24 lipca 2015

W poszukiwaniu siebie ("Nie do pary" Ewa Nowak)


"Nie do pary" Ewa Nowak
wyd. Egmont
rok: 2015
str. 351
Ocena: 3.5/6


Każdy z nas przeżywał okres buntu. Niektórzy przeżywają go właśnie teraz. Wiadomo, że objawia się on na różne sposoby. Jedni imprezują, upijają się do nieprzytomności, ćpają. Inni mają wywalone na cały świat, uważają, że tylko oni mają rację. Ale są też tacy, którzy zabawiają się uczuciami innych.

I taką osobą jest szesnastoletni Alek. Choć on buntował się już od małego, z powodu matki - niedoszłej artystki, która musi być zawsze krok do przodu od wszystkich. Kiedy na świat przyszedł mały Alek mama postanowiła, że to nim się pochwali. Dlatego też, kiedy ten tylko zaczął mówić, próbowała nauczyć go odczytywania godzin z zegara tarczowego. Niestety Alek opanował tylko jedną sentencję: za piętnaście trzecia, ale to nie zniechęciło mamy do spacerów z nim, a gdy tylko wiedziała, że zaraz na zegarze ma wybić 14:45, pytała synka o godzinę – ten spoglądał na zegarek na swojej rączce i mówił "za piętnaście trzecia". Oczywiście, że odbywało się to przy odpowiedniej publiczności – na przykład w parku. Kilka lat później nauczyła go tabliczki mnożenia i wykorzystywała biedaka do dręczenia uczniów, którym udzielała korepetycji. Ale w tym czasie nie obyło się, oczywiście, bez różnych numerów wykręcanych matce. Alek, gdy przyszło do wyboru szkoły średniej, aby zrobić matce na złość, wybrał tę o profilu artystycznym. Dlaczego? Ponieważ mamusia uważa go za kompletne beztalencie. Ale, nie jest to książka o Alku i jego mamie, ale o Alku i "jego dziewczynach". Chłopak w szkole poznaje niejaką Karinę, w której zakochuje się niemal od razu. Choć słowo "zakochuje" jest tu nieco na wyrost, ale pozostańmy przy tej wersji. Ich związek trwa kilka tygodni i wydawałoby się, że wszystko jest cudownie, dopóki Karina nie stawia mu ultimatum: albo ona albo imprezy. Co wybierze Alek? Jak skończy się ich rozmowa? I co najważniejsze: będzie happy end?

Będąc szczerą, to myślałam, że ta historia będzie lepsza. Jednak okazała się… nudna jak flaki z olejem. I nie dość, że nudna, to jeszcze postawa Alka i jego kolegów doprowadzała mnie do szału. Wiem, że tak zachowują się dzisiejsi nastolatkowie (sama nim, a raczej nią, jestem), ale cały czas nie potrafię tego przeboleć. Co mi się jeszcze w tej książce nie podobało, to to, jak jest ona napisana. Nie wiem czemu, ale nie przepadam za książkami pisanymi w formie pamiętnika. Jest jednak kilka plusów, na przykład wątek humorystyczny, bo nie da się ukryć, że kawały, które Alek wycinał mamie, były śmieszne.

Nie wiem sama, komu mogłabym polecić Nie do pary, Może osobie, która lubi czytać o cudzych problemach?


Vic :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz