6 listopada 2014

Pamięć o Asterixie („Asterix i spółka”)


„Asterix i spółka”
wyd. Egmont
rok: 2014
Ocena: 5/6




W ręce wpadła nam gra, o dziwo nie gra komputerowa, a gra planszowa, jak nam się wtedy wydawało o nic nieznaczącym tytule „Asterix i spółka”. Po odleżeniu „urzędowego czasu” na półce, któregoś jesiennego i ciepłego popołudnia, postanowiliśmy zobaczyć co kryje w sobie gustowne i ładne, acz dość małe pudełko. I to był wielki błąd.

Folię z pudełka zrywaliśmy jak wygłodniałe lwy skórę ze świeżo upolowanej antylopy. Po otwarciu pudełka, moja druga połówka, jak to kobieta, zabrała się za przeglądanie instrukcji, a ja szukałem planszy, aby sprawdzić jak duża i czy bardzo kolorowa. Otóż Asterix i spółka to gra karciana, ale nie martwcie się, przynajmniej oficjalnie nie będziecie potrzebowali do niej pieniędzy, a tym bardziej nie będziecie musieli się rozbierać - to nie poker. Egmont, czyli producent gry, bardzo się postarał i napracował nad oprawą graficzną, co zresztą można zobaczyć na poniższych zdjęciach. Kolorowo, czytelnie i bardzo trwale wykonane są wszystkie elementy tej produkcji – łącznie z pudełkiem. W samym opakowaniu znajdziemy instrukcję, co jest oczywiste. Jest ona dość skromna, ale bardzo jasno i czytelnie napisana. Gwarantuje, że jedno czytanie i nawet najmłodszy, a nawet najstarszy zrozumie bez najmniejszych problemów. Jest pełna obrazków, a więc z mojej strony wielki plus. Ponadto w pudełku są dwa rodzaje kart, a raczej można by rzec - kafelki i karty. Tych pierwszych jest siedem, a tych drugich zawrotna ilość - czterdziestu dziewięciu, podzielonych na siedem kategorii. Tak, dobrze się domyślacie, istnieje ścisłe powiązanie między kartami i kafelkami


Rys1 (kafelki kategorii)

Rys2 (karty do gry)

Teraz wypadałoby wyjaśnić o co chodzi w grze. Otóż już śpieszę z odpowiedzią. Naszym zadaniem jest zebranie jak największej ilości kart. Aby wygrać musimy mieć ich oczywiście więcej niż przeciwnik. Karty zdobywamy dzięki swojej pamięci. Sama rozgrywka jest bardzo szybka i dynamiczna, oczywiście jeśli mamy dobrą pamięć i refleks. 

Do rozgrywki potrzebny jest nam kawałek stołu lub jakiejś innej, w miarę równej powierzchni do której wszyscy uczestnicy gry mają łatwy dostęp. Mając „stół” rozkładamy kafelki i do nich dokładamy karty odpowiadające im kolorem. Kładziemy je obrazkami do góry tak, aby każdy z graczy zapamiętał. Gdy wszyscy będą gotowi karty zakrywamy. Teraz przechodzimy do gry właściwej, a więc tasujemy pozostałe karty i kładziemy na kupce na stole tak, aby obrazki były przed nami ukryte.
Rys3 (przygotowanie gry)

Rys4 (rozgrywka pierwszy krok)

Rys5 (pierwsze losowanie)

Teraz jeden z graczy rozpoczyna i wyciąga pierwszą karę z kupki i odwraca tak aby wszyscy widzieli obrazek i jej kolor. W tym momencie wszyscy przypominają sobie jaki obrazek był na karcie leżącej na stole pod kafelkom o takim samym kolorze jak wylosowana karta. Kto pierwszy ten lepszy. Podaję nazwę i w tajemnicy sprawdza karę leżąca na stole. Jak się zgadza to ją zabiera i pod kafelkiem ląduje dopiero co wylosowana karta. Znowu zapamiętujemy obrazek odwracamy i gramy dalej. Tak w kilku prostych i łatwych zdaniach przedstawiłem zasady rozgrywki. Uf trochę przypomniała mi się scena z filmu „Sen Życia według Monty Pythona” odbywająca się w szkole i tycząca wieszaków i listów. Jak ktoś zrozumiał tamtą scenę to teraz zrozumiał to co napisałem. 

Sama gra swoją fabułą nawiązuje do komiksu/filmu/bajki o dzielnych galach. No dobrze, może nie fabuła gry, bo takowej chyba nie ma, a oprawa graficzna nawiązuje do wspomnianego wcześniej cyklu. Na kartach są nie tylko postacie, ale także przedmioty którymi się posługują, elementy ich garderoby i wyposażenia, oraz bliżsi i dalsi zwierzęcy przyjaciele a także ich jedzenie. Ci co doskonale znają Asterixa i jego świtę szybko odnajdą się w obrazkach, zwłaszcza w imionach galów. Pozostali i dzieci mogą mieć pewne problemy z nazewnictwem, ale nic w tym trudnego, bo zawsze można mówić ten gruby w zielonym, albo ten z siwą brodą. Dla chcącego nic trudnego i wszystko jest kwestią ustaleń. Gra naprawdę jest dla graczy od piątego roku życia. Choć wydaje mi się, że młodsi też dadzą sobie radę, przy małej pomocy opiekunów.

No dobrze, podsumowując szybko, gra jest naprawdę fajna i wciągająca. Stąd moje stwierdzenie z początku „i to był błąd”. Graliśmy we dwójkę i zabawa była naprawdę przednia i ciężko było przestać, a przecież trzeba było przyszykować obiad i wyjść z psem na spacer! Gra jest czystą zabawą pamięciową i tak naprawdę na obrazkach mogłoby znaleźć się wszystko, a i tak gra by się nie zmieniła i zapewne nie straciła wiele na atrakcyjności. Nawiązanie do Asterixa na pewno dodaje grze więcej smaczku i zapewne skłoni kilka osób do zakupu. Ja osobiście na pewno zabiorę tę grę ze sobą na wakacje, ze względu na szybką rozgrywkę i niepowtarzalność każdej tury – jeśli rozumiecie o co chodzi. Tu nie nauczymy się odpowiedzi na pytania i będziemy królami każdej rozgrywki. Możemy poznać wszystkie obrazki, ale to nam nic nie da, bo tu liczy się pamięć i refleks.


Artur Borowski 

2 komentarze: