wyd. Wilga
rok: 2012
str. 520
Ocena: 4,5/6
Bycie wilkiem, a raczej wilkołakiem nie jest, jak się okazuje, łatwym
stanem. Używając sformułowania „stan”, mam w tym wypadku na myśli ciężką,
niejednokrotnie śmiertelną chorobę. Przemiana jest… koszmarem. Bycie
wilkołakiem, to też nie przelewki. Na długie miesiące zapomina się o swojej
ludzkiej egzystencji, liczy się tylko tu i teraz. Zew natury woła głośno i przyzywa
do siebie. Są oczywiście jednostki, bardzo wyjątkowe osobniki, które mogą
przesłać innym członkom sfory obrazy, co umożliwia im „umówienie się” w
konkretnym miejscu. Są też takie, które zapamiętują szczątkowe informacje ze
swojej ludzkiej formy. Im jednak jest najtrudniej. Bo jak żyć, wiedząc, ile prawdziwego
życia traci się w trakcie niby swobodnego biegu przez las?
Kiedy kilka miesięcy wcześniej Grace Brisbane wraz z przyjaciółką
Isabel Culpeper wstrzykiwały Samowi Roth’owi krew zarażoną zapaleniem opon
mózgowych, modliły się tylko o to, by śmiertelna choroba go nie zabiła. Dziwne,
bo przecież takie właśnie powinny być skutki wspomnianego zastrzyku. Cała akcja
kończy się jednak szczęśliwie, a Sam przestaje się przemieniać. Wszystko byłoby
więc w porządku, gdyby Grace nie zaczęła odczuwać tego, co wcześniej ciągnęło
jej ukochanego do lasu. Okazuje się, że to, co przez lata powstrzymywało rozwój
choroby u dziewczyny, przestało walczyć. Tak więc ukochani ponownie zostali
rozdzieleni. Rozpoczyna się walka z czasem, z zimą i… z ojcem Isobel, który za
życiowy cel postawił sobie pozbycie się wilków z otaczających go lasów. Czy
ukochanym uda się ponownie połączyć? Czy przekonają rodziców Grace, że powinni
być ze sobą? Czy dziewczyna przestanie się przemieniać? Czy Samowi uda się
utrzymać na stałe ludzką postać? Jak uratują wilki przed masowym wybiciem? Czy
znajdzie się ktoś, kto zechce im pomóc? Gdzie zastanie ich, i czy w ogóle ich
zastanie, kolejna zima?
Długo wyczekiwałam lektury tej powieści. Niewątpliwie serię Drżenie
uznaję za jeden z lepszych cykli paranormalnych, skierowanych do młodzieży. Miałam
więc nadzieję, że powieść, która go zamyka, będzie równie dobra jak jej
poprzedniczki. I w zasadzie się nie zawiodłam. Stiefvater nie obniżyła lotów i
napisała bardzo dobrą powieść, którą czyta się płynnie i szybko. Niewątpliwie
Ukojenie ma słabe punkty, ot choćby czasem przydługie i niewiele wnoszące
opisy, ale zasadniczo nie przeszkadzają one w odbiorze całości. Akcja rozwija
się w miarę dynamicznie, zaprezentowane zostają nowe fakty, odkrywane są karty,
o których istnieniu czytelnik wcześniej nie miał pojęcia. Ostatecznie niemal
wszystkie kwestie zostają zamknięte, mniej lub bardziej szczęśliwie, i
bohaterowie powieści odnajdują upragnione ukojenie.
Maggie Stievfvater jest niewątpliwie bardzo dobrą powieściopisarką, z
nadzwyczaj rozwiniętą wyobraźnią i umiejętnością kreowania rzeczywistości.
Świat, który stworzyła w serii Drżenie jest magiczny, a z drugiej strony tak
realny, że nietrudno uwierzyć, że naprawdę istnieje. Może to wycie, które
słychać wieczorem to nie psy w pobliskim schronisku tylko wilki? Może te wilki,
nie są takie zwykłe, jakby mogło się zdawać? Może to ludzie, którzy zostali
ugryzieni i zarażeni wirusem, zmuszających ich, gdy spada temperatura,
przybierać zwierzęcą postać? Może… cóż, pewnie nigdy nie dowiemy się, czy to
„,może”, może być prawdziwe. Warto chyba jednak uwierzyć, że mogłoby być. Powieść,
jak i cała seria, zdecydowanie warta jest polecenia. Zachęcam do zapoznania się
z nią.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Wilga
przede mną cały czas tom pierwszy, ale jak dobrze pójdzie, to być może niedługo trafi do mojej biblioteczki :)
OdpowiedzUsuńNierzadko spotykałam się z opiniami, że jest to tylko podróbka Zmierzchu. Jednak po Twojej recenzji zaczynam sie do książki przekonywać. ;)
OdpowiedzUsuńMoje dzieciństwo spędziłem w miejscu, gdzie słyszałem nocami wycie wilków. Tym bardziej interesuje mnie ta pozycja.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię autorkę, ale - co dziwne - jeszcze nie czytałam tej serii jej książek.
OdpowiedzUsuńCała seria jeszcze przede mną, liczę, że szybko się za nią wezmę. :)
OdpowiedzUsuńA mnie się nie podobał pierwszy tom - mdli bohaterowie, dziwnie trochę poprowadzona akcja... Nie, kompletnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń