„Ostatni
Samuraj rozmowy o generale Petelickim” Czupryn Anita, Kowalska Dorota
wyd. Czarna
Owca
rok: 2013
str. 432
Ocena: 4/6
Postać generała Sławomira Petelickiego jest znana każdemu, kto choć
trochę interesuje się życiem publicznym i polityką, że o miłośnikach militariów
i wojskowości nie wspomnę. Dla niewtajemniczonych wystarczy wspomnieć, że był on
agentem służb bezpieczeństwa w czasach PRL, a po upadku komunizmu utworzył i
dowodził jednostką wojskową 2305, znaną jako GROM. Po przejściu na emeryturę
pracował między innymi w firmie Ernst & Young i założył Fundację Byłych
Żołnierzy Jednostek Specjalnych G.R.O.M.. Wśród zachodnich wojskowych był
powszechnie znany i szanowany jako wybitny specjalista, natomiast w Polsce jego
nieustępliwość i krytyka bylejakości władzy przysparzały mu wielu wrogów. W
niespełna rok po prawdopodobnym samobójstwie generała, wydawnictwo Czarna Owca
dostarcza na półki sklepowe książkę „Ostatni Samuraj rozmowy o generale
Petelickim” autorstwa duetu Czupryn i Kowalska. Ponad czterysta stron
przedstawia czytelnikom złożony obraz człowieka nieugiętego, narwanego i
konfliktowego, ale równocześnie oddanego swojej ojczyźnie i lojalnego wobec
przyjaciół i najukochańszego dziecka - GROMU. Wśród rozmówców znajduje się
małżeństwo Olbrychskich czy też Maryla Rodowicz. Ich opinii w tej książce w
ogóle się nie spodziewałem. Okazuje się, że znali się i spotykali prywatnie
z bohaterem rozmów. Ponadto w książce przeczytamy słowa Pawła Kukiza ostatnio silnie angażującego się w politykę muzyką. Rozmówcami autorek są przede wszystkim przyjaciele generała, którzy towarzyszyli mu aż do jego ostatnich dni. Wyjątek stanowi Paweł Graś, którego drogi rozeszły się z drogami Petelickiego.
z bohaterem rozmów. Ponadto w książce przeczytamy słowa Pawła Kukiza ostatnio silnie angażującego się w politykę muzyką. Rozmówcami autorek są przede wszystkim przyjaciele generała, którzy towarzyszyli mu aż do jego ostatnich dni. Wyjątek stanowi Paweł Graś, którego drogi rozeszły się z drogami Petelickiego.
Książkę „Ostatni Samuraj rozmowy…” czyta się bardzo przyjemnie, jest one
pełna nieznanych faktów
z życia Sławomira Petelickiego. Jak już wcześniej wspomniałem, rozmówcami są przyjaciele
i rodzina generała, a więc przed czytelnikiem rysuje się dość wyidealizowany obraz bohatera, choć nikt nie unikał rozmów o jego wadach. Mimo wszystko brakuje mi w tej pozycji spojrzenia z drugiej strony barykady. Być może to wynika z przekonania, że o zmarłych mówi się dobrze lub nie mówi się wcale. Mimo wszystko autorki prowadzą fabułę w taki sposób, by poza tworzeniem całościowego i bogatego obrazu generała Petelickiego, rozmówcy opowiadali o swoich odczuciach, przemyśleniach i co najważniejsze - o swoim życiu. W tym wszystkim najfajniej czyta się wspomnienia rodziny generała. Córka generała z pierwszego małżeństwa wspomina o telefonicznych rozmowach, o tym jaki mieli ze sobą kontakt i jak zawsze mogła na niego liczyć. Brat Petelickiego pokazuje go jako łobuziaka i chłopca zafascynowanego agentem jej królewskiej mości 007 i wojskiem. Okazuje się, że przyszły generał już od najmłodszych lat nie unikał bójek, był zawsze honorowy i mówił to, co myślał – co zresztą zostało mu do ostatnich dni. Druga żona Petelickiego wspomina o tym, jakim człowiekiem był w domu oraz jak wyrażał miłość. Wszyscy rozmówcy ujawniają prywatne fakty z ich relacji z tym mężczyzną, ale nie ujawniają absolutnie wszystkiego, przez co nie ma się wrażenia czytania portali czy gazet plotkarskich. Wszystko ma smak i jest wyważone. Rozmówcy jak jeden mąż opowiadają o tym, jakim oczkiem w głowie generała był GROM. Petelicki jak lew walczył z całą machiną biurokratyczną w czasie tworzenia jednostki wojskowej. Z całego kraju selekcjonował najlepszych ludzi, oferując im dobrą zabawę i zupełnie inne podejście do tematu szkoleń i działań. Nie istniały dla niego słowa: nie da się i nie można - jeśli chodziło o GROM. Wszelkie decyzje zapadały bardzo szybko, dzięki czemu jednostka niemal od razu stała się światową elitą sił specjalnych. Generał do ostatnich chwil swojego życia był niezwykle oddany swojemu dziełu. Stawał okoniem każdemu, kto choć pomyślał, by skrzywdzić GROM lub mu zaszkodzić. W walce tej był bezkompromisowy, szukał sojuszników gdzie tylko się dało. Niemal każde spotkanie ze Sławomirem Petelickim wiązało się z rozmową na temat JW 2305.
