wyd. Filia
rok: 2013
str. 256
Ocena: 4,5/6
Zauważyliście, że ostatnio na rynku wydawniczym zaroiło się od powieści erotycznych? Gdzie człowiek nie spojrzy - tam erotyk. Seks w lesie, seks na plaży, seks w trójkącie. Młodzi, dojrzali, ludzie w starszym wieku. Piękni i... tyle. Bo w zasadzie powieści erotyczne pod tym względem nie odbiegają niczym od innych książek - pisze się o ludziach ambitnych, wykształconych, urodziwych. Niepotrzebne skreślić lub połączyć w spójną całość. Nie da się zaprzeczyć, że przyjemnie się czyta o atrakcyjnych ludziach. Jakoś tak od razu człowiek czuje się bliższy ideału. W myślach widzi siebie oczami bohatera. Jest taki jak on/ona. Rzeczywistość jednak jest zwykle zgoła inna. Tu i tam widać jakiś pryszcz. Zęby poprzecinane są plombami. Brzuch składa się z trzech oponek, a uda już dawno przestały mieścić się w standardowe spodnie. O tym jednak zwykle nie przeczytamy w żadnej powieści, tym bardziej erotycznej... Tak przynajmniej mi się wydaje. A może się mylę? Może jednak ktoś postanowił do bardzo trendy tematu, dodać bardzo nie trendy bohatera? Przekonajmy się.
Julia Michalska jest piękną kobietą robiącą karierę w dużej korporacji. Dotychczas była żoną Karola, z którym związek wszyscy jej odradzali. I chyba całkiem słusznie, bo nie tylko nie miała o czym z nim rozmawiać, ale i okazał się być zupełną szumowiną zdradzając ją dość tandetnie ze swoją sekretarką. Dlatego też od teraz Julia może o nim mówić "eks mąż". Nie obawia się jednak o swoją przyszłość. Mąż zostawił jej mieszkanie w centrum Warszawy, a faceci żarłocznie się za nią oglądają. Gdyby nie to, że postanowiła odpocząć odrobinę od płci przeciwnej, nie mogłaby narzekać na powodzenie. Jeszcze zdąży nacieszyć się smakami życia - jest atrakcyjna, ma smukłą talię, a pokaźnego, sterczącego i jędrnego biustu nie powstydziłaby się największa seksbomba. Do tego jest inteligentna, wygadana i przyjacielska. Po prostu ideał kobiety. Niespodziewanie dla niej samej, podczas "opijania" rozwodu, wygrywa trzytygodniowy pobyt w SPA na Mazurach. Zapowiada się więc prawdziwa sielanka. Julia co prawda planowała w wakacje skorzystać z jakiejś oferty last minute i pojechać na Wyspy Kanaryjskie, ale... darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, prawda? I choć początkowo, zaraz po przeczytaniu ulotki i odkryciu, że luksusowe SPA to tak naprawdę "szkoła dla perfekcyjnych żon", waha się, to w końcu podejmuje męską decyzję i zgodnie z zaleceniami pakuje do niewielkiej walizki tylko jedną zmianę bielizny. I niewiele więcej... Czemu? Co czeka Julię Michalską w tym przedziwnym miejscu? Czy zgodnie z obietnicą właścicielki tego przybytku, życie kobiety się odmieni? By się tego dowiedzieć koniecznie należy sięgnąć po najnowszą powieść Magdaleny Witkiewicz, zatytułowaną "Szkoła żon".
Julia to oczywiście nie jedyna bohaterka, którą autorka postanowiła przedstawić czytelnikowi. W powieści spotkamy więc i Michalinę, młodziutką dziewczynę, która dla mężczyzny, widzącego jedynie czubek swojego nosa, odwróciła się od rodziny; Jadwigę vel Jagodę, nauczycielkę po pięćdziesiątce, którą notoryczne zdradza mąż; Martę, szczęśliwą mężatkę, która nie poradziła sobie z powrotem do formy po dwóch ciążach oraz Annę, prychającą na wszystkich i bardzo wścibską feministkę. Każda z kobiet ma swoje własne problemy, każda przyjeżdża do Szkoły żon z bagażem własnych doświadczeń. Mają swoje plany, swoje cele, teoretycznie wiedzą co powinna dać im ta nietypowa placówka. Same jednak nie zdają sobie sprawy, gdzie trafiły i jak bardzo zmieni się ich życie po tych trzech wyjątkowych, i nie ma co ukrywać, bardzo drogich tygodniach.
Mamy więc kilka bohaterek, niby zupełnie innych, ale w zasadzie bardzo do siebie podobnych. Młode i starsze, szczupłe i pulchne, brunetki i blondynki. Każda w głębi duszy pragnie miłości i oczywiście każda na nią zasługuje. Tylko w różny sposób o nią zabiegają, więc ich poczynania nie zawsze przynoszą pożądany skutek. Szkoła żon ma na celu jedno - uświadomienie im, że to od ich szczęścia zależy szczęście ich bliskich - ich mężczyzn.
