieścia lat za usiłowanie morderstwa, a Sylwia została matką wszystkich lalek z porcelany, które odziedziczyli po ich matce, a które warte były majątek. Przez to stała się bogata.
Nie musiała pracować, więc bawiła się prozami, aż w efekcie napisała książkę o sobie i jej kotach, które również znalazły się w sytuacji zagrożenia życia: „Ocaleni. Życie, które znaliśmy”.
- Koniec gry – powiedziała zadowolona, wyjęła z szuflady nóż i poszła do oficynki, żeby wreszcie kogoś zabić i urozmaicić akcję swojej najnowszej książki. Traumatyczne wydarzenie okazało się pożeraczem snów o dobrej przyszłości – pozostały tylko koszmary przyszłych ofiar blondyny.

Alina

15 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba ta praca. Świetny pomysł

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst! :)) Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szacun za wykorzystanie (chyba) wszystkich tytułów i nazw, choć moim skromnym zdaniem odbija się to na tekście. Może mniejsze naszpikowanie nie wywołałoby zamierzonego wrażenia, ale wyglądałoby naturalniej, przez co i odbiór byłby przyjemniejszy. Niemniej jednak i forma ciekawa, i jest humorystycznie. Dlatego gratuluję! :)
    Rico, wcale nie długie. Mogłoby być i dłuższe, z chęcią bym przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wykorzystałam wszystkich, bo byłoby jeszcze gorzej ;). Niemniej zgadzam się z Twoimi zarzutami. Może następnym razem Sil każe napisać opowiadanie kryminalne, gdzie nie będzie trzeba wsadzać tytułów, to może wtedy wyjdzie mi lepiej ^^.

      Sil, słyszysz? Już wiesz, jakie ma być następne Konkursowo? :D.

      Usuń
    2. hehe dobre, dobre. Muszę zapamiętać. A już się zastanawiam z jakiej okazji zorganizować kolejną mega imprezę blogową :)

      Usuń
    3. Chciałam zaproponować Dzień Seryjnego Mordercy, ale okazało się, że takiego nie ma. Na 100000 wejść? To już niedługo!

      Usuń
    4. No nie wiem czy to niedługo. Przy średnio miesięcznych wejściach sięgających ok 7 - 8 tyś to wychodzi jakieś prawie pół roku... chce ci się tyle czekać? Bo mi nie :P

      Usuń
    5. To nie zarzuty, raczej luźna uwaga, refleksja po lekturze. Jednym przeszkadza długość, innym coś innego, ale fakt: to były reguły gry. Sil napisała minimum, ale im więcej, tym lepiej, więc za kreatywność naprawdę należy się najwyższe miejsce.
      Ja "kryminalistką" nie jestem, ale mały kryminał mogłabym popełnić, więc myśl, Sil, myśl! :) Może na szóstkową odsłonę? 66666! Fajnie brzmi.

      Usuń
    6. Ooo z tymi 66666 super pomysł. Muszę .. aaa, muszę zacząć planować chyba bo to by wyszło gdzieś za miesiąc. Zobaczymy czy się uda coś załatwić :D
      Co do tekstów to Julio były takie, w których faktycznie użyto wszystkich możliwych zwrotów. Tekst Aliny po prostu mi się podobał. Szczególnie zakończenie :D

      Usuń
    7. Szóstki są super! A już chciałam proponować, że będę wchodzić tu sto razy dziennie :D.

      Usuń
    8. Aaaa, to nie wchodzisz? Jak możesz? A ja myślałam, że to Ty robisz mi takie miłe dla oka statystki :)

      Usuń
  4. Rico (alias mój mąż) czepia się zawsze wszystkiego. Nie ma co na niego zwracać uwagi :P

    OdpowiedzUsuń