"Co mnie zmieniło na zawsze" Amber Smith
wyd. Feeria Young
rok: 2016
str. 392
Ocena: 6/6
Ten dzień. Ten dzień nie był pierwszym dniem jej nowego życia. A pewno
był jednak ostatnim dniem starego. Początkiem, środkiem i końcem koszmaru. Jego
kulminacją. Koszmar koszmarów, koszmarem przepleciony. Nie wiem, jak dałam radę
przeczytać tę powieść. Nie wiem, jak mogłabym jej nie przeczytać…
Jeden dzień, jeden wieczór, jeden moment. Pięć minut. Trzysta sekund.
Koniec życia.
Eden McCrorey ma czternaście lat i jej życie się skończyło. Pewnego
zimowego dnia, w trakcie przerwy świątecznej, do jej pokoju wkrada się
najlepszy przyjaciel jej starszego brata. Wszedł do jej łóżka, zdarł bieliznę,
zadarł ulubioną koszulę nocną i brutalnie zgwałcił. A potem powiedział, że nikt
jej nie uwierzy. Że jest szkaradą. I, że jeśli piśnie choć słówko, to ją
zamorduje. Dziewczyna nie drgnęła, aż do świtu, mimo że cały akt trwał tylko
pięć minut. A gdy rano do jej pokoju weszła matka… wcale nie zobaczyła obrazu
zbrodni. Zobaczyła dziewczynę, której zapomniało się, że dostanie okres. Matka
więc skrzętnie zebrała pościel, zaniosła do prania, a córce kazała się szybko
umyć. Tak wyglądał pierwszy dzień koszmaru po koszmarze. A kolejne, choć Edy
bardzo chciała, by były leprze, wpędzały ją tylko w coraz większe bagno. Wkrótce
pędzącej za nią lawiny już nie dało się powstrzymać. Nie było już ratunku. Nie
było odwrotu. Jedna wielka czarna dziura. Wydawało się, że spotkanie Josha coś
może odmienić, że może on wydobędzie ją dołu, który wpadła. Pytanie tylko, czy
Eden będzie gotowa z niego wyjść? Czy przyjmie wyciągniętą dłoń? Czy przestanie
wciąż i wciąż zamykać drzwi przeszłości i zrozumie, że uratować ją może tylko
ujawnienie? Istnieje tylko jeden sposób, by się tego dowiedzieć. Koniecznie
musicie sięgnąć po najnowszą powieść Amber Smith, zatytułowaną Co mnie zmieniło
na zawsze.
Ta książka naprawdę wiele w człowieku może zmienić. Gdy zaczynałam ją
czytać (a w sumie lektura nie zajęła mi to nawet doby, a gdyby nie praca, to
wystarczyłaby jedna noc), chciałam ją czym prędzej odłożyć na półkę.
Zastanawiałam się nawet, czy nie mogłabym tego egzemplarza przekazać komuś
innemu do przeczytanie. Przestraszyłam się tej książki, tego co się w niej
wydarzyło i co jeszcze mogło się zdarzyć. Byłam przerażona i niemal pewna, że
nie dam sobie rady z tym tematem. Chciałam wysiąść z tego pociągu jak
najszybciej. I zapomnieć. A równocześnie, z każdą kolejną przeczytaną stroną
czułam się z tą lekturą coraz lepiej. I nie chciałam przerywać czytania.
Chciałam wiedzieć co jest dalej. W kolejnym zdaniu, kolejnym akapicie, na
kolejnej stronie, w kolejnym rozdziale… Sen nie chciał mnie zmorzyć, mogłam tak
czytać do świtu. Powstrzymał mnie jedynie zdrowy rozsądek. A i tak, długo po
odłożeniu Co zmieniło mnie na zawsze, długo zastanawiałam się, co znalazłabym
na kolejnych kartach tej historii. Czym jeszcze mogła mnie zaskoczyć. No i, co
chyba najważniejsze, jaki będzie finał. Liczyłam na to, że mimo marazmu, w jaki
wdepnęła główna bohaterka, wszystko dobrze się skończy. Może nawet łudziłam
się, że będzie jakiś happy end? Czy go dostałam? Tego wam nie wyjawię. Powiem
jednak, że zakończenie zasadniczo mnie usatysfakcjonowało. Autorka znalazła
idealny balans między słodyczą i goryczą. Wszystko się w końcu… kończy. I to
nie zawsze oznacza śmierć.
Zdecydowanie polecam. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać.
Sil
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz