„Ogień” Mats Strandberg, Sara S. Elfgren
wyd. Czarna Owca
seria: Engelfors
rok: 2013
str. 696
Ocena: 3/6
Gdy pół roku temu czytałam Krąg miałam co do tej pozycji pewne
wątpliwości. Uważam jednak, że w życiu trzeba być twardym, a nie miękkim,
wzięłam się więc w garść i przeczytałam książkę do końca. Po jej zakończeniu
stwierdziłam, że w sumie, po niemal sześciuset stronach było nawet dobrze. Co
jakiś czas wracały do mnie fajne fragmenty tej powieści, a to bardzo dobrze.
Równocześnie przez wiele miesięcy nie byłam w stanie sięgnąć po kolejną część
serii, pomimo tego, że znajdowała się ona w mojej biblioteczne. Kilka razy
byłam niezmiernie blisko - ale zawsze się poddawałam. W końcu uświadomiłam
sobie, że nigdy jej nie przeczytam i jedyny sposób na to, by ukazała się
recenzja tej książki, to jej przekazanie młodszemu pokoleniu. Byłam przekonana,
że komu jak komu, ale mojej siostrze ta seria przypadnie do gustu. Możecie się
jedynie domyślać, jakie było moje zaskoczenie, gdy przeczytałam jej recenzję...
Chyba rodzinnie niezupełnie przepadamy za tą serią. Ze swojej jednak strony
chciałabym powiedzieć, że po książkę warto sięgnąć, by się na własnej skórze
sprawdzić, o co ten cały szum.
Sil
Minoo, Linnea, Anna-Karin, Vanessa i Ida spotykają się po
przerwie wakacyjnej w szkole. Wszystkie dźwigają na swoich ramionach brzemię
magii. To one zadecydują czy świat zostanie zniszczony.
Dziewczyny muszą ćwiczyć swoje magiczne zdolności, które
odkryły całkiem niedawno, bo bez nich nie są w stanie przeciwstawić się demonom.
Lecz w jaki sposób mają to robić, kiedy do miasta przybywa Rada, która wyraźnie
zakazuje używania magii, a jeśli ktoś złamie zasady - grozi mu kara? Na domiar
złego w mieście zaczyna działać Pozytywne Engelsfors, czyli tajna sekta.
Czy dziewczyny poradzą sobie z demonami? Jak wszystko się
dalej potoczy? Aby się tego dowiedzieć, musicie przeczytać Ogień!
Szczerze mówiąc…. Ta książka nie spodobała mi się ani
trochę, nie dobrnęłam nawet do połowy. Czytało mi się źle i straaasznie powoli.
Fabuła…. No cóż, chyba łatwo domyślić się, jakie będzie zakończenie. Nie
przekonują mnie żadne magiczne moce, ani nic w tym stylu, wolę książki
bardziej… „przyziemne”, że tak powiem. Albo i nie, bo w końcu kto powiedział,
że fanfici są przyziemne? Nie ważne… Ja osobiście nie poleciłabym tej książki
żadnemu z moich znajomych, nie wspominając już o obcych ludziach…
Podsumowując, jedyne co czułam podczas czytania, to
znudzenie totalne i chęć wyrzucenia książki przez okno, byleby więcej na nią
nie patrzeć…. Niestety, z racji tego, że to nie moja książka, nie mogłam tego
uczynićL.
Grrr, ja taka niedobra, jak to tak? Wyrzucać książkę
przez okno? Możecie mnie za to zlinczować :P
Vic
Uuuu,taka recenzja. Na pewno nie sięgnę po tę książkę. Często Twoje opinie zgadzają się z moimi.
OdpowiedzUsuńA ja się nie zgadzam! Uważam, że książkę warto przeczytać. Może i łatwo przewidzieć co się wydarzy, ale i tak niesamowicie wciąga.
OdpowiedzUsuń