22 stycznia 2013

Zapach fiołków („Przez burze ognia” Veronica Rossi)


PREMIERA 23.01.2013

„Przez burze ognia” Veronica Rossi
wyd. Otwarte
rok: 2013
str. 368
Ocena: 5/6


Gdy człowiek staje w obliczu niewiadomej, często podejmuje głupie, nierozważne decyzje, nie zdając sobie nawet sprawy, jak katastrofalne mogą być ich konsekwencje. Jeden nieprzemyślany krok i już nie ma możliwości odwrotu. Istnieje tylko tu i teraz… i ogarniające człowieka, w obliczu tragedii, niewyobrażalne wręcz przerażenie. To nie gra, to rzeczywistość. Nie wystarczy przycisk stop albo zmiana kanału. Nie da się wyłączyć tego, co dzieje się wokół, nieważne jak mocno by się tego chciało. Niejednokrotnie złe decyzje równają się strasznym efektom.

Aria od jakiegoś czasu nie miała żadnych wiadomości od Luminy, swojej matki. Kobieta jakiś czas wcześniej wyjechała do odległej kapsuły – Bliss, gdzie miała kontynuować swoje super tajne, genetyczne prace. Dotychczas, podczas  takich wyjazdów, kontaktowała się z córką regularnie. Tym razem było jednak inaczej, a przecież nie powinno. W końcu w ich świecie kontakt stanowił najmniejszy problem. Wystarczyło pomyśleć i… człowiek przenosił się do odpowiedniej Sfery, gdzie mógł spotkać te osoby, które w danej chwili chciał widzieć. Średniowiecze, czasy wiktoriańskie, opera, dyskoteka, pustynia czy nadmorski kurort – żaden problem. Jedna myśl, kilka wirtualnych poleceń – i człowiek przenosi się tam, gdzie chce. Oczywiście wyłącznie wirtualnie. Dzięki temu może przeżywać, poznawać i… być zupełnie wolnym od niebezpieczeństwa. Podczas takich „wizyt” nikt się nie skaleczy, nie przeziębi, nie zginie. Ryzyko, przynajmniej z tego wirtualnego świata, zostało zupełnie wyeliminowane. Sprawa ma się zupełnie inaczej poza granicami kapsuł. Tam znajdują się Umieralnie, tam spotka się Dzikusów, tam człowiek na każdym kroku narażony jest na niebezpieczeństwo. Bo każdy oddech przybliża żywą istotę do nieuchronnej śmierci. Aria nie ma jednak za dużego pola do manewru, za wszelką cenę chce nawiązać kontakt z matką, a to może osiągnąć jedynie zbliżając się do Sorena, a ten postanowił właśnie złamać najważniejsze reguły Reverie. Niestety, ich pierwsza rzeczywista wyprawa kończy się tragicznie. Niektórzy ulegają pokusom, inni szaleją, jeszcze inni pragną jedynie uciec. Koniec końców Aria ląduje przed jednoosobowym „sądem”, który skazuje ją… Żeby się dowiedzieć na co, koniecznie należy sięgnąć po debiutancką powieść Veroniki Rossi.

Przyznam, że odrobinę sceptycznie podchodziłam do tej powieści. Tyle ostatnio na rynku pojawia się książek fantasy, że czasami aż trudno zliczyć nowe tytuły. Najgorsze jest to, że gdy sięgnie się po kilka tego typu lektur pod rząd, to okazuje się, że niewiele się od siebie różnią. Mimo wszystko, gdy sięgnęłam po Przez burze ognia, byłam pełna wiary w to, co miałam przeczytać. Niestety pierwsze rozdziały jakoś nie powaliły mnie na kolana. Niby coś zupełnie nowego, niby super pomysł, ale w rzeczywistości… brak jakiejś wewnętrznej iskry. Jak się jednak okazało było to dość… mylne wrażenie, które umknęło równie szybko jak szybko się pojawiło. Z każdym przeczytanym rozdziałem bardziej wciągałam się w  fabułę i w pewnym momencie już zupełnie nie potrafiłam się od książki oderwać. Szczerze powiedziawszy już dawno nie czytało mi się równie dobrze fantasy. Gdy skończyłam książkę, a był środek nocy, nie mogłam zapomnieć o Arii i Perrym. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam o poranku, było sprawdzenie, czy Przez burze ognia ma kontynuację. I ma. Co prawda będzie trzeba na nią nieco poczekać (przynajmniej na polską wersję językową), ale się doczekamy.

Debiutancką powieść Veroniki Rossi czyta się błyskawicznie. Jest pełna barw i uczuć. Opowiada o zupełnie obcym nam świecie, w którym ludzie pragną tylko jednego – by w końcu było normalnie, by odnaleźć Wielki Błękit. Jestem z nimi całym sercem i mam nadzieję, że uda im się to zrobić. Powieść polecam z czystym sercem, nie tylko nastolatkom, o których opowiada i do których jest skierowana, ale i dojrzałym czytelnikom. Zdecydowanie warto dowiedzieć się czegoś więcej o świecie, w którym jedynym prawdziwym panem jest eter.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Otwarte

11 komentarzy:

  1. mam coraz większa ochotę na tę książkę (moje serce już jest bliskie wyskoczenia z mojej piersi i biegnięcia do księgarni ;D), ale nie wiem kiedy uda mi się znaleźć na nią czas...

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę wciągnęłam już na listę życzeń :)
    Zazdroszczę, też bym chciała móc się już z nią zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, ale to bardzo chcę przeczytać tą książkę. Nawet miałam propozycję, aby ją przedpremierowo przeczytać, ale sesja mnie gnębi i zabiera czas ;/ Ale kiedy już tylko będę mieć czas z pewnością ją przeczytać. Twoja recenzja jest kolejną pozytywną, która skłania mnie do przeczytania "Przez burzę ognia" :)

    PS. Zapraszam do zgłaszania się do mojego konkursu :) http://recensione-libretto.blogspot.com/2013/01/konstantin-nosow-gladiatorzy-krwawy.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Też tak mam - widzę kolejną książkę fantastyczną tego typu i myślę "o nie, nie tym razem...". A po recenzji widzę, że jednak czasem warto ulec... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz częściej trafiam na jej recenzje w związku z czym mam coraz większą ochotę się z nią zapoznać! Ta okładka i wysokie oceny kuszą mnie coraz bardziej! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przeczytać tę powieść ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, a mogłam tu nie wchodzić. Czułam, że mnie skusisz. teraz będę biła się z myślami, bo w planach miałam inną powieść... Ktoś w końcu musi opracować metodę rozciągania czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś wizja wirtualnego przenoszenia się w dowolne miejsce mnie nie zachęca, jest zbyt utopijna. Natomiast imię Aria zupełnie mi nie pasuje, może ze względu na moje zboczenie jeśli chodzi o Mass Effect. Dla mnie Aria zawsze będzie dumna, interesowna, nieco przerażająca i piekielnie niebezpieczna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Recenzja bardzo ciekawa i zachęcająca. Może skuszę się na tę pozycje :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    eM.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam, zgadza się przez ksiązkę przechodzi się szybko i trudno się od niej oderwać :) już nie mogę doczekac sie koeljnej części :)

    OdpowiedzUsuń