4 maja 2015

Bolesny koniec złudzeń1) („Pierwsza na liście” Magdalena Witkiewicz)

„Pierwsza na liście” Magdalena Witkiewicz
wyd. Filia
rok: 2015
str. 356
Ocena: 5/6


Oh I know the feeling,
Of finding yourself stuck out on the ledge,
And there ain't no healing,
From cutting yourself with the jagged edge,
I'm telling you that,
It's never that bad,
Take it from someone who's been where you're at,
Laid out on the floor,
And you're not sure,
You can take this anymore
2)

Przyznam, że Pierwsza na liście chwilę poleżała w mojej biblioteczce. A potem ja poleżałam wraz z nią. Oczywiście nie w biblioteczce tylko na kanapie. I w łóżku. Leżałam i zaczytywałam się, bo powieść okazała się niesamowicie intrygująca i wciągająca. Pociągająca. Gdy nie mogłam jej czytać, myślałam o tym, co będzie dalej. Co opowie kolejna kobieta? Jak będzie powiązana z poprzednią? Zastanawiałam się również, jak to wszystko się potoczy? Jak się skończy? Jaką przyniesie przyszłość?

Karolina Rybińska jeszcze do niedawna prowadziła bardzo szczęśliwe życie rodzinne. Nie. To stwierdzenie nie jest do końca prawdziwe. Owszem - dziewczyna dzięki swojemu otoczeniu była szczęśliwa. Kochająca mama. Przesłodka siostra. Wspaniała babcia. Istna kopalnia radości. Tylko, że ojciec kilka lat wcześniej odszedł i, dziwnym zbiegiem okoliczności, zgrało się to w czasie z ciążą matki. Jak się okazało Patrycja, mama Karoliny przeczuwała, ba - wiedziała, że może być to jedyny sposób na zatrzymanie męża przy sobie. Niestety, jak się okazało, bez powodzenia. Została więc samotną matką dwójki dzieci, z nadzieją na to, że w przyszłości będzie lepiej. Mąż może kiedyś wróci. Dzieci jednak zawsze były dla niej najważniejsze, zarówno jeśli chodzi o rodzinne wydatki, jak i o zdrowie. Kichnięcie. Mały katar. Podniesiona delikatnie temperatura. Z każdym symptomem pojawiającym się i córek, zmartwiona matka niezwłocznie udawała się do lekarze. U siebie nie zważała na nic, łykała jakieś środki na wzmocnienie i oddawała się życiu rodzinnemu. Do czasu, gdy okazało się, że na dbanie o własne zdrowie już za późno. Wtedy właśnie świat Karoli rozpadł się na kawałki. Informacja o białaczce była jak wyrok. Karolina jednak dość szybko zrozumiała, że musi się przeciwstawić, bo jeśli ona tego nie zrobi, to naprawdę będzie koniec.

To tyle tytułem wprowadzenia. Podawanie jakichkolwiek kolejnych faktów mogłoby zdecydowanie za bardzo odsłonić przed Wami fabułę powieści. Pierwsza na liście to dość specyficzna książka, złożona z opowieści, a w zasadzie wyznań różnych kobiet. Wraz z zaznajamianiem się z kolejnymi historiami dowiadujemy się coraz więcej i zaczynami rozumieć, co te kobiety łączy. Jednak tak naprawdę dopiero czytając jedną z ostatnich historii wszystko składa się w spójną i oczywistą całość. Już nie ma tajemnic, już nie musimy zadawać sobie pytań: dlaczego, po co, kiedy i jak. Wiemy i to jest najważniejsze. Ale czy wiemy wszystko? Oczywiście nie. Nie wszystkie tajemnice zostają przed nami odkryte. Świadomie? Wydaje mi się, że przynajmniej cześć z nich tak. Ale czy wszystkie? Niekoniecznie. Wydaje mi się, że niektóre tematy po prostu zostały pozostawione, choć ja chętnie dowiedziałabym się, jakie na przykład było ich źródło. Może będzie mi to jeszcze dane? Może Magdalena Witkiewicz pokusi się o napisanie kontynuacji, lub chociaż spinoffu? Pozostaje mi mieć nadzieję.

Pierwsza na liście to nie tylko doskonała, wciągająca i pasjonująca powieść, ale również pozycja powodująca, że czytelnik poważnie zaczyna zastanawiać się nad sensem własnego życia. Czym ono jest w obliczu możliwości niesienia pomocy innym? Dowiadujemy się, jak niewiele czasem trzeba, by pomóc innym. Dla mnie temat jest tym istotniejszy, iż kiedyś uznałam, że dla innych zrobić mogę naprawdę wiele, ale nie oddać szpik. W dzieciństwie przeszłam wiele po nieprawidłowo przeprowadzonej punkcji lędźwiowej i nie wyobrażam sobie, bym mogła po raz wtóry przez to przejść. Jak się jednak okazuje, żyłam w głębokiej nieświadomości. Bardzo, baaardzo głębokiej. Za odkrycie prawdy z całego serca dziękuję autorce. A powieść polecam, zdecydowanie warta przeczytania.

Sil

1) str. 320

2) Nickelback - Lullaby

7 komentarzy:

  1. Świetna lektura. Czytałam w okolicach premiery i naprawdę ją połknęłam! Nie mogłam doczekać się końca, poznać przyczyn, relacji i samego finału. Poza tym, że temat poruszony w powieści jest trudny i ważny to jest to również dobra obyczajówka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że to nawet bardzo dobra obyczajówka. Musi taka być, bo ja za miałkimi nie przepadam... :)

      Usuń
  2. Nie wątpię, że książka jest wspaniała - uwielbiam Witkiewicz i na pewno sięgnę także po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję! Z niecierpliwością czekałam na Twoją recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że to tyle trwało :) Ale chyba nie zawiodłaś się? :)

      Usuń
  4. Czytałam, książka także mi się podobała!

    OdpowiedzUsuń