22 maja 2015

PoTargowo

Tak, tak - i ja w tym roku przybyłam do Warszawy, by potargować się o książki w stolicy. I, choć planowałam wziąć udział w spotkaniach blogerów, ostatecznie się na nie nie wybrałam. Nie zrobiłam tego jednak specjalnie, tak po prostu wyszło. W tym miejscu przepraszam was, że nie zawitałam ani na loterię, ani na póxniejsze spotkanie przy kawie i kawałku pizzy. Może następnym razem :) Szczerze powiedziawszy liczyłam na takie spotkanie jak w Krakowie - jakąś salę, jakiś plan. Nie było nic takiego. Jasne, dziewczyny zrogranizowały loterię. Jak dla mnie jednak odbyła się ona za wcześnie. Do Warszawy nie przyjechałam sama, planowałam więc nie tylko się targować, ale i zwiedzać itp. Tak też spędziłam piątek (rano droga, wczesne popołudnie - praca, późne popołudnie targi, wieczór - zwiedzanie). Późno poszłam spać, późno więc i wstałam. W sobotę pojawiłam się więc na Narodowym grubo po 11, przeszłam stoiska w tłumie ludzi i ostatecznie wydostałam się z tego szaleństwa, by ponownie udać się na zwiedzanie. Do tego w sobotę w Warszawie miała miejsce Noc Muzeum, więc z Arturem postanowiliśmy z niej skorzystać. I ponownie w hotelu byliśmy w nocy. Niedziela przywitała nas tragiczną pogodą. Mieliśmy udać się na targi po raz ostatni, niestety - odechciało się nam, gdy patrzyliśmy za okno. No i tak właśnie minął ten szalony weekend. Jak zwykle przywiozłam z Targów nie to, co chciałam i jak zwykle nie zrealizowałam swoich zamierzeń. Ale ogólnie oceniam pobyt w Warszawie in plus. Pogoda niemal się udała, z listy książek które "muszę kupić" zniknęła jedna pozycja :) Kupiłam w super cenach książki na stoisku Sonii Dragi. Zawiodłam się odrobinę na gadżetach książkowych. Nie znalazłam nigdzie planu stoisk (być może gdzieś był, jednak nie było mi dane go otrzymać). Niemal nie otrzymałam smyczy go wejściówki. Na szczęście mój obrotny małżonek w sobotę podszedł do stanowiska rejestracji z zapytaniem, czy czasami jakieś smycze im nie zostały, bo nic nie otrzymaliśmy. No i dostaliśmy "wyjątkową, ostatnią smycz". Chyba nie tylko my usłyszeliśmy tego (i poprzedniego) dnia taki tekst :) 

Dobra, to tyle lania wody, teraz odrobina fotografii. 

W drodze na Targi Książki - dzień drugi dla nas, dzień trzeci dla TK. Sobota. Pogoda bardzo ładna, zapowiada się bardzi fajny dzionek :)

Spotkanie z Magdaleną Witkiewicz i podpis Pierwszej na liście. Miło mi było usłyszeć, że moja recenzja była wyczekiwana i autorkę ucieszyła. Czekam na kolejne "trudne" tematy poruszane w powieściach Magdy Witkiewicz. Bo niestety, jak już ogólnie wiadomo - za lekkimi powieściami niestety nie przepadam :( 

Super pomysł, ściana do podpisów na TK. Pani zapraszająca do podpisów jakby mnie wyczuła i od razu wręczyła fioletowy mazak. Żyć nie umierać, jak to powiedział Artur - zostałam graficiarą :)

Przy okazji - wszystkiego najlepszego dla Grupy Wydawniczej Publicat :) 

Poszukiwania perełek na stoisku wydawnictwa Sonia Draga. Kocham :)


Wizyta na stoisku wydawnictwa Jaguar i odbiór premierowego egzemplarza recenzenckiego Następczyni. Przy okazji muszę podziękować Jaguarowi - super pomysł. Inne wydawnictwa mogłyby brac z was przykład. Przecież na targach była masa blogerów, gdyby wydać im wówczas egzemplarze recenzenckie - chyba znacznie zaoszczędziłyby na wysyłce. Może będzie to dobra rada na przyszłość :)

No i dalej - aleja sław :)

Leszek Balcerowicz

Tomasz Raczek


Ewa Minge

Wojciech Cejrowski

Moja prywatna sława, czyli najwspanialszy na świecie mąż. Przywiózł mnie w piątek do pracy, potem przeciągnął po Warszawie, nakarmił w ponoć najlepszym barze mlecznym, przeciągnął do Stadionu Narodowego i po zwiedzaniu - zlitował się nade mną i kupił weekendowy bilet na wszystkie środki lokomocji. Potem to już było zwiedzanie pełną gębą. A mąż, dzielnie wszystko dźwigał i wysłuchiwał moich narzekań. A potem, w niedziele - odwiózł całą i zdrową do domu :)

No i najlepsze miejsce w Warszawie - stacja metra UW. Cała w fiolecie. Moja :)

No i wspomnienie z Nocy Muzeów. Może uda nam się równiez w przyszłym roku?


No i moje zdobycze targowe :) Śliczniusie, prawda? 

A jak wam się udały Targi?

6 komentarzy:

  1. Piękna relacja :) Szkoda że nie dotarłaś na loterię albo na spotkanie. Tak wiem, idealnie nie było. Ale to był pierwszy rok, kiedy coś zaczęło się organizować w kwestii blogosfery. Jaguar rzeczywiście pięknie wypadł. Dostaliśmy po 20 egzemplarzy Następczyni i Netergrima na loterię. To wydawnictwo bardzo zyskało w moich oczach. Może w Krakowie się spotkamy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Sil, masz rację w wielu kwestiach np. zbyt wczesne godziny blogerskiej loterii. My, czyli dziewczyny po śniadaniu z Cecelią Ahern, dotarłyśmy dopiero po 14-stej na Targi... Nijak nie było zdążyć na loterię poranną.
    Po sobotnich przepychankach wśród tłumów o 17-stej zakończyłam działania i byłam poza stadionem w drodze do hotelu. Po odświeżeniu udałam się sama na miasto, żeby w końcu coś zjeść :)
    A to był pierwszy pobyt na targach w stolicy. Jednak krakowskie mam na miejscu i nie wiem czy wybiorę się jeszcze do stolicy...może kiedyś...

    Zapraszam Cię do mnie na konkurs - 28 książek do wygrania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, za mało czasu za dużo rzeczy do zrobienia. Myślę, że my może jeszcze wrócimy do Warszawy, ale... to zobaczymy jeszcze :)

      Usuń
    2. Bardziej się zastanawiam czy uda nam się kiedyś na targach spotkać :)
      Dla mnie W-wa daleko i sama muszę wszystko na plecach dźwigać - ekwipunek targowo-książkowy plus noclegowy... A przy moim kuśtykaniu to męczarnia.

      Usuń
  3. Podziwiam Twego męża i stosik zdobyczy :)

    OdpowiedzUsuń