Mam mieszane uczucia odnośnie tej książki. Z jednej strony uważam, że był to bardzo dobry erotyk. Ani zbyt wulgarny, ani zbyt potulny. Dość stonowany, ale i pikantny. Można by rzec, że odpowiednio wyważony. Z drugiej strony mamy historię kobiet, które postanawiają spędzić wspólnie trzy tygodnie swojego życia i nauczyć się kilku nowych rzeczy. I właśnie z tymi ich historiami mam pewien problem. Z założenia miały być one autentyczne, miały sprawić, że czytelnik popatrzy na tę książkę jak na coś więcej niż na zwykły erotyk. Według mnie udało się to pani Magdalenie Witkiewicz, ale nie do końca. Dzięki postaciom Jadwigi i Marty przekonałam się, że można znaleźć czasem powieść, w której pisze się o ludziach mniej doskonałych. Niestety ani Jadwiga, ani Marta nie były głównymi bohaterkami powieści. Ich wątki co prawda zostały opisane w Szkole żon, ale nie tak szczegółowo jak historie Julii czy Michaliny, czyli tych kobiet, które zaliczyć można do młodych i pięknych. Zarówno Jadwiga jak i Marta nie zastały również obsadzone w roli "szalejących na wyjeździe kobiet". O wszystkich ich nietypowych poczynaniach dowiadujemy się jedynie z półsłówek. Niestety niezupełnie tego się spodziewałam.
Nie chcę, byście pomyśleli, że mam wobec Szkoły żon jakieś wielkie zarzuty, bo ich nie mam. Jednak spodziewałam się po tej powieści czegoś więcej. Liczyłam, że będzie bardziej prawdziwa, tak jak Opowieść niewiernej, która wywarła na mnie wielkie wrażenie. Niestety odrobinę się przeliczyłam. Książka jest dobrą powieścią obyczajową i fajnym erotykiem i jako taką Wam ją polecam.
Mnie książka zdecydowanie bardziej oczarowała :-) Podobnie jak w przypadku Opowieści niewiernej, autorka trafiła gdzieś do mojego wnętrza i dała mi do myślenia...
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że sama nie miałam problemów z historiami kobiet. Może i historię Julii poznajemy jako pierwszą ale jak dla mnie wszystkie historie były równie ważne. Nie dostrzegłam również półsłówek, wszystko było dla mnie jasne, absolutnie nic mnie nie uwierało ;-)
i ja tak myślę
UsuńO, sprowadziłaś mnie troszkę na ziemię. Jednak mimo wszystko nadal mam ochotę na tę książkę. Jestem ciekawa, jak autorce udało się napisać erotyk i czym wyróżnia się na tle innych książek tego typu.
OdpowiedzUsuńEh.. ja nie chciałam nikogo sprowadzać na Ziemię... i nie napisałam przecież że książka jest zła czy coś... Wg mnie jest dużo prościej skonstruowana niż Opowieść niewiernej. Tamta powieść poruszyła we mnie jakieś takie struny... ryczeć mi się przy niej chciało... krzyczeć... do tej pory ją wspominam... Szkoła żon jest fajna, ale inna po prostu... Dużo bardziej happy i dlatego wg mnie dużo mniej real...
OdpowiedzUsuńOpowieść niewiernej jest prawdziwa, to nie jest fikcja literacka... Szkoła na początku miała być o czymś innym i dlatego być może aż tak nie przypadła Ci do gustu...
UsuńMnie się bardzo podobała, choć zgadzam się trochę brakowało mi Marty, tak po setnej stronie przestała się pojawiać, dopiero na końcu w formie epilogu.
OdpowiedzUsuńDo tej pory natykałam się na same pozytywne recenzje tej książki. Póki co w najbliższych planach jej nie mam. Ale kto wie, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńCzyżby kolejny banał i kalka? Oj...
OdpowiedzUsuńhttp://po-czytaniu.blogspot.com/
A czego uczą w tej szkole? Seksu? Bo się zastanawiam, gdzie ta część erotyczna się odbywa, skoro wszystkie się tam spotykają. ;) Nie podoba mi się tytuł, kojarzy mi się z bardzo brudnym ff, z takimi rzeczami, których się człowiek brzydzi czytać lub czyta po kątach, by być w rezultacie zdegustowany. Co prawda, piszesz, że wszystko jest wyważone, ale dobry tytuł to jednak połowa sukcesu, a ten nie zachęca. :)
OdpowiedzUsuńTak w ogóle, pozdrawiam, bo ostatnio niewiele udzielałam się na blogach z recenzjami i przez to też rzadko Twój odwiedzałam. :*
W tej szkole kobiety uczą się, że to one są najważniejsze i jeśli one będą szczęśliwe również ich ukochani będą. Ta kwestia dotyczy też seksu więc i jego się tam w pewien sposób... uczą.
UsuńTęskniło mi się za tobą kochana... ale przyznam szczerze, że sama ostatnio nie mam czasu odwiedzać kogokolwiek na blogach :( o komentowaniu nie wspomnę :(