WITAMY W 2017 ROKU!!!
Wyd. Edipresse Polska S.A.
rok: 2016
str. 290
Ocena: 5/6
Jeśli
trafiliście tutaj, bo szukaliście czegoś o czochraniu wombata, lub innych mniej
lub bardziej dziwnych rzeczy, to możecie od razu zamknąć stronę. Podobnie jeśli
jesteście starsi niż 15 lat, albo nie macie dziecka w wieku wczesnoszkolnym, to
też możecie wyłączyć tą stronę.
Ten
wpis jest o książce "Wombat Maksymilian i królestwo Grzmiącego Smoka"
napisanej, a może bardziej tu pasuje słowo "stworzonej" przez pana
Marcina Kozioła (mam nadzieję, że dobrze odmieniłem). Książka opowiada o
przygodach Maksymiliana, czyli Maksa, który jest wombatem. Tak, mieszkającym w
Australii wombatem. Teraz jest chwila czasu by w internetach sprawdzić jak wygląda
owy wombat. Czytając książkę Internet się przyda, ale o tym później. Wracamy do
treści powieści. Nasz bohater dostał imię Maks, bo wszystko robi maksymalnie.
Trochę tak jak ambitny pracownik korporacji. No i właśnie to jego oddanie i
zaangażowanie przysparza mu odrobinę kłopotów, a w zasadzie to zmienia jego
życie. Pewnie nie uwierzycie, ale wykopał taki tunel, że zatrzymał się dopiero
pod Himalajami. Potem to już tylko poszukiwanie tytułowego Grzmiącego Smoka, w
trakcie których odwiedza "magiczne" miejsca i spotyka dość
nietypowych przyjaciół. W podróży wirtualnie wspierają go ojciec i przyjaciółka
Zuza, którzy wyjaśniają bardziej złożone zagadnienia, które puchatemu wydają
się niezwykłe. Więcej naprawdę nie ma sensu zdradzać, bo musiałbym opowiedzieć
za dużo, a warto samemu zagłębić się w świat i przygody puchatego zwierzaka.
Autor serwuje nam historię w sposób łatwy i przyjemny w odbiorze. Przy czym równocześnie
demonstruje, jak uratować książki w dobie powszechnej komputeryzacji. Nie jest
to pomysł nowy, ale został fajnie wykorzystany. Dzięki pojawiającym się co
chwila na kartach opowieści łapkach z hasłami, czytelnik może zobaczyć to, co
widzi i to o czym mówi Maks. Komputer lub telefon z odpowiednią aplikacją
przenoszą nas w świat królestwa Grzmiącego Smoka. W mojej opinii jest to
świetna sprawa i fajnie przygotowana przez autora. Mapy, filmy, czy też muzyka
– to wszystko sprawia, że o wiele łatwiej przenieść się w świat wombata. Mam
nadzieję, że to się upowszechni. Książka staje się dzięki temu atrakcyjniejsza,
zwłaszcza dla młodszego czytelnika, a to przecież grupa docelowa. Samo wydanie
jest bardzo poważne. Gruba okładka skrywająca w swoim wnętrzu 290 kolorowych stron.
Wiele zdjęć, wspomniane "interaktywne" łapki, no i bardzo młodzieżowy
format tekstu. Nie da się zagubić i pomylić, a to wielki plus. Nie mogę tu nie
wspomnieć o świetnych rysunkach przedstawiających wombata i nie tyko. Bardzo
przypadły mi do gustu i tyle.
Oczywiście
polecam tę książkę młodszym czytelnikom, za formę, za interaktywność, ale
przede wszystkim za historię, która toczy się tak jak powinna, nie za szybko i
nie za wolno. Polecam, bo dzięki niej poznajemy mało znane królestwo mieszczące
się u podnóży Himalajów. Poznamy szczęśliwych mieszkańców i fascynującą kulturę
państwa rządzonego przez smoka. Jeśli marzą wam się podróże i jesteście jeszcze
za młodzi na poważną literaturę, to z całego serca zachęcam.
Artur Borowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz