„Pierwsza na liście” Magdalena Witkiewicz
wyd. Filia
rok: 2015
str. 356
Ocena: 5/6
Oh I know the feeling,
Of finding yourself stuck out on the ledge,
And there ain't no healing,
From cutting yourself with the jagged edge,
I'm telling you that,
It's never that bad,
Take it from someone who's been where you're at,
Laid out on the floor,
And you're not sure,
You can take this anymore 2)
Of finding yourself stuck out on the ledge,
And there ain't no healing,
From cutting yourself with the jagged edge,
I'm telling you that,
It's never that bad,
Take it from someone who's been where you're at,
Laid out on the floor,
And you're not sure,
You can take this anymore 2)
Przyznam, że Pierwsza na liście chwilę poleżała w
mojej biblioteczce. A potem ja poleżałam wraz z nią. Oczywiście nie w
biblioteczce tylko na kanapie. I w łóżku. Leżałam i zaczytywałam się, bo
powieść okazała się niesamowicie intrygująca i wciągająca. Pociągająca. Gdy nie
mogłam jej czytać, myślałam o tym, co będzie dalej. Co opowie kolejna kobieta?
Jak będzie powiązana z poprzednią? Zastanawiałam się również, jak to wszystko
się potoczy? Jak się skończy? Jaką przyniesie przyszłość?
Karolina Rybińska jeszcze do niedawna prowadziła bardzo
szczęśliwe życie rodzinne. Nie. To stwierdzenie nie jest do końca prawdziwe.
Owszem - dziewczyna dzięki swojemu otoczeniu była szczęśliwa. Kochająca mama.
Przesłodka siostra. Wspaniała babcia. Istna kopalnia radości. Tylko, że ojciec
kilka lat wcześniej odszedł i, dziwnym zbiegiem okoliczności, zgrało się to w
czasie z ciążą matki. Jak się okazało Patrycja, mama Karoliny przeczuwała, ba -
wiedziała, że może być to jedyny sposób na zatrzymanie męża przy sobie.
Niestety, jak się okazało, bez powodzenia. Została więc samotną matką dwójki
dzieci, z nadzieją na to, że w przyszłości będzie lepiej. Mąż może kiedyś wróci.
Dzieci jednak zawsze były dla niej najważniejsze, zarówno jeśli chodzi o
rodzinne wydatki, jak i o zdrowie. Kichnięcie. Mały katar. Podniesiona
delikatnie temperatura. Z każdym symptomem pojawiającym się i córek, zmartwiona
matka niezwłocznie udawała się do lekarze. U siebie nie zważała na nic, łykała
jakieś środki na wzmocnienie i oddawała się życiu rodzinnemu. Do czasu, gdy
okazało się, że na dbanie o własne zdrowie już za późno. Wtedy właśnie świat
Karoli rozpadł się na kawałki. Informacja o białaczce była jak wyrok. Karolina
jednak dość szybko zrozumiała, że musi się przeciwstawić, bo jeśli ona tego nie
zrobi, to naprawdę będzie koniec.
To tyle tytułem wprowadzenia. Podawanie jakichkolwiek
kolejnych faktów mogłoby zdecydowanie za bardzo odsłonić przed Wami fabułę
powieści. Pierwsza na liście to dość specyficzna książka, złożona z opowieści,
a w zasadzie wyznań różnych kobiet. Wraz z zaznajamianiem się z kolejnymi historiami
dowiadujemy się coraz więcej i zaczynami rozumieć, co te kobiety łączy. Jednak
tak naprawdę dopiero czytając jedną z ostatnich historii wszystko składa się w
spójną i oczywistą całość. Już nie ma tajemnic, już nie musimy zadawać sobie
pytań: dlaczego, po co, kiedy i jak. Wiemy i to jest najważniejsze. Ale czy
wiemy wszystko? Oczywiście nie. Nie wszystkie tajemnice zostają przed nami
odkryte. Świadomie? Wydaje mi się, że przynajmniej cześć z nich tak. Ale czy
wszystkie? Niekoniecznie. Wydaje mi się, że niektóre tematy po prostu zostały pozostawione,
choć ja chętnie dowiedziałabym się, jakie na przykład było ich źródło. Może
będzie mi to jeszcze dane? Może Magdalena Witkiewicz pokusi się o napisanie
kontynuacji, lub chociaż spinoffu? Pozostaje mi mieć nadzieję.
Pierwsza na liście to nie tylko doskonała, wciągająca
i pasjonująca powieść, ale również pozycja powodująca, że czytelnik poważnie
zaczyna zastanawiać się nad sensem własnego życia. Czym ono jest w obliczu możliwości
niesienia pomocy innym? Dowiadujemy się, jak niewiele czasem trzeba, by pomóc
innym. Dla mnie temat jest tym istotniejszy, iż kiedyś uznałam, że dla innych
zrobić mogę naprawdę wiele, ale nie oddać szpik. W dzieciństwie przeszłam wiele
po nieprawidłowo przeprowadzonej punkcji lędźwiowej i nie wyobrażam sobie, bym
mogła po raz wtóry przez to przejść. Jak się jednak okazuje, żyłam w głębokiej
nieświadomości. Bardzo, baaardzo głębokiej. Za odkrycie prawdy z całego serca
dziękuję autorce. A powieść polecam, zdecydowanie warta przeczytania.
Sil
1)
str. 320
2)
Nickelback - Lullaby
Świetna lektura. Czytałam w okolicach premiery i naprawdę ją połknęłam! Nie mogłam doczekać się końca, poznać przyczyn, relacji i samego finału. Poza tym, że temat poruszony w powieści jest trudny i ważny to jest to również dobra obyczajówka :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że to nawet bardzo dobra obyczajówka. Musi taka być, bo ja za miałkimi nie przepadam... :)
UsuńNie wątpię, że książka jest wspaniała - uwielbiam Witkiewicz i na pewno sięgnę także po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam :)
UsuńDziękuję! Z niecierpliwością czekałam na Twoją recenzję:)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że to tyle trwało :) Ale chyba nie zawiodłaś się? :)
UsuńCzytałam, książka także mi się podobała!
OdpowiedzUsuń