„Następczyni" Kiera Cass
tom: IV
cykl: Rywalki
wyd. Jaguar
rok: 2015
str. 360
Ocena: 5/6
Cause I ain't got
nothing to lose
So much to prove
I get too far to hear no
Gotta go hard or go home
I ain't got nothing to lose
I gotta do what I gotta do 1)
So much to prove
I get too far to hear no
Gotta go hard or go home
I ain't got nothing to lose
I gotta do what I gotta do 1)
Kiedy kończyłam czytać Jedyną, nawet przez myśl mi
nie przeszło, że Kiera Cass może pokusić się o napisanie kontynuacji tej
niezwykłej trylogii. Bo cóż mogłaby w niej zawrzeć? Wielkie, huczne wesele?
Narodziny pierworodnego? Obalenie klas? Szczęście poddanych, którym nowy władca
oddał dawno utracone możliwości? Jasne - to byłoby pewnie ciekawe, ale, czy
potrzebne? Nie wydaje mi się. Jedyna zakończyła się dokładnie tak, jak powinna
i po ostatnim napisanym przez autorkę zdaniu, nie powinno dodawać się już
kolejnych. Wyobraźcie więc sobie, jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się,
że powstaje dalszy ciąg. Szok to bardzo delikatne określenie. Nie ukrywam
jednak, że mimo wszystko się ucieszyłam, tym bardziej, że powieść miała
przenieść naszych bohaterów dwadzieścia lat później. Co wyszło z takiej
wybuchowej mieszanki? Czy autorce udało się utrzymać wypracowany w Rywalkach
klimat? Czy powieść mogę śmiało polecić, a może powinnam ją z góry wszystkim
odradzić? By się tego dowiedzieć, koniecznie powinniście zapoznać się z
poniższym tekstem.
Eadlyn Schreave żyje z przeświadczeniem, że ma
niesamowitego wręcz pecha. To właśnie on sprawił, że zamiast zostać beztroską
księżniczką, żyjącą w cieniu brata, stała się osobą, która wkrótce miała
przejąć tron po ojcu. Jej pech wynosił jakieś siedem minut i był równy
dokładnie temu, jak długi czas spędziła bez brata. Chwilę po jej narodzinach na
świat przyszedł jej brat bliźniak - Ahren. W normalnych okolicznościach ta
niewielka różnica w czasie nie miałaby znaczenia. Tak czy inaczej tron
odziedziczyłby pierworodny syn Maxona. Niestety, rodzice uradowani przyjściem
na świat dzieci, postanowili zmienić prawo i umożliwić sprawowanie rządów temu
dziecku, które... Nie, nie - nie chodzi o to, które bardziej się nadaje. Albo,
jeszcze lepiej, które nadaje się mniej. Chodziło o zmianę dotyczącą
pierworodnego. Tak oto Illèa doczekała się czasów, w których państwem mógł
rządzić zarówno król, jak i królowa. Tak więc te siedem minut dłuższego życia
uformowały dalsze losy głównej bohaterki, która niemal natychmiast po
wyrośnięciu z pieluszek zabrała się do pracy. Wszystkie nauki świata na nic się
jednak nie zdały i po latach w kraju ponownie zapanował nieład. Nastroje społeczne
zamiast się poprawiać, z dnia na dzień ulegały pogorszeniu. Wszyscy już dawno
zapomnieli, co obecna władza dla nich uczyniła i jak fatalnie żyło się w
czasach, gdy naród podzielony był według odgórnie narzuconych klas. Królowi
brakowało już pomysłów, jak radzić sobie z tym, co dzieje się wokół pałacu, a
co dopiero w całym kraju. Gdy jednak przypomina sobie swoją własną
historię uświadamia sobie, że jest tylko
jeden sposób - ogłosić eliminacje. Tylko... czy Eadlyn wyrazi na nie zgodę?
Miejscami powieść jest denerwująca, kiedy indziej
jest podburzająca i skłaniająca ku głębszej refleksji. Równocześnie jest chwytająca
za serce, pokrzepiająca i rozweselająca. Działa jak narkotyk, który wciąga od
chwili jego pierwszego zażycia. Gdy raz zacznie się ją czytać - niezwykle
trudno odłożyć ją na półkę. A już absolutnie nie ma możliwości, by o niej
zapomnieć. Następczyni przywołuje do siebie czytelnika niczym syrena. Wabi go.
Pociąga i rozkłada na łopatki. Daje wycisk. Jak dla mnie - super pozycja, godna nie tylko uwagi, ale i
polecenia. Zdecydowanie warto, mimo miejscami bardzo denerwującej,
apodyktycznej i egocentrycznej bohaterki.
Sil
1) Jussie
Smollett - Nothing To Lose
Ja to mam tylko Rywalki za sobą...
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Ta seria zupełnie nie powala, ale ma w sobie coś takiego, że sięgamy po następny tom i następny...Nie wykluczam, że kiedyś zapoznam się z Następczynią.
OdpowiedzUsuńDziękuję za świetną recenzję. Sama miałam mieszane uczucia co do "Następczyni" i dalej trochę mam, ale mam nadzieję, że po przeczytaniu przyklaszczę twoim słowom . Chciałabym zaprosić tylko na mojego bloga : http://recenzje-z-nibylandii.blogspot.com/ Wygląd ma niedługo ulec zmianie, więc będzie jeszcze lepiej. ;)
OdpowiedzUsuńmuszę ją przeczytać zafascynowałaś mnie ją :D
OdpowiedzUsuńprzeczytałam już 3 z dodatkiem i mnie zafascynowały :D