z życia Sławomira Petelickiego. Jak już wcześniej wspomniałem, rozmówcami są przyjaciele
i rodzina generała, a więc przed czytelnikiem rysuje się dość wyidealizowany obraz bohatera, choć nikt nie unikał rozmów o jego wadach. Mimo wszystko brakuje mi w tej pozycji spojrzenia z drugiej strony barykady. Być może to wynika z przekonania, że o zmarłych mówi się dobrze lub nie mówi się wcale. Mimo wszystko autorki prowadzą fabułę w taki sposób, by poza tworzeniem całościowego i bogatego obrazu generała Petelickiego, rozmówcy opowiadali o swoich odczuciach, przemyśleniach i co najważniejsze - o swoim życiu. W tym wszystkim najfajniej czyta się wspomnienia rodziny generała. Córka generała z pierwszego małżeństwa wspomina o telefonicznych rozmowach, o tym jaki mieli ze sobą kontakt i jak zawsze mogła na niego liczyć. Brat Petelickiego pokazuje go jako łobuziaka i chłopca zafascynowanego agentem jej królewskiej mości 007 i wojskiem. Okazuje się, że przyszły generał już od najmłodszych lat nie unikał bójek, był zawsze honorowy i mówił to, co myślał – co zresztą zostało mu do ostatnich dni. Druga żona Petelickiego wspomina o tym, jakim człowiekiem był w domu oraz jak wyrażał miłość. Wszyscy rozmówcy ujawniają prywatne fakty z ich relacji z tym mężczyzną, ale nie ujawniają absolutnie wszystkiego, przez co nie ma się wrażenia czytania portali czy gazet plotkarskich. Wszystko ma smak i jest wyważone. Rozmówcy jak jeden mąż opowiadają o tym, jakim oczkiem w głowie generała był GROM. Petelicki jak lew walczył z całą machiną biurokratyczną w czasie tworzenia jednostki wojskowej. Z całego kraju selekcjonował najlepszych ludzi, oferując im dobrą zabawę i zupełnie inne podejście do tematu szkoleń i działań. Nie istniały dla niego słowa: nie da się i nie można - jeśli chodziło o GROM. Wszelkie decyzje zapadały bardzo szybko, dzięki czemu jednostka niemal od razu stała się światową elitą sił specjalnych. Generał do ostatnich chwil swojego życia był niezwykle oddany swojemu dziełu. Stawał okoniem każdemu, kto choć pomyślał, by skrzywdzić GROM lub mu zaszkodzić. W walce tej był bezkompromisowy, szukał sojuszników gdzie tylko się dało. Niemal każde spotkanie ze Sławomirem Petelickim wiązało się z rozmową na temat JW 2305.
Z rozmów dowiadujemy się o pasjach bohatera. Jego „bzika” na punkcie
Japonii prezentuje przede wszystkim nam Henryk Socha. Opowieści o ich
wielogodzinnych rozmowach na temat mieczy i nie tylko, uświadamiają nam, jak
wiele łączyło generała z samurajami. Dowiadujemy się również trochę na temat
japońskich oręży i kolekcji Petelickiego.
Generał Sławomir Petelicki jawi się czytelnikowi jako postać złożona,
bezkompromisowa, pełna woli walki, nieustępliwa, oddana ojczyźnie i niezłomna. Ten
przystojny mężczyzna nigdy nie unikał alkoholu, na przyjęciach i bankietach był
duszą towarzystwa. Z drugiej strony był oddany swojej rodzinie, miał swoje
pasje i problemy – zupełnie jak zwykli ludzie. Dzięki swojemu dziełu stał się
jednym z symboli współczesnej Polski. To, jak skończyła się historia jego
życia, ciągle jest sprawą dyskusyjną i bardzo tajemniczą. Dla wszystkich jego
przyjaciół i przeciwników samobójstwo generała było wielkim szokiem. Nikt z
prezentowanych rozmówców nie przewidział tego, co się może stać i żaden z nich
nie był w stanie temu przeciwdziałać – co jest przerażające.
„Ostatni Samuraj rozmowy o generale Petelickim” nie odpowiadają
ostatecznie na pytanie dotyczące śmierci Petelickiego i jakie były jej
bezpośrednie przyczyny, pozostawiając próbę odpowiedzi czytelnikowi. Książka na
pewno stara się pokazać całościowy obraz generała widzianego oczami rodziny i
przyjaciół. „Ostatni Samuraj…” uzupełnia oficjalną wiedzę o generale i wydaje
się być hołdem złożonym Sławomirowi Petelickiemu – choć osobiście uważam, że za
to co zrobił, należy mu się pomnik z marmuru w honorowym miejscu stolicy.
Artur Borowski
Nie moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńMoje też raczej nie , ale recenzja ciekawa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń