27 czerwca 2016

Numer ósmy ("Zanim umrę" Jenny Downham)

wyd. Nasza Księgarnia
rok: 2016
str. 352
Ocena: 5,5/6


" - Kocham cię – szepcze gniewnie z ustami przy mojej szyi. – Czuję ból, jakiego nigdy dotąd nie doświadczyłem, ale cię kocham. Nie masz prawa temu zaprzeczać. Nie mów tak więcej!"1)

Przyznam, że umyślnie przez kilkanaście dni pomijałam tę powieść. Leżała w trakcie urlopu na półce nad łóżkiem, a ja po nią specjalnie nie sięgałam. Nie robiłam tego, bo w trakcie urlopu aż dwie książki mówiły o śmierci, nie chciałam, by te wakacje wpisały się w moją pamięć pod znakiem tragicznych powieści. Odkładałam więc lekturę Zanim umrę tak długo, jak tylko mogłam. W ten sposób wróciłam do domu i… w końcu musiałam sięgnąć po tę książkę. Początki nie były łatwe. Czytało się dość trudno i, szczerze powiedziawszy, było jakoś mało pociągająco. Wstęp był napisany jakoś tak… odstraszająco. Przemykałam wzrokiem przez kilka stron i musiałam odkładać powieść na półkę. Niewiele brakowało, a zarzuciłabym lekturę zupełnie. Jednak z każdą kolejną pokonaną stroną Zanim umrę bardziej mnie do siebie przyciągało. W pewnej chwili rozkręciło się na całego i… już nie byłam w stanie odłożyć książki na bok. Czytałam, aż autorka postawiła ostatnią kropkę.

Tessa Scott ma szesnaście lat i białaczkę. Ot tyle. I aż tyle. Jedno jest pewne – wcześniej czy później umrze. Może to mieć miejsce za rok, może za pół roku, może jutro? Tessa prawie nie wstaje z łóżka. Niewiele rozmawia z ludźmi. Spotyka się tylko ze swoją szkolną przyjaciółką Zoey, a nawet ona odwiedza ją rzadziej niż dawniej. Matka wyprowadziła się lata temu, odwiedzają ją z bratem tylko w wyznaczonych terminach. Pozostałą część miesiąca spędzają z ojcem, który robi wszystko, by Tessa żyła jak najdłużej. Konwencjonalne metody zawiodły już dawno, teraz przyszedł czas na te mniej popularne, i zdecydowanie mniej dotowane. Specjalna dieta? Zioła? Ojciec nic więcej nie może zaproponować swojej umierającej córeczce. Ta jednak ma dla siebie nieco inny plan. Już od jakiegoś czasu nosi się z zamiarem jego wcielenia w życie. Ułożyła listę rzeczy, które chce zrobić nim przyjdzie na nią czas. Na pierwszy ogień idzie seks. Dziewczyna czuje, że nie zostało jej dużo czasu, postanawia więc wziąć byka za rogi i… niezwłocznie udaje się na łowy. Jak zakończy się ta szalona wyprawa z Zoey? Czy Tessa pozna księcia z bajki, a może raczej przeżyje najgorszą noc w swoim życiu? Czy to możliwe, by ostatnie miesiące swojego życia szesnastolatka spędziła tak, jak to sobie wymarzyła? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po najnowszą powieść Jenny Downham.

Jak już wcześniej wspomniałam, początkowo Zanim umrę mnie do siebie nie przekonało. Zupełnie. Chciałam odłożyć książkę i o niej zapomnieć. Nie chciałam więcej czytać o śmierci. Nie zrobiłam tego jednak i przeczytałam powieść do końca. A wtedy, na finiszu, nie było już ani zabawnie, ani pięknie, ani nawet ciekawie. Było przerażająco i dołująco. I bardzo prawdziwie. Może to śmiesznie brzmi, bo przecież nigdy nie umarłam. Wydaje mi się jednak, że tak to musi wyglądać. Śmierć przychodzi i zabiera nas po kawałku, każdego dnia jest nas mniej, aż w końcu otoczenie nas już w zasadzie nie zauważa. My je jeszcze tak. Wołamy, krzyczymy wręcz… Ale nikt nas nie słyszy, bo to wszystko odbywa się wewnątrz nas i nie dociera do tych, którzy są jeszcze blisko nas. A potem nie pozostaje już nic poza ciszą.

Nie popłakałam się, ale niewiele brakowało. Pewnie gdybym kończyła lekturę wieczorem, w łóżku, łzy byłyby bardziej oczywiste. Nie udało mi się jednak wieczorem książki skończyć, więc sam finał został mi na poranek. Wówczas już nie było to takie uderzające, wiedziałam co nadciąga.

Zanim umrę to dobra książka, przemyślana i mądra. Myślę, że jest to lektura dla każdego. Nie jest łatwa, nie jest również banalna. Jest trudna i przejmująca. I piękna. Polecam.

Sil


1) str. 287

Książkę otrzymałam od księgarni Matras

#matrasrecenzje

1 komentarz:

  1. Mam tę książkę w planach od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że zabiorę się za nią w końcu.

    OdpowiedzUsuń