10 lipca 2011

Ile ważą cztery miliony?

Książkę zrecenzowałam dla Portalu Duże Ka, recenzja dostępna TU


„Mała Garbo” Bodo Kirchhoff
wyd. Słowo/Obraz Teoria
rok: 2011
str. 270
Ocena: 5/6


Może nieco trudno będzie w to uwierzyć, ale byłam pewna, że mam przed sobą lekturę znakomitej komedii omyłek. Że uśmiech nie będzie schodził z mojej twarzy. Że cudowne gagi zawarte w powieści na lata zostaną w mojej pamięci. Że cała historia skończy się wspaniałym happy endem. Sama nie wiem, jak mogłam aż tak bardzo się pomylić.

Czy mieliście kiedyś w życiu wrażenie, że gorzej już być nie może? Że to nie możliwe, że los jest aż tak podły? Że dawka pecha, skierowana na Waszą osobę, już dawno przekroczyła dopuszczalne normy? W życiu mężczyzny w skórzanej kurtce z rzemieniami i poduszkami na ramionach właśnie nadszedł taki dzień. Podniósł się więc z łóżka, ubrał, zabrał zdobyty od dentysty pistolet i wyruszył przed siebie. Cel miał jeden – definitywnie zakończyć swój marny żywot. Uważał, że jego życie i tak już się skończyło. Niezaplanowany postój w niewielkim banku wywrócił jego życie do góry nogami i wywołał lawinę niemożliwych do ogarnięcia przez ludzki umysł wypadków. Jednym z tych „wypadków” było spotkanie na swej drodze Małej. Czy ich niespodziewana znajomość zmieni cokolwiek w życiu mężczyzny? Czy wspólna „podróż” pozwoli obojgu spojrzeć na nowo na własne życia? Czy pech może się odwrócić? Czy zło kiedyś się skończy? To tylko kilka pytań, które kołatały się po mojej głowie podczas lektury tej niezwykłej powieści. Czy znalazłam na nie odpowiedź? Czy wszystkie puzzle znalazły się na swoim miejscu? Pozwólcie, że Wam tego nie zdradzę. Może ta odrobina tajemnicy, skłoni Was do lektury tej książki.

Małej Garbo zdecydowanie nie można zaliczyć do gatunku komedii. Nie mogę pochwalić się Wam milionem kawałów sypanych jak z rękawa po lekturze tej powieści. Przez ostatnie trzy dni niewiele się uśmiechałam. Częściej na mych ustach gościł nieciekawy grymas. Z każdą przeczytaną stroną ogarniał mnie coraz większy strach, coraz większa trwoga. Bałam się każdej następnej linijki tekstu. Bo w każdej chwili mogło się wydarzyć kolejne nieszczęście. I w zdecydowanej większości wypadków owy pech miał miejsce.

Książka Bodo Kirchhoff’a nie jest łatwą lekturą. Nie czyta się jej jak typowego umilacza czasowego. Każde kolejne zdanie uczy czytelnika czegoś nowego. Popycha go do nieustannego wykorzystywania mózgu, i to w celu, do którego został on stworzony – do myślenia. Analiza, analiza, analiza. Nieustanne rozkładanie każdego wydarzenia, każdego zdania, na czynniki pierwsze. By odkryć sens. By odkryć prawdę. By zrozumieć. Czy to się udaje? Przekonajcie się sami. Ja tylko powiem, że warto wyruszyć w tę wędrówkę, by dotrzeć do mety. Polecam.

 Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Portalu Duże Ka, za co serdecznie dziękuje :)

7 komentarzy:

  1. Kolejna pozytywna opinia tej książki. Trzeba będzie się za nią porządnie rozejrzeć:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie się "Małą Garbo"czytało świetnie - nie mogłam się oderwać. Ale może coś w tym, co piszesz jest - moją mamę na przykład bardzo zirytowała ta lektura :)

    Masz rację - komedia to z pewnością nie jest, choć te wszystkie pomyłki, zbiegi okoliczności, zderzenia i sytuacje nieco absurdalne - mogły by to sugerować. Dla mnie to raczej dramat.

    W każdym razie moja recenzja powinna się wykrystalizować do dwóch dni, więc zapraszam do siebie!!! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja sam się chętnie przekonam o wartości tej książki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak dla mnie ta książka wydaje się być zbyt ciężką na luzackie,wakacyjne wyjazdy - te analizy mnie przerażają :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesujące... Pomyślę nad nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O - recenzja gotowa. Zapraszam ;))

    OdpowiedzUsuń